Nyia Parler porzuciła swojego 21-letniego syna, który jest sparaliżowany i ma porażenie mózgowe. Mężczyznę znaleziono leżącego w liściach i przykrytego kocem. Obok stał jego wózek inwalidzki. Kobieta opuściła miasto na co najmniej kilka dni. Policja przyznaje, że to cud, że mężczyzna przeżył. Przez cały czas był bowiem narażony na ataki dzikich zwierząt. Nie miał także możliwości zdobycia pożywienia i wody. - Przetrwał tylko dzięki łasce Boga. To niesamowite - powiedział sierżant John Walker. Mężczyzna został przewieziony do szpitala. Jest odwodniony i niedożywiony. Ma także głębokie rany na plecach. 41-letnia kobieta zostanie aresztowania i usłyszy zarzut m.in. narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia swojego syna.