Dziś, 19 lat później, Tyshon jest już prawie dojrzałym mężczyzną. W jego życiu miało właśnie miejsce ważne wydarzenie - skończył szkołę średnią. Obok nie ma jednak najważniejszej osoby w jego życiu - matki. Jak czytamy w "The Washington Post", Tyshon dorastał w Filadelfii pod okiem babci. To jedyna bliska mu osoba. Ojca nigdy nie poznał. Ojciec nieznany Kiedy młoda Tasha wstępuje do wojska, podejmuje decyzję o zajściu w ciążę. Nie chce jednak wiązać się na stałe. Jest pewna, że sama świetnie poradzi sobie z wychowaniem synka. Gdy kobieta dopina swego, nikomu nie wspomina, kto jest ojcem dziecka. Na dwa miesiące przed planowanym porodem Tasha spędza wieczór ze swoją 12-letnią siostrzenicą w jej rodzinnym mieszkaniu. Wychodząc, wraca jeszcze, by powiedzieć jej: "kocham Cię". To były ostatnie słowa kobiety. Po kilku sekundach rozległy się strzały. - Prawdopodobnie kobieta najpierw postrzelona została w nogę. Oprawca pchnął ją w kierunku ściany i oddał kolejny strzał - opowiada o wydarzeniach sprzed lat stanowa policja. Lekarze uratowali dziecko Tasha została natychmiast przewieziona do szpitala, gdzie próbowano ratować ją i dziecko. Lekarze nie wierzyli, że im się uda. Strzały spowodowały wylew krwi do mózgu i kobieta wkrótce zmarła. Dziecko udało się jednak uratować. Amerykańska policja do dzisiaj nie odnalazła sprawcy ataku. Podejrzenia kierowane są jednak w stronę nieznanego ojca Tyshona. Poszlaki wskazują, że mógł być to wysoko postawiony mężczyzna, któremu zależało, aby ojcostwo zachować w tajemnicy. 19-latek ma nadzieję, że oprawca pewnego dnia zostanie zatrzymany. Na co dzień nie rozpamiętuje śmierci matki. Grób wraz z babcią odwiedzają regularnie. Często sam przychodzi na dłużej. - To miejsce pozwala mi przemyśleć wiele spraw - mówi w rozmowie z "The Washington Post". - Babcia zrobiła dobrą robotę wychowując mnie na faceta, jakim jestem. Jestem jej za to niesamowicie wdzięczny - dodaje. JB