Polskie społeczeństwo się starzeje. Musimy być przygotowani na wzrost zachorowań - alarmują specjaliści. Tymczasem minister zdrowia składa obietnice: koniec z kolejkami, szybka diagnoza i kompleksowe leczenie. Czy pakiet onkologiczny będzie "lekiem na całe zło"? Czas oczekiwania: 384 dni Obecnie od momentu zaistnienia podejrzenia choroby nowotworowej do rozpoczęcia leczenia mija średnio kilka miesięcy. Są przypadki, kiedy trwa to nawet rok. Tymczasem nie ma dwóch takich samych nowotworów. Każdy jest inny, a na jego rozwój wpływają bardzo zróżnicowane czynniki. W przypadku niektórych osób kilka miesięcy może przesądzić o tym czy będą żyły, czy przegrają walkę z rakiem, mimo że tak naprawdę nigdy jej nie podjęły. Jeden z pierwszych zabiegów, jaki pomaga w diagnozowaniu raka, to biopsja. Na wyniki badania czeka się obecnie średnio od 14 do 21 dni. Pacjentowi zaleca się także przeprowadzenie badania krwi. Później jest kilka możliwości: rezonans magnetyczny, tomografia komputerowa lub badanie PET-CT. Tymczasem statystyki porażają. Aby dostać się na rezonans magnetyczny jamy brzusznej finansowany przez NFZ, trzeba czekać w Warszawie średnio 227 dni. Na rezonans głowy - 384 dni. W skali kraju na tomografię komputerową trzeba czekać średnio 74 dni, na rezonans magnetyczny - 171 dni, a na badanie PET-CT - 24 dni. I choć dynamika wzrostu wydatków NFZ na walkę z rakiem sięga 6-7 procent rocznie, prognozy nie wyglądają obiecująco. Z najnowszej kontroli, jaką Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła w NFZ, wynika, że Fundusz nie doprowadził do poprawy dostępności świadczeń zdrowotnych. W wielu poradniach i oddziałach wydłużył się średni czas oczekiwania na wizytę. - Nadal są także problemy m.in. z rozmieszczeniem szpitali, przychodni, sprzętu, a także z szacowaniem ceny świadczeń i, przede wszystkim, z pozyskaniem wykwalifikowanych kadr medycznych - przyznaje prezes NIK, Krzysztof Kwiatkowski. - Wprowadzane zmiany oznaczają, że choroby nowotworowe uznano wreszcie za bezpośrednio zagrażające życiu, wymagające szybkiej diagnostyki i terapii. Pacjenci onkologiczni czekali na nie od dawna. Przed pięciu laty skonsolidowali siły w Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych, by o nie walczyć. Temu celowi służył także projekt Obywatelskie Porozumienie na Rzecz Onkologii, powstały w sierpniu 2013 roku, oraz stworzony w maju 2014 roku dokument Strategia dla Polskiej Onkologii na lat 2016-1025 z perspektywy pacjenta onkologicznego. Pakiet onkologiczny zawiera prawie wszystkie postulaty, które wysunęliśmy w Strategii i wiążemy z nim ogromne nadzieje. Nie dla siebie, ale przede wszystkim dla tych, którzy dopiero usłyszą diagnozę - mówi w rozmowie z Interią Szymon Chrostowski, prezes Zarządu Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych. Jedno jest pewne: aby to zmienić, potrzebna jest długofalowa strategia. Czy pakiet onkologiczny będzie jej częścią? Obietnice... W spocie reklamującym "szybką terapię onkologiczną" słyszymy, że każdy Polak od 1 stycznia 2015 roku będzie miał do niej dostęp. Wystarczy, aby lekarz rodzinny założył kartę pacjenta onkologicznego. Każdy, kto zaobserwuje u siebie niepokojące objawy, będzie mógł się zgłosić do lekarza, który - po przeprowadzeniu wywiadu z pacjentem i ocenie jego dolegliwości - podejmie decyzję, czy zlecić odpowiednie badania. Jeśli pojawi się cień podejrzenia, że pacjent może mieć nowotwór złośliwy, lekarz wystawi kartę pacjenta onkologicznego. Rozporządzenie w sprawie karty minister zdrowia Bartosz Arłukowicz wydał 5 grudnia - będzie ona wyglądała tak. - Pacjenci nazwali ją "zieloną kartą", bo umożliwia im pokonanie kolejek do specjalistów, badań diagnostycznych i terapii. Może być wystawiona na każdym etapie leczenia, także chorym będącym obecnie w terapii onkologicznej. Jest ona propozycją pacjentów. Chcieliśmy wreszcie stworzyć lekarzom narzędzie do prowadzenia pacjenta. Dziś dyskutuje się i robi wszystko, żeby jej nie było. Powód jest prosty. Nie będzie można ominąć pewnych etapów w diagnostyce, np. przeprowadzając pacjenta przez prywatny gabinet. Karta będzie także narzędziem statystycznym. Dowiemy się wreszcie, ile jest tak naprawdę zachorowań - wyjaśnia prezes Chrostowski. Kolejnym krokiem jest oczekiwanie na wizytę u specjalisty, które ma trwać nie dłużej niż dwa tygodnie. To będzie także czas na pozyskanie potrzebnych wyników badań. Specjalista po przeprowadzeniu odpowiednich konsultacji będzie mógł wykluczyć lub potwierdzić chorobę. Jeśli choroba zostanie potwierdzona - będzie trzeba przeprowadzić diagnostykę pogłębioną. Ma ona zająć nie więcej niż 9 tygodni, czyli nieco ponad 60 dni. Ministerstwo obiecuje, że docelowo czas od zgłoszenia się pacjenta do specjalisty do rozpoznania nowotworu będzie wynosił 7 tygodni. W okresie przejściowym będzie to 9 tygodni (w 2015 r.) i 8 tygodni (w 2016 r.). Termin 7 tygodni na wykonanie diagnostyki onkologicznej zacznie obowiązywać od 2017 roku. Po 9 tygodniach od zgłoszenia się do lekarza pacjent podejmie leczenie. Konsylium złożone ze specjalistów ułoży jego plan i wyznaczy koordynatora, który będzie się nim opiekował. Ważną informacją jest to, że pacjenci, którzy rozpoczęli leczenie przed 1 stycznia, także będą mogli otrzymać specjalną kartę pacjenta onkologicznego. Nie będą się w tym celu musieli zgłaszać do lekarza POZ, będą mogli ją dostać np. w szpitalu, w którym się leczą. ...i rzeczywistość Pierwsze wątpliwości pojawiają się już w momencie, kiedy pacjent przekracza próg gabinetu lekarza rodzinnego. Lekarze Podstawowej Opieki Zdrowotnej buntują się, że teraz na nich spadnie odpowiedzialność, bo został na nich "nałożony obowiązek diagnozowania raka". Wielu z nich zaznacza, że nie wie, według jakich kryteriów powinno się wydawać "zielone karty", jakie zlecać badania. Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz obiecał jednak zachęcająco, że każdy lekarz, który wystawi kartę szybkiego leczenia onkologicznego otrzyma 50 zł. W sumie na ten cel przeznaczonych zostanie 80 mln złotych. W rozporządzeniu wydanym przez NFZ czytamy, że "zakres diagnostyki wykonywanej przez lekarza należy całkowicie do jego kompetencji i decyzji. Przy rozliczaniu ryczałtu zobowiązany jest on do wykazania badań, jakie wykonał. Dlatego też pełna stawka za diagnostykę onkologiczną będzie przysługiwała tylko tym świadczeniodawcom, którzy terminowo i kompleksowo zdiagnozują pacjenta". Z kolei lekarz, który chociaż u 1 na 15 pacjentów nie rozpozna objawów nowotworu, będzie musiał udać się na specjalne szkolenie, za które zapłaci z własnej kieszeni. Jeśli nie zdecyduje się na takie szkolenie - straci uprawnienia. - Skierowanie na dodatkowe szkolenia dla lekarzy, którzy nie osiągną minimalnego wskaźnika rozpoznawania nowotworu, nie jest oczywiście samo w sobie jakąś dotkliwą karą, ale "karą" jest wszystko to, co się z tym wiąże, czyli strata czasu - tłumaczy w rozmowie z Interią Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Kolejne zarzuty dotyczą karty pacjenta onkologicznego, która de facto kartą nie będzie. Zgodnie z rozporządzeniem wydanym przez ministra zdrowia będzie to 7 kartek papieru, które nie będą miały swojego odpowiednika w wersji elektronicznej - taki pojawi się dopiero w 2017 roku. Niektórzy pacjenci leczą się latami - trudno więc powiedzieć, w jakim stanie po 2 latach leczenia będzie taka karta, czy będzie ona w ogóle czytelna. Dodatkowo, jak uważa Krzysztof Bukiel, "jej założenie, wypełnienie, a później odpowiednia sprawozdawczość - komu założono, co się z nim stało, jakie badania wykonano, czy w odpowiednim czasie było zrobione - jest tak uciążliwa - a jest to opinia osób, które zapoznały się z projektem tej karty i mają ją wypełniać, czyli głównie opinia lekarzy POZ - że może zniechęcać lekarza do sięgania po to narzędzie". Warto zaznaczyć, że pakiet onkologiczny nie obejmie każdego rodzaju nowotworu, jednak lista, którą zaprezentował NFZ, mimo wszystko jest długa. Pakiety obejmą zarówno diagnostykę wstępną, jak i pogłębioną. Pakietem onkologicznym zostaną objęci pacjenci z następującymi nowotworami: - klatki piersiowej; - piersi; - górnego odcinka układu pokarmowego; - wątroby i trzustki; - dolnego odcinka układu pokarmowego; - głowy i szyi - krtani i gardła; - głowy i szyi - pozostałe; - tarczycy; - gruczołu krokowego; - pęcherza moczowego; - nerek; - jąder; - macicy, szyjki macicy i innymi nowotworami ginekologicznymi; - jajników i jajowodów; - czerniakiem; - nowotworami centralnego układu nerwowego; - białaczkami ostrymi i przewlekłymi; - chłoniakami; - szpiczakiem; - chłoniakami skórnymi. Pakiet obejmie także onkologię dziecięcą: nowotwory jamy brzusznej, klatki piersiowej, centralnego układu nerwowego, twarzoczaszki, tkanki limfatycznej, a także nowotwory tkanek miękkich u dzieci. Spore nadzieje Mimo wszystko są osoby, które z pakietem onkologicznym wiążą spore nadzieje. To osoby chore na raka. "To przełomowe i bardzo ważne zmiany, które mają służyć nam, pacjentom dotkniętym chorobą nowotworową, zwiększając szanse na szybkie i skuteczne leczenie" - takie stanowisko reprezentuje Polska Koalicja Pacjentów Onkologicznych. "W Polsce wciąż zbyt wielu pacjentów umiera tylko dlatego, że nowotwór został rozpoznany zbyt późno. To oznacza, że samo zaangażowanie i 'czujność onkologiczna' lekarzy nie wystarczają. Aby to zmienić, potrzebne są również zmiany organizacyjne, finansowe i systemowe. Pakiet onkologiczny, przy tworzeniu którego pracowali pacjenci onkologiczni, bazując na własnych doświadczeniach - przeżytego piekła choroby nowotworowej - jest nadzieją dla tych wszystkich, którzy dopiero usłyszą diagnozę" - czytamy w apelu, jaki PKPO wystosowała do lekarzy Porozumienia Zielonogórskiego, bo to oni w dużej mierze wyrazili wobec wdrożenia pakietu największy sprzeciw. Wiadomo już, że umowy z NFZ na 2015 rok podpisały wszystkie centra onkologii w Polsce. Taką informację podał 19 grudnia minister zdrowia. W zakresie chemioterapii zakontraktowanych na 2015 roku jest 99,52 procent świadczeniodawców, a w radioterapii - 100 procent. Minister rozwiał także obawy, które dotyczyły pozostałych pacjentów. Zaznaczył, że równolegle z pakietem onkologicznym wdrożone zostaną rozwiązania, które mają być pomocne przy zmniejszaniu kolejek do innych lekarzy. Pierwsze trzy miesiące po wprowadzeniu pakietu będą kluczowe. Jeśli są w nim luki i nieścisłości, to szybko wyjdą na jaw. Zwolennicy wprowadzenia pakietu uważają jednak, że lepiej wprowadzić pakiet, a później go poprawiać, niż czekać z wprowadzeniem, aż będzie on idealny. Droga na skróty Jest jeszcze jedna kwestia, o której mówi się rzadko. Pacjenci, którzy mają już zdiagnozowany nowotwór i w placówce słyszą, że muszą czekać trzy miesiące na operację, szukają innych dróg, aby ten termin skrócić. Zaczyna się walka z czasem. - Sposób jest prosty. Trzeba znaleźć szpital czy centrum onkologii, dowiedzieć się, kto na interesującym nas oddziale jest ordynatorem i... umówić się do niego na prywatną wizytę. Płacimy za nią kilkaset złotych, ale efekt jest natychmiastowy. Moja mama już następnego dnia po wizycie dostała miejsce w szpitalu - wspomina w rozmowie z Interią pani Ania. Trudno oceniać, na ile tego typu metody są etyczne, ale pacjenci chorzy na raka szukają najszybszego sposobu, aby rozpocząć leczenie. Wprowadzenie pakietu onkologicznego, może skutkować tym, że prywatne gabinety onkologów będą świeciły pustkami. Pacjent, aby dostać się szybko do szpitala, pójdzie do lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej, dostanie kartę pacjenta onkologicznego i rozpocznie leczenie pomijając prywatną służbę zdrowia. Być może to właśnie dlatego niektórzy lekarze buntują się przed wprowadzeniem pakietu. "Boję się, że mam raka" "Podejrzewam u siebie nowotwór... Tak się boję wizyty u lekarza"; "Podejrzewam, że mam raka jelita, ale nie wiem czy iść do lekarza..."; "Boję się, że mam raka"; "Mam poważne wątpliwości" - to tylko kilka wyznań, które można znaleźć na forach w internecie. W rzeczywistości są ich setki. Strach taki często towarzyszy osobom, które nowotwór już raz pokonały, ale także tym, które miały z nim do czynienia poprzez chorobę bliskiej im osoby. Pacjenci boją się diagnozy, którą w przypadku nowotworów słusznie nazywa się czasem wyrokiem. Leczenie osoby, która cierpi na nowotwór, nie zaczyna się jednak w momencie postawienia diagnozy, a w chwili, gdy zdecyduje się ona po raz pierwszy przekroczyć próg gabinetu lekarskiego. W Polsce ciągle nie uświadamiamy sobie tego, jak ważna jest profilaktyka. Trudno nam też podjąć decyzję o tym, by się zbadać, kiedy mamy wątpliwości co do swojego stanu zdrowia. Tymczasem wahanie może nam zaszkodzić. Dopiero trafnie postawiona diagnoza może być pierwszym krokiem do rzeczywistego podjęcia walki z chorobą. Niezależnie od tego, czy pakiet onkologiczny okaże się sukcesem, czy porażką, powinniśmy pamiętać o tym, by na co dzień dbać o zdrowie. Nie tylko wtedy, kiedy pojawią się pierwsze z nim kłopoty.