Na początku artykułu, który ukazał się w "The Economist", Tom Nuttall przypomina drogę, jaką przeszła Polska od przystąpienia do Unii Europejskiej i podkreśla, że dzięki funduszom z UE, kraj ten stał się "politycznym i ekonomicznym" przykładem dla reszty. "Dlatego zrozumiała jest decyzja, że dotychczasowy premier kraju, Donald Tusk, wywodzący się z "nowej Unii", obejmie jedno z najważniejszych stanowisk - prezydenta tej formacji" - czytamy. Nuttall, uważa, że jest to słuszny wybór, gdyż Polska "znajduje się w sercu wyzwań, przed którymi stoi Unia Europejska - od konieczności przywrócenia wzrostu gospodarce europejskiej, przez rosnące zagrożenie ze strony Rosji, po roszczenia Brytyjczyków dotyczące imigrantów". Autor chwali także polską dyplomację i zauważa, że stała się ona bardziej "dojrzała". "Kiedyś Polacy chcieli uzyskać jak najwięcej dla siebie, nauczyli się jednak myśleć o całej Europie". Przypomina także, że w ostatnim czasie Polska osiągnęła na arenie europejskiej dwa sukcesy - w czasie negocjacji budżetowych i podczas rozmów o pakiecie klimatycznym. Co więcej, "The Economist" zauważa, że Polacy potrafią "sprawnie poruszać się pomiędzy poszczególnymi grupami" - wymienia: Grupę Wyszehradzką (Polska, Czechy, Węgry i Słowacja) i Trójkąt Weimarski. Nuttall akcentuje, że współpraca z Francją i Niemcami sprawia, że Polska jest blisko unijnych potęg, mimo, że "rola tej formacji ma wymiar jedynie symboliczny". Gazeta dodaje, że duże znaczenia mają silne relacje z Niemcami, a także sukces gospodarczy. Przypomina, że Polska to jedyny kraj, który uniknął recesji podczas ostatniego kryzysu gospodarczego. Następnie Tom Nuttall koncentruje się na samym Donaldzie Tusku. Pisze, że jego wybór na prezydenta UE "mówi wiele nie tylko o Polsce, ale także o całej Unii Europejskiej". "Tusk płynnie mówi po niemiecku, ale nie zna francuskiego. W przeszłości to zamykałoby drogę do kariery w Europie" - czytamy. Autor przypomina, że Polska nie przyjęła dotąd waluty euro i twierdzi, że Tusk ma szansę "zmniejszyć obawy dotyczące spychania na margines krajów, które są poza strefą euro". Dziennikarz "The Economist" uważa ponadto, że polski premier doskonale zdaje sobie sprawę z zagrożenia ze strony Rosji. Jak pisze, był to jeden w powodów, który pomógł mu podjąć decyzję o przyjęciu tego stanowiska. "Poprzednik Donalda Tuska, skromny Herman van Rompuy pełnił rolę terapeuty dla europejskich przywódców, słuchał ich obaw i szukał płaszczyzny porozumienia. Innej postawy możemy oczekiwać od nowego prezydenta UE, który łokciami rozpychał się w polskiej polityce i często był bezlitosny w czasie swojej drogi na szczyt. Zawsze miał swoje zdanie, zwłaszcza w kwestii polityki zagranicznej. Co więcej, jako były opozycjonista jest kompetentny, by wypowiadać się na temat europejskich aspiracji Ukrainy". ak