Aleksandra Gieracka, Interia.pl: Nowoczesna ruszyła w Polskę, zapowiadają państwo spotkania w kilku dużych miastach. Na początek Kraków. Dlaczego akurat to miasto? Ryszard Petru: - Od Krakowa rozpoczynałem mój pierwszy objazd po Polsce. Po spotkaniu na Torwarze, 9 czerwca, kiedy ruszyliśmy w Polskę z projektem Nowoczesna, to właśnie Kraków był pierwszym miastem, które odwiedziłem. Mówi pan, że konieczny jest w Polsce "permanentny protest" w związku z nierespektowaniem przez PiS zasad konstytucji. "Nie ma mowy o żadnych ustępstwach ze strony Nowoczesnej dopóki łamana jest konstytucja" - to również pana słowa. Z drugiej strony jest Jarosław Kaczyński i jego ocena: "jeśli mam być uczciwy, nie widzę pola do kompromisu". Zarówno PiS jak i opozycja okopały się na swoich pozycjach. Jak długo to jeszcze potrwa? - Jak mogę szukać kompromisu w sprawie tego, które artykuły konstytucji obowiązują, a które nie. Ale powtarzacie też państwo, że kompromis jest potrzebny, że konflikt wokół TK nie może trwać w nieskończoność. - Powołaliśmy zespół do spraw ładu konstytucyjnego i praworządności, który ma wyłapać te przepisy, które są łamane, i zaproponować rozwiązania. Nie możemy szukać kompromisu w kwestii łamania prawa. To nie wchodzi w rachubę. To PiS złamało prawo. A rozmawiać możemy o tym, jak może funkcjonować Trybunał Konstytucyjny w przyszłości. Marszałek Kuchciński ma powołać w Sejmie zespół ekspertów, którzy zajmą się zbadaniem opinii Komisji Weneckiej. Według zapewnień Jarosława Kaczyńskiego, jeśli opozycja zgłosi merytorycznie przygotowanych ekspertów, to zostaną dopuszczeni. Nowoczesna weźmie w tym udział? - Zobaczymy na jakich zasadach będzie to konstruowane. Co do zasady jesteśmy skłonni. Jeśli nie będą dopuszczać normalnych ekspertów, tylko ekspertów “z tezą", to będziemy protestować. Natomiast nie dopuścimy do możliwości zawłaszczenia tematu przez PiS w sposób niekontrolowany. Dalej będziecie państwo uczestniczyć w manifestacjach organizowanych przez KOD? - Myślę, że tak. Natomiast każda manifestacja musi być wokół czegoś, musi się coś dziać. Jeżeli Jarosław Kaczyński się ugnie, to nie będzie demonstracji. Jestem przekonany, że się ugnie. Widzi pan szansę na przełom ws. TK? - PiS będzie starało się doprowadzić do sytuacji, w której żyjemy w dwóch porządkach prawnych, i jeden z nich nie uznaje Trybunału. Co mogę jeszcze zrobić? Możemy składać wnioski do Trybunału. Bez wątpienia możemy protestować w różnych formach, zbierać podpisy. Optymalnym rozwiązaniem docelowym byłoby samorozwiązanie Sejmu, ale teraz nie mogę nikogo zapewnić, że to się w najbliższym czasie wydarzy. Przy obecnym układzie sił w parlamencie skrócenie kadencji to raczej wizja nierealna. - Nie ma wizji nierealnych, trzeba mieć plan. Skoro już jesteśmy przy planie, mówi pan o konieczności odsunięcia PiS-u od władzy, ale żeby walczyć o takie cele, trzeba mieć alternatywę. Załóżmy, że odbywają się kolejne wybory, pan uzyskuje dobry wynik... - Bardzo dobry wynik. ... i co wtedy? Jaką alternatywę ma Nowoczesna? - Trzeba szybko naprawić sytuację konstytucyjną w Polsce, praworządność. Trzeba przywrócić to, co było normalne. Jak coś było złe, to to trzeba naprawić. To dosyć ogólnikowe sformułowania. - Najważniejsze jest to żeby rozpocząć szeroki front zmian w gospodarce, w edukacji. Mówiłem o tym w trakcie spotkania. Poprawa edukacji na poziomie podstawowym, szkoły uczące zgodnie z potrzebami rynku pracy, szkolnictwo zawodowe, zmieniona karta nauczyciela. W ochronie zdrowia podział funduszu na trzy-cztery konkurujące fundusze, żeby była możliwość wyboru jakości świadczeń. Jeżeli chodzi o przedsiębiorczość, to wspieranie, zmniejszenie wielu kłód, które są rzucone pod nogi przedsiębiorców ( ujęliśmy to w naszych ustawach ) plus sprzyjanie reinwestycji swoich zysków, czyli sprzyjanie inwestycjom. Współpraca nauki z biznesem. - Trzeba odejść od państwa dziadowskiego, które jest najtańsze. To wszystko ma spowodować, że Polska będzie krajem, w którym tam, gdzie dajemy pieniądze publiczne to administracja działa sprawnie, a tam gdzie oczekujemy, że biznes działa sprawnie, to nie rzucamy kłód pod nogi biznesowi. Tylko, że takie rozwiązania przedstawia pan na spotkaniach bezpośrednich, chociażby takich jak dzisiaj w Krakowie, ale do osób, które oglądają serwisy informacyjne to nie dociera. Słyszą tylko od pana o konieczności obrony demokracji i praworządności. - Mam pełną świadomość tabloidyzacji mediów w pewnym sensie. Dużo ciekawsze są case’y typu Smoleńsk czy opona, niż szkolnictwo zawodowe w Polsce. Oprócz mediów elektronicznych i telewizyjnych mamy jeszcze media społecznościowe, przez które też się z Polakami komunikujemy. To jest czas, żeby Polacy usłyszeli. Zgłaszamy nasze ustawy, ważna jest konsekwencja. Zaprezentujecie państwo spójny program w niedalekiej przyszłości? - Tak. Propozycje przedstawione na państwa stronie nie są zbyt rozbudowane. - Nie są rozbudowane, mamy jednak spójne założenia i pracujemy nad przygotowywaniem całościowego programu. Kiedy możemy się go spodziewać? - Niedługo. Za miesiąc, dwa, za pół roku? - Wcześniej niż za pół roku. Nie chcę podawać dokładnych dat. Na Radzie Krajowej zapowiedział pan organizację "latających uniwersytetów". Na czym ma polegać to przedsięwzięcie? - Ludzie oczekują debaty o konstytucji, prawach, demokracji i tak dalej. Zapraszają naszych posłów, którzy się na tym znają, więc oni tam "lecą", a precyzując jadą raz pociągiem, raz samochodem, żeby udzielać na ten temat informacji. Jest to forma bardziej wykładowo-edukacyjna niż otwarta i szeroka. Pana krytycy zarzucają panu, że te wszystkie działania mają na celu tylko i wyłącznie wypromowanie pana osoby w kontekście wyborów prezydenckich w 2020 r. Widzi pan już na horyzoncie te wybory? - Najpierw mamy wybory parlamentarne. To nie ja wywołałem konflikt w Trybunale, więc zamiast robić inne rzeczy musimy reagować na rzeczywistość. Wolałbym zgłaszać ustawy. Zgłosiliśmy już np. ustawę o zrównoważonym budżecie, o której mało kto wie. To prawdziwa, mozolna praca. Dobrze wiemy, że taka pozytywistyczna praca jest mało widowiskowa, natomiast często ważniejsza od wielu innych. PiS nadal utrzymuje wysokie poparcie w sondażach i zmiana ekipy rządzącej może być trudna, jeśli miałoby dojść, tak jak pan chce, do wcześniejszych wyborów. Patrząc na dzisiejszy układ sił w Sejmie, jedna partia nie jest w stanie tego dokonać... - To zależy. ... Widzi pan Nowoczesną w koalicji z innym ugrupowaniem? - Wolałbym to robić sam. Natomiast po wyborach koalicje są bardzo prawdopodobne. PiS osiągnął sukces bo udało mu się dogadać z mniejszymi partiami. - Gdybym miał teoretycznie zawiązywać jakąś koalicję z Platformą, to byłoby to antyskuteczne, bo wielu naszych wyborców głosowało na nas, dlatego że nie była w stanie zagłosować na Platformę, bo ona się skompromitowała w wielu obszarach. Dzisiaj wspólny front byłby antyskuteczny. Elektoraty nie sumowałyby się, tylko odejmowały. Reguły racjonalnego myślenia sugerują jednak poszukiwanie, przynajmniej w jakimś stopniu, pola do współpracy. - W ramach pragmatyzmu powyborczego. Są różne warianty. Nie będę dzisiaj mówił, który wariant wybiorę. Jesteśmy po okresie budowania struktur w całej Polsce. Ilu członków liczy teraz Nowoczesna? - 3 tys. członków, 200 kół. Co z osobami, które chcą przechodzić do państwa z PO? Z informacji, które pojawiają się, przede wszystkim w mediach lokalnych, wynika, że sporo byłych działaczy Platformy lub rozważających odejście, dobija się do Nowoczesnej. - Jeżeli chodzi o kwestie regionalne to za każdym razem dyskutujemy to na poziomie zarządu krajowego. Jeżeli te osoby są dobre i nie były jakoś ewidentnie zaangażowane wizerunkowo w Platformę, to jak najbardziej. Ale nie chcemy brać na siebie odpowiedzialności za rządy Donalda Tuska. To jest kryterium. Nie ma tłumów z PO. Krążą pogłoski, że to całkiem spora grupa. - Odróżnijmy pogłoski od faktów. Słyszałem różne pogłoski na swój temat, i wiele z nich jest nieprawdziwych. Jest pan ulubieńcem internautów, nie szczędzą panu krytyki, w sieci pojawiło się nawet określenie "petruizm" w odniesieniu do pana przejęzyczeń. - Nie chcę w to wchodzić. Uważam, że część jest nakręconych nieprawdziwie. Jeżeli jestem zmęczony, mogę się czasami przejęzyczyć. Poważniejszym przejęzyczeniem jest to jak Jarosław Kaczyński powiedział, że Angela Merkel była agentem Stasi, czy gdy Beata Szydło nie wiedziała, kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej. Prosiłbym żeby pokazywać duże przejęzyczenia polityków, i w tym kontekście stawiać moje skromne dokonania. Rozmawiała Aleksandra Gieracka