Agnieszka Waś-Turecka,INTERIA.PL: Rozmawiamy niedługo po ogłoszeniu daty beatyfikacji Jana Pawła II. Postulator tego procesu, ksiądz Sławomir Oder, mówi, że już teraz można zacząć czekać na cud wymagany do kanonizacji polskiego papieża. Czy według pana Karol Wojtyła powinien zostać świętym? Peter Seewald, autor wywiadu z papieżem Benedyktem XVI "Światłość świata"*: - To jest proces, który już się rozpoczął i teraz nie ma większego znaczenia, czy ktoś uważa, że powinien, czy nie powinien zostać świętym. To jest w zasadzie oczywiste, że proces kanonizacyjny zostanie podjęty. Osobiście w pełni się z tą decyzją zgadzam, bo beatyfikacja to przecież nie próba wyróżnienia kogoś, ale znak od Boga. Czy modli się pan czasem o wstawiennictwo do Jana Pawła II? - Szczerze mówiąc, niezbyt często. Modlę się do Jezusa. Są jednak sytuacje, gdy w modlitwie przywołujemy osoby święte i wtedy powołuję się na niego. - Podczas wywiadu z Benedyktem XVI często przywoływaliśmy postać Jana Pawła II. Był wielkim poprzednikiem obecnego papieża i przygotował grunt, na którym Benedykt XVI może teraz siać. Był także nieodzowną częścią tej rozmowy, jeśli chodzi o takie swoiste wsparcie duchowe. Czy starał się pan o możliwość przeprowadzenia podobnej rozmowy z Janem Pawłem II? - Tak, ale zanim powiem, jak to się skończyło, chciałem przytoczyć pewną anegdotę z tym związaną. - Gdy na początku lat 80. Jan Paweł II przyjechał z pielgrzymką do Niemiec, nie należałem jeszcze do Kościoła katolickiego (Peter Seewald powrócił do Kościoła pod wpływem rozmów z kardynałem Josephem Ratzingerem - przyp. AWT). Napisałem jednak broszurę dotyczącą tej wizyty. Skończyło się to kompletnym fiaskiem. Gdy Jan Paweł II odwiedzał Altötting zauważył mnie w tłumie i przywołał. Powiedział mi wówczas: "Tak dalej być nie może przyjacielu". - Wiele lat później opublikowałem moją pierwszą książkę "Sól Ziemi", która była zapisem rozmów z kardynałem Josephem Ratzingerem. Tym razem recenzja Ojca Świętego była dużo bardziej pochlebna. W rozmowie z późniejszym papieżem Benedyktem XVI powiedział nawet, że "tym razem wyszło mi znacznie lepiej". - Mając już zamysł "Światłości świata" w głowie, poprosiłem więc Jana Pawła II o zgodę na przeprowadzenie bezpośredniego wywiadu. Ostatecznie jednak papież odmówił, tłumacząc się, że już nie czuje się na siłach na takie przedsięwzięcie. "Światłość świata" to pierwszy tego typu wywiad z urzędującym papieżem. Żaden wcześniejszy nie zgodził się na podobną rozmowę. W najlepszym razie kończyło się na tym, że dziennikarz przesyłał pytania i papież pisemnie na nie odpowiadał. Jak udało się panu namówić Benedykta XVI na tak otwarty i spontaniczny wywiad? - To fakt, że "Światłość świata" to pierwszy osobisty wywiad z papieżem. Wydarzenie w zasadzie bez precedensu. Dość długo trwało, zanim udało się przekonać Benedykta XVI do tej nowości. Po raz pierwszy próbowałem pięć lat temu, potem jeszcze raz. Za każdym razem słyszałem, że to bardzo trudne, że nie ma czasu itp. Ale jak to mówią: "do trzech razy sztuka". Kiedy poprosiłem o możliwość wywiadu po raz trzeci, otrzymałem odpowiedź pozytywną. Jaki był pierwotny scenariusz wywiadu i czy udało się go zrealizować? - Początkowo chciałem wydać tę książkę na pięciolecie pontyfikatu. Planowałem ją jako bilans dokonań Benedykta XVI uzupełniony o pytania związane z obecnym kryzysem gospodarczym. Jednak w międzyczasie wyszły na jaw przypadki molestowania dzieci przez duchownych. Pytania o skandal pedofilski przydały więc książce zupełnie nowej aktualności. - Wiele miejsca poświęciliśmy na problem pogłębiającego się kryzysu finansowego i jego wpływu na współczesne społeczeństwo. Papież dokładnie wyjaśnił też m.in. sprawę zdjęcia ekskomuniki z lefebrystów i przypadek biskupa Williamsona, które bardzo zaszkodziły Kościołowi i temu pontyfikatowi.