Partia, której przewodzi Pedro Passos Coelho, przeprowadziła w kraju drastyczne cięcia, a mimo to wygrywa w ostatnim przedwyborczym sondażu. To sytuacja bezprecedensowa w krajach, które były objęte programem pomocowym Unii Europejskiej - zauważa brytyjski "Guardian". Rząd premiera Passosa Coelho wprowadził m.in. cięcia płac i emerytur, ograniczył usługi publiczne, zasiłki i znacznie podniósł podatki. W trakcie kampanii wyborczej obóz rządzący przekonywał, że tylko oni są w stanie ochronić stającą na nogi portugalską gospodarkę. Rzeczywiście, po latach recesji pojawiło się światełko w tunelu. Portugalska gospodarka zaczęła rosnąć. Bezrobocie wciąż jednak utrzymuje się na wysokim poziomie 12 proc., a wśród młodych wynosi ono 30 proc. Mimo że standard życia Portugalczyków znacznie się obniżył, wyborcy wciąż mają zaufanie do Partii Socjaldemokradycznej - wbrew nazwie, jest to ugrupowanie centroprawicowe, chadeckie. "Jeśli utrzymamy obecny kurs, nie będziemy potrzebowali więcej programów pomocowych" - zapewnia premier Passos Coelho. Głównym konkurentem Partii Socjaldemokratycznej jest tradycyjnie Partia Socjalistyczna, której obecnie przewodzi Antonio Costa, były burmistrz Lizbony. Costa zdecydowanie opowiada się przeciwko polityce zaciskania pasa. Politolodzy z zaciekawieniem przyjęli fakt, że Portugalia nie uległa anty-establishmentowej fali, na której wypłynęły m.in. Syriza w Grecji czy Podemos w Hiszpanii. (mim)