25 lat po upadku komunizmu badacze znaleźli się w bardziej stabilnej sytuacji. Wiele państw w ciągu ostatniej dekady odbudowało swoją gospodarkę, co z kolei pozwoliło zainwestować więcej środków w rozwój nauki. "Motorem zmian stało się członkostwo w Unii Europejskiej" - podkreśla "Nature". W 2004 roku UE powitała osiem byłych krajów komunistycznych. Wśród nich znalazły się Polska, Estonia i Węgry. Trzy lata później do tego grona dołączyły Rumunia z Bułgarią, a w 2014 r. - Chorwacja. Co piąty obywatel UE mieszka w jednym z tych najmłodszych państw europejskich. Te stosunkowo biedne, jak podkreśla "Nature", kraje otrzymały ogromne zastrzyki finansowe z funduszy strukturalnych UE, przeznaczanych na zmniejszanie różnic gospodarczych i społecznych między poszczególnymi obszarami Europy. Polska wyprzedza Czechy i Rumunię Polska opublikowała w ubiegłym roku blisko 30 tysięcy prac naukowych - wynika z danych Scopus, na które powołuje się "Nature". W tyle zostają Czesi oraz Rumuni. Polska - w porównaniu do dokonań tych krajów - ma na swoim koncie odpowiednio dwa i trzy razy więcej prac. Z drugiej jednak strony odstajemy od europejskich standardów. W Wielkiej Brytanii oraz Niemczech tego typu prac naukowych jest pięć razy więcej niż w Polsce. Tygodnik ocenia, że Polska, w której dostrzec można niezwykle dynamiczny rozwój naukowy, a także gospodarczy, wysuwa się na prowadzenie w Europie Środkowej. Jako wyraźny przykład pozytywnej transformacji autorzy podają wrocławskie centrum badawcze EIT+. Jednocześnie autorzy podkreślają, że między poszczególnymi państwami są bardzo jaskrawe różnice. Polska - jak czytamy - dopiero niedawno zwiększyła liczbę prowadzonych badań. Obecnie staje się potęgą polityczną i gospodarczą w regionie, a także intensywnie umacnia swoją pozycję w obszarze nauki. Tygodnik ocenia, że Estonia, usytuowana na północnych peryferiach Europy, czerpie obecnie korzyści z tego, że udało jej się stosunkowo wcześnie zreformować system badawczy. Węgrzy - dla odmiany - lepiej radzili sobie w komunizmie, a obecnie brakuje odpowiednich inwestycji. Kraj nieśmiałych studentów Jednak nie w każdym zakątku naszego kraju naukowy pejzaż jest tak idylliczny jak we Wrocławiu. Na tysiąc pracujących przypada w Polsce zaledwie czterech naukowców. To o wiele mniej niż średnia UE, która wynosi nieznacznie około 7. Autorzy materiału oceniają, że na polskich uczelniach panuje duch posłuszeństwa, będący gościem z komunistycznej przeszłości. Ich zdaniem może to znacznie ograniczać kreatywność młodych ludzi. Podkreślają, że wielu studentów jest zbyt nieśmiałych i brakuje im wiary w siebie. Młodzi ludzie uważają, że ich pomysły nie są wystarczająco dobre. To nie koniec kłód, które Polska rzuca sobie sama pod nogi w kwestiach związanych z nauką. Na badania i rozwój przeznaczamy bowiem mniej niż 1 proc. PKB. To - w porównaniu z Niemcami czy Słowenią, gdzie na ten cel przeznacza się 3 proc. PKB - naprawdę niewiele. Zostajemy również w tyle za Czechami, Estonią i Wielką Brytanią. Więcej na ten temat w materiale "After the Berlin Wall: Central Europe up close" (Alison Abbott/Quirin Schiermeier/"Nature")