Organizacja Narodów Zjednoczonych powołuje się na liczne reporty, traktujące o zaangażowaniu do walk dzieci. Świadkowie zeznali, że ulice Mosulu i Tal Afaru patrolowane są przez oddziały złożone z małych wojowników. Trudno oszacować ich wiek. Oficjalnie w raporcie ONZ napisano, że uzbrojone po zęby dzieciaki mają po 12-13 lat, ale na podstawie zdjęć znalezionych w internecie można sądzić, że są jeszcze młodsze. "Gazeta Wyborcza" podała, że dżihadyści korzystają z usług nawet ośmiolatków. Do działań wojennych angażowane są dzieci i krewni islamistów, a także sieroty. Inne dzieci do zbrojnych oddziałów Państwa Islamskiego rekrutowane są siłą. Młodzi bojownicy wykorzystywani są na różne sposoby. Poza patrolowaniem ulic zajmują się pilnowaniem więźniów i stref granicznych. Biorą udział również w działaniach zbrojnych (m.in. w Kobane), niekiedy służąc za tarcze dla starszych bojowników. Co bardziej zuchwali sami aresztują podejrzane osoby i strzegą rygorystycznie przestrzeganych przez dżihadystów praw islamu. Najmłodsi, wedle zeznań świadków, wyglądają karykaturalnie. Odziani w groźne stroje, zamaskowani i z karabinami, które ledwo mogą unieść. Dżihadyści używają również najmłodszych do celów propagandowych. Fotografie małych wojowników rozpowszechniane są w mediach społecznościowych. ONZ podaje historię z sierpnia, kiedy islamiści wtargnęli na oddział onkologiczny szpitala dziecięcego w Mosulu, zmuszając pacjentów do pozowania z flagą Państwa Islamskiego. O obozach dla dzieci w sierpniu informował m.in. serwis internetowy "The Clarion Project". Do obozów militarnych, wg oficjalnej wersji dżihadystów, miały trafiać 16-letni i starsi rekruci. Młodsi mieli uczyć się religii i życia w zgodzie z prawami islamu. Widać ekstremiści znacznie obniżyli wiek najmłodszych bojowników, albo - co wydaje się bliższe prawdy - od początku kłamali. Czytaj także: Czym Państwo Islamskie kusi zachodnie nastolatki?