I tak - zaczynając od 1945 roku, o którym śpiewał Kaczmarski: "Czerwony świt się z nocy budzi. Z woli wyborców odszedł Churchill. A tam transporty żywych ludzi. A tam obozy długiej śmierci", aż po pamiętny marzec '68. Gdy w 1967 roku wybuchła wojna izraelsko-arabska, w Polsce zaostrzyły się nastroje antysemickie i przyszła kolejna, choć wymuszona fala emigracji. Przemówienie Gomułki ułatwiło PZPR zwalczanie "syjonistycznej V kolumny". "Za tę hańbę zasługi - Warszawa czy Kraków - Gomułka nam powiedział - Polska dla Polaków". Zaczęła się nagonka na Żydów i ludzi o poglądach proizraelskich. "Już nie dla przybłędów Pospolita Rzecz -Wiesław, jak Faraon, popędził nas precz. I szli profesorowie, uczeni, pisarze, pracownicy Urzędu, szli i dziennikarze".W latach '70, czasie "Solidarności" 1980-1981 i stanie wojennym przyszły kolejne fale emigracji. "Co się stało z naszą klasą? Pyta Adam w Tel-Avivie. Ciężko sprostać takim czasom, ciężko w ogóle żyć uczciwie. Co się stało z naszą klasą? Wojtek w Szwecji w porno-klubie. Pisze: dobrze mi tu płacą za to, co i tak wszak lubię". Posłuchaj piosenki Jacka Kaczmarskiego pt. "Opowieść pewnego emigranta": Ten kawał tułaczej historii Polaków, ujęty w piosenkach Jacka Kaczmarskiego - "Jałcie", "Opowieści pewnego emigranta" i "Naszej klasie" - dziś wypełnia lukę w pamięci. Gdyby przyjąć "ludzkie" kryterium, to granice Polski sięgają tak daleko, jak daleko mieszkają Polacy. Dziś obszerną historię bolesnych wyjazdów Polaków przypadających na XX wiek, stara się udokumentować Muzeum Historii Polski, zbierając opowieści i relacje z tamtych lat. "Ożenimy cię z synem z Wermachtu" "Dzieniewicze (...) 22 czerwca 1941 r. Niemcy atakują Związek Sowiecki, skończyła się przyjaźń Hitlera ze Stalinem. Mieszkańcy Dzieniewicz, w obawie przed represjami, budują bramę powitalną na skraju wsi, wychodzą do Niemców z chlebem i solą. Nowi okupanci zachowują się kulturalnie." Mija miesiąc i sołtys ogłasza listę osób na roboty przymusowe do Niemiec. Jest na niej 15-letnia Anna. Ciotka, chcąc ocalić dziewczynę, zgłasza się na ochotnika. Po miesiącu kolejna lista. Znowu jest na niej Anna. I tym razem nie ma już ratunku. Dziewczyna wraz z grupą innych młodych mieszkańców Dzieniewicz wyjeżdża furmanką do Prus Wschodnich."W całej wsi smutek i niepewność jutra. Jakub (ojciec) wraz z rodziną modli się prosząc Boga o opiekę."Anna trafia do nowoczesnego gospodarstwa rolnego. Wszystko jest tu nowe, inne, a gospodarze nie żałują jedzenia i traktują ją jak członka rodziny. Obiecują, że jak skończy się wojna to ich najstarszy syn, który jest w Wermachcie, się z nią ożeni. "W rodzinnej wsi zostaje Adolek. Już się nigdy nie zobaczą" Gdy w 1944 r. Sowieci zbliżają się do Prus Wschodnich i Niemcy zaczynają przegrywać wojnę na froncie wschodnim, ludność cywilna wpada w panikę. "Anna, jedź z nami, uciekaj!" - mówią gospodarze. Ale Anna zostaje. "Zaczyna się koszmar. Nisko nad ziemią latają sowieckie samoloty, strzelają do uciekających ludzi, rzucają bomby. Na drogach pełno trupów ludzi i zwierząt." Sowieci ściągają z wozów niemieckie dziewczyny, prowadzą w krzaki, gwałcą i zabijają. Annie cudem udaje się przeżyć. Siedzi cicho, schowana na strychu, a ruscy dobijają się do drzwi i krzyczą: "Dziewuszka! Odkrywaj!". Gdy jakiś czas później wyrusza do pracy przy ścinaniu kapusty, na drodze zauważa znajomą sylwetkę. To ciotka. Ta, która pojechała za nią w pierwszym transporcie. Idzie z tobołkiem na plecach. W kołchozie błagają naczelnika o pozwolenie wyjazdu. Jest decyzja: wszyscy robotnicy z Dzieniewicz i okolic jutro rano mogą jechać do domu! Cudem wracają wszyscy wywiezieni. We wsi radość, powitania, uczty, muzyka i tańce.Ale w 1946 r. dociera wiadomość, że Polski już w tym miejscu nie będzie. Granica pobiegnie rzeką Swisłocz. Dzieniewicze staną się częścią Związku Sowieckiego. Ale można jeszcze wyjechać. Rodzina Jakuba udaje się więc za rzekę, do Polski. W rodzinnej wsi zostaje brat Adolek. I już nigdy się nie zobaczą. Ze wspomnień Mieczysława Skalimowskiego (pełną historię przeczytasz TUTAJ) "Jaruzelskiemu należy się pomnik" "- Jaruzelskiemu to się pomnik od nas należy - z entuzjazmem przekonywał mnie Zen, mój druh emigracyjnej doli od ponad dwudziestu lat.- A z jakież to racji? - zaoponowałem - czyś ty orientację polityczną ostatnio zmienił...Nie, to nie to. Chodzi mi o docenienie jego wkładu w ułatwienie naszej emigracji."Posłuchaj piosenki Jacka Kaczmarskiego pt. "Nasza klasa":Bo stan wojenny - jak pisze Krzysztof Deja - wprowadził ludzi w szambo. A wyskoczenie z niego w odpowiednim momencie było dobrą decyzją. Ludzie uciekali przed widmem komunizmu. Bo w 1984 r., według proroczni Breżniewa, miał zwyciężyć na całym świecie. "Wypadało wiać jak najdalej i mieć nadzieję, że tam, na końcu świata jednak nie zwycięży. Lub potraktować to, jak ten Czech który oznajmił: "ja se ne boje, ja mam raka". Ale decyzja o wyjeździe była trudna. Nie wszystkim się udało. Niektórzy wysiedli na przystanku" marazm", inni - "alkoholizm". Ciężko było zorganizować wyjazd całej rodziny. Ale oni pojechali: Krzysztof, Zen i Maggi. Do Australii. Była radość, łzy i zimna whisky. "Aniele Boży, stróżu mój..." Przed każdym wyjazdem do ojczyzny, który okazywał się nie lada problemem, Krzysztof Deja zalecał ułożoną przez siebie modlitwę:Aniele Boży, stróżu mójTy w Polsce przy mnie stój.Od biur i wszelkiego urzęduChroń mnie, bym nie dostał obłędu.Nie dopuść w szpony biurokracjiI przywiedź z powrotem bez indagacji."Patrząc zza wielkiej wody na polską rzeczywistość dnia dzisiejszego, wcale to nie nastraja nostalgicznie, co z jednej strony dobre, bo tylko utwierdza w wyborze decyzji, ale żal tych, którzy tam żyją a liczyli na poprawę i zmianę na lepsze". A jeśli chodzi o ojczyznę - pyta retorycznie Deja - to "czy z odległości nie kocha się bardziej"? Opowiadanie napisane przez Krzysztofa Deję zostało uhonorowane 2. nagrodą w konkursie literackim im. M. Hłaski w Wiedniu, 2009. Przeczytasz je TUTAJ. O projekcie "Rodziny rozdzielone przez historię" to projekt Muzeum Historii Polski realizowany od 2007 r. Dokumentuje przykre doświadczenia XX wieku - rozrywanie rodzin w latach 1939-1989 poprzez wywózki, przesiedlenia i emigrację na Zachód z przyczyn ekonomicznych i politycznych w czasie PRL. Polacy są dziś na każdym kontynencie. Najwięcej w Ameryce Północnej (13 mln), Europie (z wyłaczeniem Polski; 5 mln), Ameryce Południowej (2,5 mln), Australii i Nowej Zelandii (200 tys.), Azji (120 tys.) i Afryce (60 tys.) Muzeum przygotowało już wystawę "Wojenne rozstania", która przedstawiała losy rodzin z czasów II wojny światowej. Obecnie poszukuje informacji na temat emigracji w latach 60., 70. i 80, ponieważ w planach jest publikacja i film dokumentalny. "Każda relacja i opowieść jest bezcenna, ponieważ nie ma dwóch jednakowych rodzinnych historii. Wszystkie zasługują na opisanie, są bowiem świadectwem ogromu doświadczeń i zawiłości losów polskich w XX wieku". EKM Osoby pragnące podzielić się historią bliskich lub znajomych dot. rozstań i spotkań po latach, mogą to zrobić TUTAJ, wypełniając formularz dostępny na stronie Muzeum Historii Polski. W tekście wykorzystano fragmenty opowieści z oficjalnej strony projektu "Rodziny rozdzielone przez historię" realizowanego przez Muzeum Historii Polski.