Polacy boją się Arabów. Niesłusznie
"Jeśli uchodźcy poczują się akceptowani, szybko się zintegrują, poczują się częścią społeczeństwa. To naturalny proces, ale możliwy tylko, jeżeli my sami im na to pozwolimy. Jeśli ci ludzie trafią na margines, spotkają się z nienawiścią, odsuną się, być może pojawią się getta, a to najkrótsza droga do dalszych konfliktów" - tłumaczy w rozmowie z Interią Katarzyna Przybysławska, prezes zarządu Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć - organizacji, która zajmuje się edukacją na temat uchodźców.
Katarzyna Pruszkowska, Interia: Z sondażu IPSOS, wykonanego na zlecenie Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji, wynika, że Polacy uważają uchodźców z krajów arabskich za "groźnych", chociaż zaledwie 7 proc. Polaków miało z nimi kontakt. Dlaczego tak bardzo boimy się akurat ich?
Katarzyna Przybysławska, prezes zarządu Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć:- Wyniki tych badań są zaskakujące, bo w Polsce Arabowie nie stanowią zauważalnej mniejszości, jest ich kilka tysięcy. To w większości ludzie, którzy przyjechali do Polski w latach 70. i 80., często na studia. Mówią bardzo dobrze po polsku, mają tu rodzinę i pracę, a część nawet polskie obywatelstwo. Nigdy nie stali się jednolitą grupą, trudno mówić o istnieniu diaspory, która byłaby z Polakami skonfliktowana, czy budziła wyraźną niechęć, przeciwnie, mamy np. znakomitych lekarzy, którzy pochodzą z Syrii.
- Myślę, że niechęć jest związana z tym, co dzieje się teraz na zachodzie Europy i z doniesieniami o działalności Państwa Islamskiego, jest podszyta strachem przed zagrożeniem terrorystycznym.
Polacy obawiają się, że razem z muzułmańskimi uchodźcami pojawią się w Polsce akty terroryzmu?
- Tak, i z jednej strony nie można się temu dziwić - Państwo Islamskie prowadzi aktywną działalność propagandową, w mediach ciągle pojawiają się informacje o makabrycznych egzekucjach. Trzeba jednak pamiętać, że ISIS prezentuje nawet nie tyle radykalny, ile zniekształcony, wypaczony odłam islamu. Turcy i Tunezyjczycy, a także Syryjczycy, którzy są przecież muzułmanami, również giną w zamachach od kul i w wybuchach, są ofiarami wojny, którą, także w Europie, prowadzi ISIS. Myślę, że Państwo Islamskie znajduje w Europie sympatyków i działaczy przede wszystkim dlatego, że europejscy muzułmanie czują się często wykluczeni, wyrzuceni na margines życia społecznego. Poczucie braku przynależności muzułmanów w Europie może pchać ich w stronę bardziej radykalnych frakcji.
- To, że tak bardzo boimy się Arabów, może być przejawem islamofobii. Z przekazu części mediów i z retoryki niektórych polityków przebija pogląd, że wszyscy muzułmanie są co najmniej powiązani z terrorystami. A to przecież nieprawda. W Polsce od stuleci mieszkają Tatarzy, którzy są muzułmanami. Mamy przedstawicieli tzw. starej emigracji, mamy nowych studentów czy inwestorów z krajów Bliskiego Wschodu. Mieszkają u nas, ale nie stanowią dla nas żadnego zagrożenia, są częścią społeczeństwa, dla nich Polska jest nową ojczyzną. Zagrożeniem jest dla nas raczej właśnie islamofobia, bo nienawiść zawsze rodzi tylko nienawiść.
Dlaczego?
- Jeżeli niechęć do Arabów będzie rosła, ten międzykulturowy konflikt będzie się dalej zaostrzał. Według unijnych planów do Polski trafi niewielu uchodźców - zaledwie 2 tys. To będą w większości ludzie młodzi, między 18. a 23. rokiem zycia, a więc grupa potencjalnie najlepiej rokująca w procesie integracji. Oni chcą mieszkać w kraju, w którym mogą czuć się bezpiecznie, w którym mogą znaleźć swoje miejsce. Chcą tu pracować, być może założą tu rodziny. Jeśli poczują się akceptowani, szybko się zintegrują, poczują się częścią społeczeństwa. To naturalny proces, ale możliwy tylko, jeżeli my sami im na to pozwolimy. Jeśli ci ludzie trafią na margines, spotkają się z nienawiścią, odsuną się, być może pojawią się getta, a to najkrótsza droga do dalszych konfliktów.
Takie getta - jak pokazuje przykład Francji czy Wielkiej Brytanii - mogą być niebezpieczne.
- Mogą, ale w tamtych krajach jest zupełnie inna sytuacja. W gettach przebywają ludzie, którzy przez lata przyjeżdżali do tych krajów w ramach migracji zarobkowych, szukając pracy. Nie znaleźli jej, trafili do ubogich dzielnic, gdzie często utrzymują się z zasiłków. Bezrobocie i niechęć pozostałej części społeczeństwa dodatkowo pogłębia podziały. Dlatego tak ważna jest przemyślana polityka integracyjna - im szybciej ci ludzie poczują się częścią naszego społeczeństwa, tym lepiej i dla nich, i dla nas. Polska ma szansę uniknąć błędów Europy Zachodniej, bo u nas ilość cudzoziemców jest tak mała, że ich integracja powinna być znacznie łatwiejsza.
Wyniki sondy pokazały również, że Polacy nie wiedzą, ilu w Polsce jest imigrantów. Twierdzili, że 10 proc., a tymczasem jest ich mniej niż 1 proc. Skąd takie przeszacowanie?
- W ostatnim czasie media poświęcają sprawom uchodźców i migrantów wiele uwagi. Polacy mogą więc wyobrażać sobie, że do kraju już przyjechało i przyjedzie bardzo wielu imigrantów. Warto więc może jeszcze raz przypomnieć, że mówimy tylko o 2 tys. uchodźców, który przyjadą do nas w ramach tzw. przesiedlenia i relokacji. To osoby, które przez odpowiednie organy zostaną dokładnie sprawdzone - nie tylko pod kątem tego, czy ktoś miał związki z terrorystami, ale czy nie miał wcześniej konfliktów z prawem, etc. Nasze służby, działające niejawnie, naprawdę nie wpuszczą do Polski ludzi, którzy mogą nam zagrażać, procedury przyjmowania uchodźców są szczelne.
Rozmawiała Katarzyna Pruszkowska