Jest tak silna potrzeba funkcjonowania Andrzeja Dudy w sposób niezależny od rządu, partii rządzącej czy prezesa tej partii, że każdy, nawet najmniejszy gest, który może świadczyć o samodzielności prezydenta, jest interpretowany jako przełom. Jednak kilka symbolicznych ruchów nie sprawi, że to nastąpi. Prezydent nigdy nie będzie w pełni samodzielny - mówi w rozmowie z Interią dr Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Podczas obchodów 6. rocznicy katastrofy smoleńskiej Andrzej Duda mówił o wybaczeniu, chwilę potem Jarosław Kaczyński podkreślił, że konieczne jest rozliczenie winnych. Rozdźwięk między przekazem prezydenta a przekazem prezesa PiS uruchomił machinę spekulacji. Prezydent wybija się na niezależność? Prezydent zaczyna kroczyć swoją drogą? Bunt prezydenta? - zastanawiano się.
W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Andrzej Duda przyznał się do błędu. Powiedział, że słowa o "ojczyźnie dojnej" były niepotrzebne. Nowe otwarcie? Restart prezydentury?
Do tego obrazki spod Pałacu Prezydenckiego, gdy w trakcie przywitania Kaczyński nie patrzy w stronę prezydenta. Kilka dni później sytuacja się powtarza. Tym razem przed mszą z okazji jubileuszu 1050-lecia chrztu Polski. Prezydent wchodzi, wszyscy wstają, prezes siedzi. Dopiero gdy podchodzi Pierwsza Dama, lider PiS wstaje. Znów uścisk ręki, ale jakby zdystansowany, niechętny. O co chodzi? - znów zachodzą w głowę komentatorzy i internauci. Skąd ten chłód w relacjach obu panów? Czym prezydent podpadł prezesowi? Znów lawina spekulacji.
W końcu list prezydenta do marszałka Sejmu, w którym Duda dopytuje o przebieg głosowania "na dwie ręce" przy wyborze nowego sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Mimo uznania przez Marka Kuchcińskiego glosowania za ważne, prezydent ma wątpliwości. Czyżby kolejny sygnał o zmianie nastawienia głowy państwa?
Oczekiwania rosną. Jednak nadmuchana bańka równie szybko pęka.
Po odpowiedzi marszałka Kuchcińskiego, prezydent stwierdza, że wszystko jest w porządku i zapowiada, że odbierze przysięgę od nowo wybranego sędziego.
- Jest tak silna potrzeba, przynajmniej w części społeczeństwa, funkcjonowania głowy państwa jako instytucji niezależnej od rządu, od partii, która sprawuje dziś władzę, od prezesa tej partii, że każdy, nawet najmniejszy gest, który może świadczyć o jakiejś samodzielności prezydenta Dudy, jest interpretowany jako przełom - mówi w rozmowie z Interią dr Olgierd Annusewicz, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Ale ekspert rozwiewa wątpliwości. - Ruch prezydenta z listem do marszałka Sejmu to element zachowania pozorów - tłumaczy.
- Rozumiem i bardzo podzielam oczekiwania, żeby głowa państwa była głową państwa w pełnym tego słowa znaczeniu. Ale to się nie wydarzy. To się nie zdarzy, gdy prezydent Duda wykona tylko kilka gestów, które mają charakter wyłącznie symboliczny - dodaje nasz rozmówca.
Żeby można było powiedzieć o Andrzeju Dudzie, że jest prezydentem prowadzącym absolutnie samodzielną politykę, przede wszystkim wewnętrzną, musielibyśmy zobaczyć działania świadczące o samodzielności. Do tej pory ich nie widać. Ale ekspert zaznacza, że nie powinno się na przeciwległym biegunie samodzielności stawiać niesamodzielności. - Do pełnej samodzielności nigdy nie dojdzie - podkreśla dr Annusewicz.
- Nie oczekujmy od Andrzeja Dudy, że będzie pierwszym wrogiem Prawa i Sprawiedliwości, i że będzie robił to, co mu się podoba. On będzie z definicji współpracował z PiS. To jest z definicji polityk, który wywodzi się z tego obozu, który temu obozowi zawdzięcza swoje stanowisko. Ale Andrzej Duda mógłby postarać się wykazać się samodzielnością w kilku kwestiach. A w szczególności wtedy, gdy gołym okiem widać, że coś na przykład w procesie wyboru sędziego TK zostało zrobione nie tak jak trzeba - mówi politolog.
Ekspert przypomina, że "od Bronisława Komorowskiego nikt nie oczekiwał, że będzie kładł się Rejtanem i walczył z PO". - Natomiast Bronisław Komorowski potrafił sprzeciwiać się rządowi, potrafił sprzeciwiać się większości parlamentarnej, potrafił przywoływać też do porządku rząd, nawet jeżeli to było tylko przywoływanie werbalne, to jednak - przypomina.
Zdaniem dr. Olgierda Annusewicza, współpracując z Beatą Szydło i Jarosławem Kaczyńskim, Andrzej Duda mógłby zaznaczyć swoją odrębność czy zdanie, które "trochę różni się do tego, co mówi rząd bądź partia". - Ale wydaje się, że po prostu nie ma takiej woli i Andrzej Duda wybrał model prezydentury, w którym jest jednym z elementów egzekutywy Prawa i Sprawiedliwości - uważa politolog.
Styl bycia prezydenta próbują tłumaczyć jego bliscy współpracownicy. "Bycie prezydentem to stanięcie ponad swoją dotychczasową działalność, ponad swoje sympatie polityczne. To jest rzecz, którą się buduje w prezydenturze. Bycie prezydentem to jest wychodzenie ze swojego środowiska. Wszystko dojrzewa w życiu. Wybór jest początkiem, a później jest dojrzewanie. To jest okres dojrzewania prezydentury. To piękny okres, każdy ma okazję dziś zobaczyć, jak prezydentura Andrzeja Dudy dojrzewa i jest piękną prezydenturą" - przekonywał na antenie Radiowej Trójki Andrzej Dera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta.
Zdaniem dr Annusewicza, porównanie etapu, na którym znajduje się prezydent do etapu dojrzewania, jest chybione.
- To słaba metafora. Okres dojrzewania kojarzy się z buntem nastolatków i pryszczami. Nie widzę ani dojrzewania prezydentury, chyba żeby trochę ten etap przeformułować, bo momentami prezydent Duda zachowuje się trochę jak nastolatek. Na przykład wymieniając się uśmieszkami na Twitterze z niektórymi użytkownikami. Dojrzewanie prezydentury nie na tym polega - ocenia ekspert.
Podobnie ma się kwestia "wychodzenia ze swojego środowiska". - Andrzej Duda zaprosił do swojej Kancelarii szereg osób spoza PiS, między innymi właśnie Andrzeja Derę, który kiedyś był w PiS, potem w Solidarnej Polsce. Zaprosił też np. Marka Magierowskiego, który nie był wcześniej politykiem. Więc w pewnym sensie to swoje środowisko poszerzył, ale na pewno z niego nie wyszedł. Te wszystkie osoby są z tej samej bajki - analizuje politolog.
W kontekście dojrzewania prezydentury, ekspert zwraca również uwagę, na to, że Andrzej Duda nie ma takiego doświadczenia w polityce, jakie mieli jego poprzednicy przed objęciem urzędu.
- Prawdą jest to, że model prezydentury się wykuwa i każda głowa państwa nadaje modelowi jakiś charakter. Może inspirować się poprzednikami bądź próbować budować coś autorskiego. Andrzej Duda pierwotnie deklarował, że dla niego modelem i punktem odniesienia będzie prezydentura Lecha Kaczyńskiego - przypomina. Jednak w ocenie dr. Annusewicza, odniesienia do prezydentury Lecha Kaczyńskiego nie są u Dudy widoczne na tyle, na ile zapowiadano na początku. - Chyba, że są to odniesienia do partyjnego aspektu prezydentury Lecha Kaczyńskiego.
- Kaczyński był prezydentem, który silnie współpracował z rządem swojego brata i w zasadzie co trzeba było, to ułatwiał, łącznie ze słynną historią, kiedy na prośbę Jarosława Kaczyńskiego w jeden wieczór odwołał cały rząd a potem go powołał w tym samym składzie po to, żeby uniknąć debat nad wotum nieufności dla wszystkich ministrów. Wtedy opozycja złożyła wnioski o wotum nieufności wobec wszystkich ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego. Jednak w warstwie wyznaczania kierunków polityki i pewnych wartości Lech Kaczyński był po pierwsze autorem swojej polityki, po drugie był zdecydowany. U Andrzeja Dudy tego nie ma - porównuje ekspert.
Dr Annusewicz nie przekreśla jednak kategorycznie szans na znalezienie przez prezydenta swojej drogi. - Pomiędzy byciem notariuszem partii, z której się wywodzi, a pójściem z tą partią na przysłowiową wojnę jest jeszcze kilka odcieni, w ramach których Andrzej Duda może próbować odnaleźć swoją tożsamość i godnie reprezentować Rzeczpospolitą - uważa nasz rozmówca.
Ekspert zwraca uwagę, że prezydent uosabia autorytet państwa. - I jeżeli taka osoba wykonuje gesty, które mają charakter uniżony wobec jakiegoś polityka w kraju, to zastanawiam się czy rzeczywiście tak powinno być. Albo jeżeli jakiś inny polityk w kraju, i bez znaczenia czy to polityk opozycji czy związany z rządem, okazuje lekceważenie prezydentowi to też się zastanawiam, czy to jest właściwy mechanizm - dodaje w rozmowie z Interią dr Olgierd Annusewicz.