- Chciałem wysłać sygnał, jak wielkim błędem jest polityka Putina - podkreślał marszałek Sejmu. - Jądrem sprawy nie jest to, co kto komu powiedział 6 lat temu. Czyny Putina są groźniejsze niż to, co ktoś powiedział lub nie powiedział. Będę mówił o tym, co sam słyszałem. A słyszałem prezydenta Putina w towarzystwie prezydenta Lecha Kaczyńskiego na szczycie w Bukareszcie. Te słowa mną wstrząsnęły - wspominał. Sikorski zaznaczył, że przeprasza za swoje wcześniejsze zachowanie. - Chciałem przeprosić za niezręczność. Szczególnie jako były dziennikarz, nigdy nie unikałem kontaktu z mediami. To, że skróciłem swoją wypowiedź wynikało z presji czasu - dodał. Dzisiaj w Sejmie Sikorski unikał odpowiedzi na pytania dziennikarzy, wręcz uciekał. Zdążył tylko lakonicznie wyjaśnić, że cały komentarz ws. wywiadu, jaki ukazał się w "Politico" będzie można dzisiaj znaleźć na jednym z portali. - Martwię się o Ukrainę i o kierunek polityki rosyjskiej. To była rozmowa raczej byłego ministra. Razem ze mną w tej rozmowie brał udział Carl Bildt. Wyrażaliśmy w tej rozmowie niepokój wobec tego - tłumaczył Sikorski. Cała afera rozpętała się wczoraj po tym, jak "Politico" opublikowała rozmowę z b. szefem polskiego MSZ. Sikorski powiedział w niej m.in., że Putin w 2008 roku proponował Donaldowi Tuskowi "rozbiór Ukrainy".