Mateusz Lubiński, INTERIA.PL: - "Rzeczpospolita" donosi, że na fotelach z tupolewa znaleziono ślady trotylu. I co? Potwierdza się teoria zamachu? Marek Poznański, archeolog i poseł Ruchu Palikota: - Na chwilę obecną dystansowałbym się od doniesień "Rzeczpospolitej" w tym sensie, że nie ma się co podniecać w tej kwestii. Jestem zdania, że najprawdopodobniej mogą być to ślady trotylu z czasów II wojny światowej. Gdy uczestniczyłem w badaniach miejsca katastrofy odnajdywałem tam zapalniki i fragmenty pocisków z czasów wojny, także naboje. - W ziemi leża wyraźne ślady tego, że miejsce katastrofy prezydenckiego tupolewa było w czasach II wojny światowej terenem intensywnych walk, a po jej zakończeniu poligonem. Co warto podkreślić, trotyl nie ulega rozkładowi tak łatwo jak inne substancje chemiczne. Wszystkie te fragmenty samolotu, o których mówi "Rzeczpospolita", były utaplane w błocie. Samolot wbił się w grunt i nastąpiło wymieszanie z tym, co było w gruncie. Pan jako archeolog twierdzi, że gdyby cokolwiek wyciągnąć z ziemi w miejscu katastrofy, to byłyby na tej rzeczy ślady trotylu? - Myślę, że tak. Czyli wszystko jest ok i przechodzimy do porządku dziennego, a doniesienia "Rzeczpospolitej" to burza w szklance wody? - I tak, i nie. Tak, bo jest to nakręcanie teorii zamachu, kupczenie tragedią i emocjami. Ja na przykład zostałem wykluczony z prac komisji Macierewicza z przyczyn politycznych, bo nie pasowałem jako poseł Ruchu Palikota Macierewiczowi do układanki. - Nie, bo z drugiej strony artykuł "Rzeczpospolitej" to kolejny dowód na to, że były niedociągnięcia w badaniach przyczyn katastrofy zarówno ze strony rosyjskiej, jak i polskiej. Niedobrze, że te informacje wypływają po dwóch latach od katastrofy. Wykazuje to, że badania miejsca katastrofy nie były przeprowadzone w sposób wyczerpujący. - Ja się nie dziwię obywatelom, z których według badań 25 proc. twierdzi, że to był zamach. To, że wybierają teorię spiskową, są to żniwa, które są zbierane przez to, że nie wykonało się solidnych badań. Jeśli poważnie do tej sprawy podchodzimy, to trzeba by przeprowadzić badania gruntu dookoła i na samym miejscu katastrofy i wtedy można się odnieść do śladów trotylu na fotelach. Wcześniej nie możemy wykluczać żadnych hipotez. Czyli także hipotezy o zamachu? - Ja nie jestem zwolennikiem teorii o zamachu czy wybuchu, bo za dużo widziałem dowodów sugerujących, że był to splot nieszczęśliwych wydarzeń. Ale dopóki nie wykonamy solidnych badań, będą teorie spiskowe. Do momentu, kiedy nie przebadamy miejsca katastrofy, z punktu widzenia nauki osoby, które mówią o zamachu, mają prawo tak mówić. Nie ma możliwości falsyfikacji ich teorii. ----- CZYTAJ NA INTERIA360: Rosyjskie prowokacje w sprawie smoleńskiej? CZYTAJ NA INTERIA 360: SMOLEŃSK - narodowa kompromitacja? FORUM: A więc jednak zamach?