Choć powszechnie potępiana, manipulacja ma swój urok. To bardzo często synonim posiadania władzy, sprytu, wywierania wpływu i skutecznego oddziaływania. To jednak równie często podstęp, fortel, cynizm lub wykorzystanie czyjejś słabości. Bez względu jednak na to, jak oceniamy manipulację, z jednym faktem nie sposób dyskutować - jesteśmy jej ofiarami tak samo często, jak "sprawcami". Ciężko się do tego przyznać, ale na co dzień pokaźny arsenał technik manipulacyjnych stosujemy w stosunku do swoich partnerów, dzieci czy kolegów z pracy. Staramy się wywołać w nich poczucie winy (osoba "winna" jest bardziej skora do ustępstw), odwołujemy się do "społecznego dowodu słuszności ("przecież wszyscy tak robią"), posługujemy się stereotypami ("przecież wiesz, jacy oni są), a nawet szantażem ("pomogę ci, jeśli..."), czy wreszcie komplementujemy partnera (umiejętnie podany komplement wyjątkowo sprawnie "rozmiękcza" partnera), itp. - robimy to codziennie, jednak rzadko nazywamy po imieniu. Te same mechanizmy bywają bardzo często wykorzystywane również przeciwko nam - i to nie tylko ze strony naszych wcześniejszych "ofiar", ale głównie szeroko pojętej sfery handlu i polityki. Reklamy, niekończące się promocje i obniżki, kolejność ustawienia produktów na półkach - wszystko byśmy kupowali częściej, chętniej, szybciej... Podobnie politycy. Robią wszystko, by zaistnieć w świadomości wyborców, zdobyć ich poparcie, a następnie władzę, którą jeszcze muszą utrzymać. Każde z tych działań wymaga odpowiedniej porcji technik wywierania wpływu. A im stawka większa, tym bardziej manipulacja goni manipulację. O tym, jak się manipuluje opinią publiczną, rozmawialiśmy z doktorem Wojciechem Czajkowskim. INTERIA.PL: Na początku marca OBOP zapytał Polaków, który polityk najbardziej nami manipuluje. Okazało się, że Jarosław Kaczyński - wskazało na niego 43 proc. badanych. Dalej uplasował się Lech Kaczyński (36 proc.), Donald Tusk (25 proc.) i Andrzej Lepper (25 proc.). Czy Kaczyńscy faktycznie nami najbardziej manipulują? dr Wojciech Czajkowski*: To jest niezupełnie tak. Nie wiązałbym tych wyników z konkretnymi politykami, ale funkcjami, które sprawują. Mówimy o byłym i obecnym premierze, prezydencie i byłym wicepremierze. Rzecz jest bardziej związana z pozycją, jaką się zajmuje, niż z konkretną osobą. Jak się funkcjonuje w polityce na tym poziomie to manipulacja jest po prostu konieczna. To nie są działania podejmowane przez konkretnego polityka z nazwiska - Kaczyńskiego, Tuska czy Leppera - ale działania, które wynikają z wizerunku stworzonego przez sztab, który ma pewną wizję i w związku z nią tworzy pewien wizerunek. Takie działania podejmuje się, by pewne rzeczy eksponować, inne trochę ukrywać.