Lekarz został nazwany przez media "szwedzkim Fritzlem", w nawiązaniu do austriackiego mężczyzny, który przetrzymywał swoją córkę przez 24 lata w piwnicy swojego domu. Na sali sądowej pojawiła się ofiara lekarza. Miała zasłoniętą twarz. - Nie jest dobrze. Dla niej to bardzo trudne - mówił sądowi Jens Hogstrom, jej adwokat. Obrona argumentowała, że oskarżony, którego nazwisko nie zostało opublikowane w szwedzkich mediach, był zdruzgotanym i samotnym człowiekiem. - On bardzo chciał mieć dziewczynę - wyjaśniała prawniczka Mari Schaub, podkreślając, że jej klient wyraża skruchę. Według prokuratury mężczyzna udawał Amerykanina, kiedy spotkał swoją ofiarę po raz pierwszy. Do randki doszło 10 września w jego mieszkaniu w Sztokholmie. Lekarz poznał swoją ofiarę w internecie. Dwa dni później spotkali się ponownie. Mężczyzna miał podać kobiecie truskawki nafaszerowane środkiem nasennym, następnie miał ją zgwałcić, wsadzić na wózek inwalidzki i samochodem na fałszywych tablicach rejestracyjnych zawieźć ją do swojego domu na południu Szwecji. Lekarz planował przetrzymywać swoją ofiarę w bunkrze, który specjalnie z myślą o tym wcześniej przygotował. Miejsce było wyciszone, wyposażone w WC i łóżko, były tam także podwójne drzwi. Mniej niż tydzień później, gdy ogłoszono zaginięcie kobiety, lekarz wziął ją na posterunek policji w Sztokholmie i kazał jej powiedzieć, że "wszystko u niej w porządku i nic złego jej się nie stało". Policja uznała jednak, że para zachowuje się dziwnie, wówczas kobieta załamała się i wyznała, co się stało.Mężczyzna został aresztowany.