- Porównując wszystkie poprzednie zaprzysiężenia, mogę powiedzieć, że zazwyczaj było co najmniej poprawnie. W przypadku zaprzysiężenia prezydenta Andrzeja Dudy było bardzo dobrze. Ekspertka nie ukrywa, że jak zwykle jednak, "diabeł tkwi w szczegółach" i po dokonaniu wnikliwej analizy, można dostrzec pewne niedociągnięcia. Ewidentny błąd miał miejsce w czasie pożegnania ustępującej pary prezydenckiej. - Opublikowane zostały zdjęcia, na których widać, że kiedy ustępujący i nowy prezydent idą wraz z małżonkami, to panie kroczą na przedzie. To absolutnie niedopuszczalne pod względem protokolarnym - wyraźnie wskazuje dr Modrzyńska. - W takich przypadkach płeć schodzi niejako na dalszy plan i zawsze jako pierwsze "idą funkcje". W sytuacjach oficjalnych nie stosujmy zasady "dżentelmeni ustępują damom". Pierwsi powinni iść prezydenci, a dopiero za nimi - małżonki - tłumaczy. Okazuje się, że również podczas powitania państwa Komorowskich i Dudów zdarzyła się pomyłka. - Przypomnę, że jeśli chodzi o oficjalne powitania, najpierw witają się prezydenci, potem prezydenci witają małżonki, a dopiero na końcu witają się same małżonki. W czasie powitania naszych prezydentów, najpierw prezydent Bronisław Komorowski powinien powitać prezydenta Andrzeja Dudę. Tymczasem widać, że prezydenci i ich małżonki stoją dokładnie na wprost siebie. Nasuwa się więc wniosek, że któraś z par podeszła w niewłaściwej kolejności - podkreśla. Rajstopy i kolczyki nie na miejscu Dr Modrzyńska chwali Andrzeja Dudę za styl i dobre nawyki. - Podczas uroczystości na Zamku Królewskim zaobserwowałam, że prezydent zawsze pamiętał, aby siadając rozpiąć marynarkę, zaś po powstaniu - od razu ją zapiąć - wskazuje. Nie obywa się jednak bez drobnych uwag pod adresem nowej głowy państwa. - Podczas zaprzysiężenia prezydent wyglądał nienagannie. Jednak po wnikliwej obserwacji można było zauważyć, że zabrakło detalu charakterystycznego dla eleganckich mężczyzn - tzn. mankietów zapinanych na spinki. Taka uroczystość niemalże wymagała od prezydenta Dudy właśnie koszuli takiego rodzaju - wyjaśnia. Spore zainteresowanie wzbudził również strój pierwszej damy. Agata Duda, zdaniem ekspertki, prezentowała się niezwykle klasycznie i elegancko. - Drobne zastrzeżenie mam tylko do jednego detalu. W czasie uroczystości pani prezydentowa zmieniła strój oraz dodatki. - Drugie kolczyki - jak na uroczystość w ciągu dnia - były za długie i zbyt błyszczące. "Mała wpadka" zdarzyła się również Annie Komorowskiej. - Pani prezydentowa miała piękną garsonkę w gołębim kolorze, jednak dobór rajstop był wyjątkowo niefortunny. Po pierwsze, ciemne rajstopy w ogóle nie współgrały z resztą stroju, a po drugie należy pamiętać, że nie powinno się ich zakładać na uroczystości zaplanowane w ciągu dnia. Taki kolor jest zarezerwowany na uroczystości odbywające się późnym popołudniem i wieczorową porą - wskazuje ekspertka. Zamanifestowano brak szacunku dla Tuska? Nieobecność Donalda Tuska na zaprzysiężeniu nowego prezydenta odbiła się szerokim echem. Były premier uzasadniał, że była efektem błędnie zaadresowanego zaproszenia. "Obraził się jak Jarosław Kaczyński", to "wyjątkowo krótkowzroczne zachowanie" komentowali publicyści. - Wielu uważa, że źle zaadresowana koperta nie była tutaj problemem - mówi nam dr Modrzyńska. - Nie chcę tej nieobecności usprawiedliwiać, ale rozumiem, że adresując kopertę potraktowano Donalda Tuska jako byłego premiera z pominięciem funkcji, którą aktualnie pełni (Przewodniczącego Rady Europejskiej), a to spore niedopatrzenie. W takich przypadkach listy zawsze adresuje się zgodnie z aktualnie pełnioną funkcją. Niewłaściwe zaadresowanie koperty dla Tuska mogło być przeoczeniem ze strony kancelarii Sejmu, ale mógł to być również zawoalowany sposób zamanifestowania braku szacunku - wskazuje. - Chciałabym wierzyć, że mieliśmy tutaj do czynienia z pierwszą wskazaną przeze mnie ewentualnością. Jeśli chodzi o "buczenie", które słychać było na sali w czasie przemówienia wygłaszanego przez prezydenta Dudę, ekspertka nie ma wątpliwości, że takie zachowanie było po prostu niedopuszczalne. Po co protokół? - Zasady protokołu dyplomatycznego to coś na kształt kodeksu ruchu drogowego. Ich przestrzeganie powoduje, że na zasadzie "umowy społecznej" robimy rzeczy powszechnie uznane za prawidłowe, wzorcowe oraz wiemy, czego możemy się spodziewać po innych. Z punktu widzenia polityki pisanej przez duże "P" wielokrotnie mieliśmy do czynienia z przypadkami, kiedy za pomocą protokołu dyplomatycznego pokazywano stan relacji między dwoma państwami. Do najbardziej popularnych instrumentów można zaliczyć m.in.: punktualność, sposób i długość prowadzenia rozmowy, liczbę flag wywieszonych podczas uroczystości oficjalnych itd. Patrząc na te elementy, możemy często bez trudu ocenić, czy relacje między państwami są wzorcowe, dobre, a może napięte - tłumaczy dr Modrzyńska. Wpadki, wpadki i jeszcze raz niezręczności Co się dzieje, gdy politycy zapominają o żelaznych zasadach protokołu dyplomatycznego? Dochodzi do niezręczności, a czasami nawet - poważnych wpadek. Wszyscy pamiętamy wizytę Ewy Kopacz w Niemczech, kiedy to kanclerz Angela Merkel musiała poprowadzić naszą premier i wskazać jej odpowiedni kierunek, ponieważ ta skierowała się w niewłaściwa stronę. O tym zdarzeniu cała Polska długo nie dała zapomnieć nowej szefowej rządu. - Politycy powinni pamiętać, że nawet jeśli zrobią coś dziesięć razy dobrze, a za jedenastym popełnią błąd, to niestety to jedenaste zdarzenie "pójdzie w świat", zwłaszcza w dobie nowych mediów, kiedy informacje przekazywane są błyskawicznie. Jeśli była to spora wpadka, dany polityk - jaj autor - będzie z nią już zawsze kojarzony - mówi nasza rozmówczyni. Jak wskazuje, przed tak ważnymi wydarzeniami, pracownicy protokołu dyplomatycznego zawsze przygotowują szczegółowy plan oraz mapki sytuacyjne. W opracowanych materiałach wszystko jest rozpisane dosłownie krok po kroku - tłumaczy. - Należy zwracać na te plany szczególną uwagę i zapoznawać się z nimi przed daną uroczystością. Zwłaszcza w przypadku wizyt w obcych państwach czy nowych miejscach, gdzie wszystko zorganizowane jest nieco inaczej, w związku z tym o wiele łatwiej jest popełnić błędy - zaznacza. Nawet prezydent musi się słuchać Istnieje jednak sposób, który może ustrzec przed tego typu niezręcznościami - zwłaszcza w przypadku najważniejszych osób w państwie. - Sukcesem jest dobranie sobie fachowych i merytorycznie przygotowanych współpracowników w zakresie protokołu dyplomatycznego, a następnie postępowanie zgodnie z ich wskazówkami i wnikliwe zapoznawanie się z przekazywanymi przez nich informacjami. Jest to niemal gwarancja uniknięcia tego typu wpadek - mówi dr Joanna Modrzyńska. - Ze względu na mnogość funkcji, które pełnił wcześniej prezydent Bronisław Komorowski - wydawało się, że z takim doświadczeniem żadna wpadka nie może mu się przytrafić - dodaje Modrzyńska. Jak pokazała rzeczywistość, nawet najbardziej doświadczone osoby bez codziennego "treningu" mogą popełniać szkolne błędy. To może być cenna wskazówka na przyszłość dla nowej pary prezydenckiej. - Uroczystości związane z zaprzysiężeniem dowiodły, że jest dobrze. Liczę na to, że w niedługim czasie będzie nawet wzorcowo - podsumowuje Modrzyńska.