Kiedy Mika Calehr odprowadzała dzieci na lotnisko, zauważyła, że najmłodszy chłopiec jest bardzo nerwowy. "Jeszcze po kontroli paszportowej wrócił do mnie, żeby powiedzieć, że mnie kocha. Martwił się, że samolot może się rozbić" - mówi mama chłopców, którzy zginęli w katastrofie. "Powiedziałam mu, żeby nie mówił głupot. Podróżował już wiele razy. Na pewno wszyscy dolecą szczęśliwie"- wyjaśnia. "Teraz żałuję, że nie potraktowałam jego obaw poważnie" - dodaje. Miguel Calehr wraz ze starszym bratem Shaka podróżował na wsypę Bali, by spędzić wakacje z babcią. Również Harun- średni z braci postanowił towarzyszyć rodzeństwu. Okazało się jednak, że na lot MH17nie było już wolnych miejsc. Poleciał kolejnym samolotem. "Wszyscy płaczemy, bo wszyscy straciliśmy kogoś ważnego. Czujemy się, jakby umarła jakaś część nas" - mówi babcia, do której chłopcy lecieli na wakacje. "Teraz najważniejsze, by ciała moich braci dotarły do Holandii, gdzie będziemy mogli urządzić im godne pożegnanie" - mówi Harun. "Straciłem moich najlepszych przyjaciół, moich braci i wierzę, że zawsze będę ich czuł obok mnie" - dodaje. JB