Profesor Kotowska wyjaśnia, że określenie "GUS alarmuje", jest w tym przypadku nadużyciem. - GUS nie alarmuje, tylko przedstawia prognozę ludności rezydującej dla Polski dla lat 2015-2050, czyli kategorii ludności, która uwzględnia zarejestrowane migracje długookresowe, zarówno te na pobyt stały, jak i czasowe, czyli na okres co najmniej 12 miesięcy. GUS po raz pierwszy przedstawia prognozę dla takiej kategorii ludności. Poprzednie prognozy ludności, w tym ostatnia z 2014 roku dla lat 2014-2050, nie uwzględniały migracji czasowych - tłumaczy profesor. Przewodnicząca Komitetu Nauk Demograficznych PAN podkreśla także,nieprawdą jest, jak podawała "Rz", że w Polsce urodziło się w 2014 roku blisko 319 tys. dzieci. Liczba urodzeń żywych wynosiła 375, 16 tys.Ekspertka wyjaśnia w rozmowie z Interią, że zjawisko spadku urodzeń także nie jest niczym nowym. - Mówimy o tym od lat, to nie jest odkrycie ostatniej prognozy ludności - zaznacza. - Prognoza z 2015 roku przewiduje spadek urodzeń do 277,6 tys. w 2050 roku, co stanowi spadek o 23 proc. w porównaniu do liczby urodzeń w 2014 roku. Przewidywany spadek jest nieco mniejszy niż wskazywany w prognozie z 2014 roku - ta przewidywała spadek do 254,7 tys. urodzeń - dodaje prof. Kotowska. Tylko 40-latki będą rodzić dzieci? "Prognozowane spadki są tak duże, gdyż prawdopodobnie nie będzie komu rodzić dzieci. W 2050 r. w zasadzie można będzie liczyć tylko na kobiety między 40. a 44. rokiem życia" - czytamy w "Rz". - To nie jest prawda. Te kobiety nie będą znacznie częściej rodzić dzieci, tylko ze względu na to, iż tych kobiet będzie stosunkowo więcej w całej grupie kobiet w wieku 15-49 lat, udział dzieci przez nie urodzonych wzrośnie w ogólnej liczbie urodzeń. Profesor uważa, że w tym kontekście warto także wyjaśnić, iż przewiduje się spadek urodzeń mimo tego, że oczekujemy, że kobiety częściej będą rodzić dzieci. Tak zakłada prognoza. Kluczową kwestią jest tutaj spadek liczby kobiet w wieku rozrodczym (15-49 lat) oraz zmian struktury wieku tych kobiet. Liczba kobiet w wieku rozrodczym spadnie o niemal 3 miliony. - Ponadto najbardziej zmniejszy się liczba i udział kobiet w wieku o największym znaczeniu dla ogólnej liczby urodzeń, czyli kobiet w wieku 25-34 lat, natomiast słabszy będzie spadek liczby kobiet w wieku 40-44 oraz 45-49 lat, a więc tych, których płodność jest bardzo niska. W efekcie tego udział kobiet w wieku 25-34 lat zmniejszy się z 33 proc. w 2014 roku do 29 proc. w 2050 roku, a udział kobiet w wieku 40-44 lat wzrośnie z 14 proc. do 17 proc., zaś udział tych w wieku 45-49 lat - z 13 proc. do prawie 20 proc. - wyjaśnia ekspertka. Państwo pomogło, czy dopiero pomoże? - Zmiany w polityce rodzinnej, jakie nastąpiły od 2008 roku, wskazują, że dostrzeżono znaczenie wspierania rodzin. Wystarczy prześledzić decyzje dotyczące urlopów macierzyńskich, ojcowskich czy rodzicielskich, rozwiązania dotyczące opieki instytucjonalnej nad dziećmi, czy ulgi podatkowej, wprowadzenie Karty Dużej Rodziny czy wprowadzenie od 1 stycznia 2016 roku rocznych świadczeń rodzicielskich w kwocie 1000 zł miesięcznie dla matek, które nie pobierają zasiłku macierzyńskiego, nie mówiąc już o programie finansowania in-vitro - mówi w rozmowie z Interią prof. Kotowska. Szefowa Zakładu Demografii SGH przypomina także o wysiłkach, jakie podejmował <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-bronislaw-komorowski,gsbi,1500" title="Bronisław Komorowski" target="_blank">Bronisław Komorowski</a>, takich jak choćby program "Dobry klimat dla rodziny". - Zarówno działania Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego jak i decyzje rządu poprawiły znacznie "klimat wokół rodzin" w Polsce. Jestem oczywiście za tym, by zwiększać wsparcie dla rodzin, ale nie zgadzam się z opinią, iż dopiero od rządowego programu 500+ zaczyna się polityka rodzinna w Polsce. To po prostu nieprawda - podsumowuje ekspertka.