Witold Waszczykowski był pytany przez Michała Kokuta i Agatę Kondzińską m.in. o spotkanie Andrzeja Dudy z Barackiem Obamą oraz stosunki polsko-amerykańskie w kontekście szczytu NATO, który odbędzie się w lipcu w Warszawie. Szef MSZ podkreśla, że "wschodnia flanka NATO ma być wzmocniona. Teraz toczą się tylko rozmowy techniczne między wojskowymi". Zapowiada, że w maju zostaną upublicznione dokumenty w tej sprawie. Zdaniem Waszczykowskiego USA nie są zaniepokojone sytuacją w Polsce, a "po prostu pytają". W wywiadzie dla "GW" poruszona została kwestia katastrofy smoleńskiej. "Rosja traktuje wrak jako instrument zaostrzenia sytuacji w Polsce. Nasze stanowisko jest klarowne: coraz dłuższe przetrzymywanie wraku czy uniemożliwienie przesłuchania osób, które były w wieży kontrolnej, wytwarzają przekonanie, że Rosjanie mają coś do ukrycia" - uważa Waszczykowski. Na sugestię dziennikarzy, że Polska ma złą prasę na świecie, minister spraw zagranicznych odpowiada, że "nie prowadzi się polityki zagranicznej po ty tylko, żeby mieć dobrą prasę, ale by realizować interesy bezpieczeństwa Polski". W dalszej części rozmowy Waszczykowski tłumaczy się z użycia słowa "murzyńskość". Wyjaśnia, że "to słowa Radosława Sikorskiego, a nie moje". Dodaje, że "minister spraw zagranicznych nie ma prywatnych wypowiedzi". Szef MSZ zaznacza, że były minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski stosunki polsko-amerykańskie "określił jako nic nie warte" i dodaje: "tymczasem ja je poprawiłem". Świadczą o tym, zdaniem Waszczykowskiego, dwa spotkania z Johnem Kerry'm w ciągu ostatnich czterech miesięcy, dwie wizyty prezydenta Dudy w USA. Minister zapowiada, że przygotowywana jest też wizyta Beaty Szydło w Waszyngtonie. Pytany o budowę koalicji krajów Międzymorza, minister mówi, że "chcemy zwiększyć integracje tego obszaru". "Nie chcemy, żeby był peryferiami Zachodu" - przekonuje w wywiadzie dla "GW". Z kolei jeśli chodzi o współpracę w ramach Trójkąta Weimarskiego, to "ta formuła się wyczerpała". Cała rozmowa w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" "Gdyby minister Waszczykowski zaprosił Komisję Wenecką później, albo nie zaprosił jej wcale i ona przyjechałaby sama, to byłoby lepiej. Mielibyśmy więcej czasu na refleksje. Ja bym tak szybko nie zaprosił Komisji" - zobacz także rozmowę z marszałkiem senatu Stanisławem Karczewskim (Kontrwywiad RMF z 3 marca 2016 r.)