Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w czwartek na antenie Polskiego Radia Białystok stwierdził, że "minister spraw zagranicznych dobrze wykonuje swoją funkcję". Nawet on nie był jednak zadowolony z zaproszenia do kraju delegacji Komisji Weneckiej. Przyjazd Komisji Weneckiej nakręcił spór "(Komisja) prędzej czy później w Polsce by się pojawiła, ale powinno to nastąpić nie teraz, a za kilka miesięcy. Pewne sprawy byłyby już wówczas w naszym kraju załatwione. A przyjazd teraz jeszcze bardziej spór nakręcił. Należało się lepiej do tej wizyty przygotować" - powiedział w niedawnej rozmowie z "Gazetą Współczesną" Jarosław Kaczyński. W podobnym tonie w czwartek w Kontrwywiadzie RMF FM wypowiedział się marszałek Senatu Stanisław Karczewski. "Gdyby minister Waszczykowski zaprosił Komisję Wenecką później, albo nie zaprosił jej wcale i ona przyjechałaby sama, to byłoby lepiej. Mielibyśmy więcej czasu na refleksje. Ja bym tak szybko nie zaprosił Komisji" - powiedział polityk PiS. A to tylko niektóre, do tego oficjalne, wypowiedzi przedstawicieli partii rządzącej na temat Witolda Waszczykowskiego. Pojawiły się nawet głosy, że powinno dojść do zmiany na stanowisku szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Minister Waszczykowski do dymisji? - Ta wzbierająca fala krytyki wokół ministra Waszczykowskiego prawdopodobnie będzie musiała znaleźć ujście personalne. W pewnym sensie (dymisja) będzie odgromnikiem na zagęszczające się niebo nad rządem Prawa i Sprawiedliwości - uważa prof. Kazimierz Kik. - Sytuacja ta powinna prowadzić rządzących do refleksji, że Polska polityka będzie odnosiła sukcesy, kiedy będzie wspierana przez Unię Europejską. Nie można realizować celów politycznych w Polsce wbrew Europie. Minister Waszczykowski będzie pierwszą ofiarą tego przeciwstawnego myślenia - dodaje politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. - Dymisja ministra na tym etapie byłaby przyznaniem się do błędu - twierdzi dr hab. Norbert Maliszewski. - Pojawiłaby się niespójność w komunikacji z Komisją Wenecką: albo jej opinia jest mało istotna i, jak mówią niektórzy politycy, można ją zignorować, albo jest tak ważna, że minister Waszczykowski traci przez nią stanowisko. W tym momencie taki ruch tylko pogłębiłby chaos. Chyba, że PiS przygotuje dla ministra awans w postaci np. stanowiska ambasadorskiego. Spektakularna dymisja tylko rządowi zaszkodzi - wyjaśnia specjalista ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego. Szef resortu został kozłem ofiarnym Zapytaliśmy naszych rozmówców czy szybkie zaproszenie Komisji Weneckiej do Polski było, jak utrzymują politycy Prawa i Sprawiedliwości, poważnym błędem szefa dyplomacji. - Minister Waszczykowski podjął ryzyko. Ale PiS podejmuje wiele ryzykownych ruchów. Wynikają one z radykalnej zmiany realizowanej przez rząd, a takowa wymaga radykalnych kroków. W mojej ocenie minister Waszczykowski nie jest jednak uosobieniem radykalizmu. Znam go osobiście i mam wrażenie, że jego działania są obce jego charakterowi i merytorycznemu przygotowaniu. Nie wiem, na ile te działania wynikają z niego samego, a na ile został w nie wkomponowany przez partię - zaznacza prof. Kazimierz Kik. - Szef MSZ staje się kozłem ofiarnym problemu rządu PiS z Komisją Wenecką. Opinia organu sprawi, że znów rozgorzeje spór o Trybunał Konstytucyjny, a debata ta spowodowała niekorzystny dla rządu rozłam społeczny. Znaczna część społeczeństwa działania PiS w sprawie Trybunału uznała za niedemokratyczne - przypomina dr hab. Norbert Maliszewski. Prawo i Sprawiedliwość, zauważa ekspert, na różne sposoby próbuje zbagatelizować znaczenie opinii Komisji Weneckiej. Traktuje ją jako część establishmentu, organ zaangażowany w spór polityczny w Polsce. Teraz obwinia również Witolda Waszczykowskiego. Jego krytycy pomijają jednak ważny argument. - To, że minister zwrócił się do Komisji Weneckiej o opinię spowodowało, że debata o Polsce w Parlamencie Europejskim rozeszła się po kościach. Premier Beata Szydło słusznie uzasadniała, że europarlamentarzyści się pospieszyli, bo trzeba poczekać na opinię Komisji. Wygrała debatę, ale problem został tylko i wyłącznie odroczony. Obwiniając dzisiaj ministra, rządzący zapominają, że wcześniej jego decyzja miała pozytywny efekt dla PiS - podkreśla politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Nie taki zły? Ocena pracy ministra Gafy i słowa, które nie powinny paść z ust dyplomaty to najczęstsze zarzuty krytyków Witolda Waszczykowskiego. Czy rzeczywiście jest złym ministrem spraw zagranicznych? Prof. Kazimierz Kik: Bardzo wysoko oceniam pana ministra. To polityk bardzo doświadczony, tym bardziej nie rozumiem, dlaczego mógł się wkomponować w tak niekomfortową sytuację? Nie wiem, na ile stał się zakładnikiem PiS na stanowisku ministra. Na ile czynniki płynące z partii wpływają na jego postępowanie? Postrzegam go jako człowieka racjonalnego, natomiast tutaj popełnia gafę za gafą. - Zachowanie ministra mogę co najwyżej tłumaczyć tym, że nie był faworytem Jarosława Kaczyńskiego. Został ministrem, bo inni odmówili. Może chciał zapracować na zaufanie, ale poszło to w złym kierunku - dodaje nasz rozmówca. - W polityce zagranicznej widać konkretne działania. Chociażby poprzez alians Grupy Wyszehradzkiej polityka migracyjna Unii Europejskiej została w pewnym stopniu zracjonalizowana. Nieudolna jest natomiast obrona ministra tego, co się dzieje w Polsce. Pamiętamy słowa o rowerzystach i ekologach. Zamiast skutecznie bronić konserwatywnych zmian w kraju, pogłębia stereotyp Polski jako zaścianka Europy. Nie potrafi zarządzać kryzysem w postaci krytyki ze strony mediów i liberalnych polityków - kwituje dr hab. Norbert Maliszewski. Opinię Komisji Weneckiej nt. Polski poznamy na najbliższej sesji plenarnej (11-12.03).