Zaczyna się niewinnie od słów pięknej Leigh: "Powiedzieli mi, bym wzięła tramwaj zwany "Pożądaniem" i minąwszy sześć przecznic wysiadła na Polach Elizejskich. Wiem, że nie o te Pola Elizejskie chodzi, w pobliżu których znajduje się Pałac Elizejski, siedziba prezydentów Francji. Wiem, że on, zwany Sarko, to nie Marlon Brando, a ona, zwana Ségo, to nie Vivien Leigh. Wiem. Ale cóż z tego. W czasach, w których przyszło nam żyć, w czasach telewizji i kina, w czasach spektaklu w życie wcielonego, twarze polityków, jak twarze aktorów, nie uosabiają już prawdy. Jedni i drudzy zaspokajają inne pragnienia. Dają magię, odmieniają rzeczywistość, mówią to, co mogłoby lub powinno być prawdą, ale nią nie jest i nie będzie. I, co znamienne, nikt o te konfabulacje nie ma do nikogo większych pretensji, bo takie są reguły gry w tej krainie publicznego flirtu i ułudy, w której nie odróżnia się prawdy od kłamstwa. W tej krainie co innego się liczy - upodobania i emocje, a nie jakieś mniej czy bardziej pragmatyczne przekonania polityków oraz ich nudne programy. A władza? O, ona zawsze się liczyła i zawsze będzie się liczyć - i ta naga, i ta przebrana w polityczne szmatki. Żądza władzy jest nam przypisana, jest częścią naszego człowieczeństwa, to ona wprowadza nasz świat w ruch. Może mieć brutalnie piękną twarz Marlona Brando, być gwałtowna, nieobliczalna, wybuchowa. Ale nie musi. Może być uwodzicielsko uwznioślona, jak piękne lico Ségole'ne Royal. - Dlaczego tyle nienawiści? - pyta jej rywal, Nicolas Sarkozy, pyta z udaną naiwnością, bo dobrze wie, że właśnie dlatego. Takiej mobilizacji nie było we Francji od 25 lat. Po I turze prezydenckich wyborów stanęły naprzeciw siebie największe obozy: Nicolasa Sarkozyego, liczy 11 milionów wyborców i Ségole'ne Royal - 9 milionów. Między nimi zostało do wzięcia 17 milionów innych francuskich dusz i to o nie toczy się teraz gra. By się im przypodobać i przeciągnąć na swoją stronę, uformowały się awangardy segofilów i sarkofilów. W pierwszej błyszczą takie gwiazdy, jak Juliette Gréco, Emmanuelle Béart, Jeanne Moreau, Juliette Binoche, Carole Bouquet, Michel Piccoli, Lambert Wilson. W drugiej - Alain Prost, Henri Leconte, Alain Delon, Michel Sardou, Johnny Hallyday czy Jean Reno.