Zachód znajduje się w podobnej pozycji, w jakiej była Rosja, kiedy NATO bombardowało Jugosławię, rosyjskiego sojusznika. Serbia pacyfikowała wtedy Kosowo i - by ją powstrzymać - NATO zbombardowało jej terytorium. Teraz Rosja chce działać symetrycznie. Można odnieść wrażenie, że jest to zemsta Putina (bo raczej nie Miedwiediewa, który w tej wojnie pełni ewidentnie rolę reklamowego, tekturowego standu) na Zachodzie. Putin chce upokorzyć Zachód i ukazać mu jego niemoc. Ale tak naprawdę to jest konflikt dwóch sposobów prowadzenia światowej polityki. To początek drole de guerre froide - "dziwnej zimnej wojny" pomiędzy NATO, UE i ich sojusznikami a putinowską Rosją. Dziwne w tej nowej zimnej wojnie jest głównie to, że nikt tak naprawdę nie chce z Rosją konfliktu, bo nikomu nie jest to na rękę. Zachód toczy już jedną wojnę - z islamskim fundamentalizmem, niezależnie od tego, czy zagrożenie to jest rozdmuchane, czy nie. Zachód, ponadto, potrzebuje rosyjskich surowców. Zachód potrzebuje stabilizacji wszędzie tam, gdzie to jest możliwe, a skonfliktowana z Zachodem Rosja, która dodatkowo cierpi na kompleks impotentnego eksimperium, byłaby - po prostu - utrapieniem. Dlatego przywódcy Zachodu niezbyt garną się do zajmowania stricte antyrosyjskiego stanowiska. Gra w tchórza ONZ ledwo działa. Chiny czekają. Dlatego to właśnie między Zachodem a Rosją toczy się obecnie dziwaczna "gra w tchórza" o rolę międzynarodowej instancji rozjemczej. Albo inaczej - Rosja po prostu upomina się o tą samą rolę, którą od zakończenia zimnej wojny mają USA. Grę w tchórza znamy z amerykańskich filmów dla nastolatków. Dwóch dzieciaków w samochodach, najczęściej pożyczonych od rodziców, pędzi wzajemnie w swoim kierunku. Przegrywa ten, kto pierwszy skręci, unikając zderzenia. Jest tchórzem. Ciężko uznać go za mądrego - mądry w ogóle nie brałby w takiej grze udziału. I tak właśnie jest w tym momencie. Rosja testuje zachód. Rosja pruje na Zachód w rozpędzonym samochodzie, podczas, gdy Zachód po prostu nie chce grać w tchórza. Nie chce wsiadać do samochodu. Jest tym mądrzejszym. Ale możliwe, że będzie musiał. Rosja bowiem - co odróżnia ją od NATO i Zachodu w konflikcie z Serbią o Kosowo - nie chce poprzestać na zagwarantowaniu stabilnej przyszłości zaprzyjaźnionym ze sobą republikom. Rosja chce o wiele więcej - Rosja chce coś udowodnić. Rosja ma kompleks, i musi się podbudować. Rosja chce udowodnić światu, że ona, ze swoją potęgą, bogactwami naturalnymi i systemem wartości tak samo nadaje się na strażnika światowego pokoju. Co - jeśli obejrzymy choćby sposób w jaki rosyjskie media relacjonują poszczególne wydarzenia czy jeśli weźmiemy pod uwagę jak cyniczne potrafi być rosyjskie państwo i w jakim stopniu dba ono o prawa człowieka - wydaje się co najmniej wątpliwe. I w tym momencie nie jest już istotne, czy Saakaszwili dał się głupio sprowokować, czy jeszcze bardziej głupio wszedł do Osetii niesprowokowany. W tym momencie chodzi o to, że wyraźnie widać o co chodzi Putinowi. Putin gra z Zachodem w tchórza. Ziemowit Szczerek "Ten konflikt nie jest czarno-biały" - Komentarz dziennikarza INTERII Marcina Ogdowskiego