Dziecko znalazła w nocy z wtorku na środę pielęgniarka, która usłyszała dobiegający z poczekalni płacz. - Kobieta myślała, że ktoś czeka z dzieckiem na lekarza i wyszła po pacjenta. W poczekalni nikogo nie było. Pod drzwiami stała tylko czarna torba podróżna. W niej znajdował się noworodek - relacjonują policjanci. Dziecko było ubrane w biało-niebieskie śpiochy i czapeczkę. Owinięto je szarym kocem. Leżało w torbie na materacu. Na szczęście, nic mu nie dolega. Lekarze określają jego stan jako dobry. - To pierwszy taki przypadek w naszym szpitalu - mówi w rozmowie z "Gazetą Pomorską" Danuta Krysztofczyk, zastępca dyrektora tucholskiego szpitala. Wszystko wskazuje na to, że zostało porzucone dwie godziny po tym, jak przyszło na świat. Chłopczyk przebywa obecnie na oddziale noworodkowym. Sprawą zajęła się już policja oraz prokuratura. Funkcjonariusze szukają zarówno matki chłopczyka jak i świadków zdarzenia. Jednocześnie apelują do wszystkich osób, które posiadają informacje o miejscu pobytu rodziców lub widziały kogoś z czarną torbą podróżną w okolicy szpitala o kontakt z komendą w Tucholi. - Może są też osoby, w których otoczeniu była kobieta w ciąży i lada dzień okaże się, że kobieta urodziła, a nikt tego dziecka nie będzie widział - podkreślają policjanci.