Ciało osoby zmarłej jest długo i dokładnie prześwietlane. Eksperci otrzymują więc bardzo szczegółowy, trójwymiarowy obraz, z którego mogą - dzięki specjalnemu programowi - ściągać wybrane warstwy ciała, zaczynając od skóry, przez tkankę tłuszczową, mięśniową, aż po kostną. Tradycyjne badania pośmiertne są jednak uznawane za działania oddziałujące negatywnie na krewnych. Zwłaszcza, jeśli w grę wchodzi wiara, która zabrania tego typu praktyk. Choć nowa metoda budzi entuzjazm - zwłaszcza wśród muzułmanów, nie wszyscy lekarze są jej zwolennikami. Dr Mike Osborn z Royal College of Pathologists zaznacza, że "cyfrowe sekcje" sprawdzą się w badaniu pewnych konkretnych przypadków, ale niekoniecznie okażą się pomocne w innych. Prześwietlenie - jak czytamy w gazecie - nie wykaże na przykład, że przyczyną zgonu była sepsa. Pierwsze nieinwazyjne sekcje zwłok zaczęto przeprowadzać w Wielkiej Brytanii rok temu, gdy firma iGene założyła specjalistyczny ośrodek w Sheffield. Później powstały kolejne, choć - jak podkreśla "The Independnet" - jedynie na przedmieściach Birmingham za "cyfrowy skalpel" nie trzeba płacić. W Leeds, Bradford czy Sheffield kosztuje to już 600 funtów. Koszt przeprowadzenia badań metodą nieinwazyjną na razie odstrasza, ale eksperci widzą rozwiązanie tego problemu. Emerytowany członek NHS Mohammed Siddique zwraca uwagę na fakt, że i tak trzeba zapłacić lekarzom za sekcję zwłok. "Te pieniądze mogłyby jednak być przekazywane ośrodkom, które wykonują cyfrowe badania" - podkreśla. EKM