"Angora" postanowiła przyłożyć rękę do prognozowanego przeze mnie podziału Polski na "macierewiczowską" i "palikotową", publikując wywiad z obydwoma antybohaterami. W moich oczach p. Palikot wyszedł na trzy razy większego wariata niż Macierewicz - zapewne dlatego, że wywiad był trzy razy dłuższy. I, naprawdę: pełen kompletnych bzdur. Zresztą: Państwo to pewnie czytali. Nie mogę pojąć: co zrobiło się z tym człowiekiem? Gdy przystępował do pracy w "Komisji Palikota" (d/s likwidacji nonsensów w gospodarce) - to był naprawdę bardzo rozsądny facet. Przyjemnie się z Nim rozmawiało. W miarę, jak przekonywał się, że biurokracja nie popuści, więc nic się nie da z tym zrobić, popadał w coraz większą frustrację, zgorzknienie - wreszcie wystąpił z komisji i zaczął wymachiwać rozmaitymi takimi... Obecnie najwyraźniej oszalał do końca. Choć... być może w tym szaleństwie jest metoda? Absurdy p. Palikota każdy widzi. Zajmijmy się teraz absurdami z obozu Macierewicza. W teorię o sztucznej mgle nie uwierzy żaden myślący gimnazjalista. Pomijam nonsens techniczny: przecież taka mgła musiała obejmować dziesiątki kilometrów kwadratowych! Gdyby Rosjanie umieli ją wytworzyć - i umieściliby nad samym lotniskiem - to każdy idiota by się połapał, że coś tu nie w porządku. Wytworzenie takiej mgły wymagałoby ogromnych urządzeń, których nie da się sprawnie wywieźć - albo rozsypania chemikaliów, po których zostają ślady. Ale, pomijając technikę: PO CO? Gdyby Rosjanie naprawdę szykowali jakąś pułapkę na lotnisku, to mgła mogłaby pilota od wejścia w pułapkę odwieść! Co więcej: kontrolerzy odradzali pilotom lądowanie i polecali Witebsk albo Mińsk. Więc jest to NONSENS. Oczywiście: szefostwo lotniska mogło je zamknąć, wyłączyć radiolatarnie i powiedzieć: "Lećta, gdzie chceta - może se usiądziecie na szosie pod Katyniem?". Powinno to było zrobić: jeśli wojskowy "Iljuszyn" odmówił lądowania, to nie powinien tego robić samolot wiozący prezydenta. Nie zrobiło tego - bo w Moskwie im powiedziano, że wtedy "Polacy oskarżą nas o to, że uniemożliwiliśmy po raz kolejny Prezydentowi przylot do Katynia!". Czyli: znów, k***a, polityka! W normalnym kraju o lądowaniu decydują piloci i kontrolerzy - a nie politycy. Domaganie się, by Amerykanie wyjaśnili nam, czy Rosjanie mogli zmajstrować taką mgłę - to tylko ośmieszanie Polski (na szczęście trwają ogórki). Żądanie, by ujawnili treść rozmowy Braci, to (a) wiara we wszechwiedzę Amerykanów; (b) w to, że się dla tak głupiego powodu przyznają, że podsłuchują prezydentów sojuszniczych państw; (c) oskarżenie polskich służb, że nie umieją zaszyfrować rozmów tak, by inni ich nie mogli odczytać... Natomiast twierdzenie, że Rosjanie strzelali do wydobywających się z wraku ludzi, to nie tylko kompletny absurd (kto mógł przeżyć... i jeszcze wyjść z samolotu o własnych siłach?), ale i obraza Rosjan. Dziwię się, że po czymś takim nie uznali Antoniego Macierewicza i innych takich za persona non grata; widocznie uważają, że dla wariatów trzeba być wyrozumiałym. Ciekawe, czy taką hipotezę wysuwałby oficjalnie WCzc. Jarosław Kaczyński, gdyby wygrał wybory? Bo niektóre państwa mogłyby to uznać nawet za powód do wypowiedzenia wojny! Ja na miejscu Rosjan na pewno postawiłbym ultimatum! Zobacz nasz raport specjalny: Janusz Korwin-Mikke - zawsze pod prąd