Ekstradycji Romana Polańskiego domagały się Stany Zjednoczone. W 1977 roku polski reżyser został uznany winnym odbycia stosunku z nieletnią. Przed ogłoszeniem wyroku opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej z nim wtedy ugody. - Istotne jest to, że również w świetle amerykańskiego prawa Roman Polański przyznał się do winy i odbył orzeczoną karę na warunkach w Stanach Zjednoczonych obowiązujących - zwraca uwagę prof. Monika Płatek. - W tym przypadku prokurator, który zgodnie z prawem amerykańskim w ramach "plea bargaining" dokonał ugody z Polańskim i określił warunki, na jakich on będzie odpowiadał, później złamał tę ugodę. Polański odbył karę, a po odbyciu kary prokurator doszedł do wniosku, że może na tej sprawie zrobić karierę i tak to się zaczęło - mówi nam prof. Płatek. Profesor o "wstrętnych prymitywach" Wbrew obiegowej opinii ekspertka uważa, że Roman Polański nie jest traktowany lepiej z powodu bycia artystą. Wręcz przeciwnie. Właśnie z tego powodu sprawa ciągnie się tak długo - uważa. Prof. Płatek krytykuje natomiast artystów, którzy w sposób niegodny próbowali bronić Polańskiego. - Trzeba zaznaczyć, że zachowania polskich artystów były karygodne. Ktokolwiek starał się przerzucić winę na dziewczynę wykorzystaną przez Polańskiego, jest wstrętnym prymitywem, który pokazuje, jakie mamy problemy i jak bardzo potrzebna jest konwencja antyprzemocowa - twierdzi Monika Płatek. Polska prokuratura nie ma racji? Niewykluczone, że od wyroku sądu okręgowego w Krakowie odwoła się polska prokuratura. Tym bardziej, że w sprawie Polańskiego bardzo sprecyzowane zdanie ma nowa władza. - Polska prokuratura, która domaga się ekstradycji i argumentuje, że Polańskiemu nie grozi tortura i nieludzkie, bądź poniżające traktowanie wykazuje totalny brak zrozumienia artykułu trzeciego Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, jak również artykułu 40. polskiej konstytucji. Prokuratura nie potrafi odczytać tego, że Polański dopuścił się czynu przestępczego i został z niego rozliczony. Gdyby się nazywał Kowalski, sprawy by nie było - przekonuje prof. Płatek. - Wznawianie tej sprawy jest torturą dla ofiary i ona o tym bardzo wyraźnie mówi, jest również torturą dla samego Polańskiego. Ten człowiek, który jest w tej chwili już starym człowiekiem, jest cały czas nękany tą sprawą tylko dlatego, że jest wybijającym się artystą. To jest moment, w którym prokuratura powinna się zastanowić. Ale podejrzewam, że kolejny prokurator chce na tym zbić kapitał polityczny - dodaje nasza rozmówczyni. Co z nakazem aresztowania? Mimo piątkowego wyroku wciąż aktualny jest wydany przez Interpol międzynarodowy nakaz aresztowania Romana Polańskiego, obowiązujący w 188 krajach. Co musi się stać, by nakaz ten został zniesiony? - Przy złych prognozach - Polański musi umrzeć. Przy dobrych prognozach - wymiar sprawiedliwości w Stanach Zjednoczonych musi uznać, że Polański odbył karę, a późniejsze działania prokuratora były niezgodne z przyjętymi procedurami w USA. To by wymagało niezwykłej dojrzałości i wymagałoby przyznania się, że przez tyle lat nadużywano prawa dla partykularnych interesów prokuratora, który zbijał swój kapitał polityczny na tym, że trafił mu się ktoś taki jak Roman Polański - mówi nam Monika Płatek. Ekspertka przestrzega przed domaganiem się kolejnych kar za to samo przestępstwo. - My zaczynamy robić to samo. Po odbyciu kary mówimy, że to nie dość i w sposób arbitralny domagamy się, by ludzie odbywali karę nadal.