W ramach d***kratyzacji uprawnienia Króla ograniczano; rzekomo chcieli tego poddani, w rzeczywistości: słudzy królewscy chcieli pozbyć się tego, który zabraniał im kraść. W końcu Króla udawało się obalić - i od tej chwili urzędnicy (już nie "królewscy", tylko "państwowi") robili z "obywatelami", co chcieli. Teraz to ONI są Właścicielami Polski, a nawet prawie całej Europy (wyjątkiem jest Księstwo Liechtensteinu...). ONI dzielą się, jak to już pisałem, na dwie kategorie: wariatów, którzy realizują za pieniądze "obywateli" jakieś dziwactwa - i cwaniaków, którzy przy tej okazji pieką sobie własną, tłustą pieczeń. Ot, czytam na przykład, że radni londyńskiej dzielnicy Haringey wydali prawie 100 tys. na powstanie 12 stacji zasilania pojazdów elektrycznych, co miało zachęcić kierowców do przesiadki z samochodów na olej napędowy i benzynę do pojazdów elektrycznych. Kryła się za tym "myśl", że silniki elektryczne mniej zanieczyszczają powietrze. Niestety: od wprowadzenia programu w październiku 2009 r. tylko jeden londyńczyk zdecydował się na wykup rocznego abonamentu (za 50 ...) I 100.000 trafił szlag. Powstaje pytanie: czy w londyńskim Ratuszu nie było nikogo, kto by wytłumaczył tym idiotom, że to bez sensu? Byli. Ale zamiast kłócić się z radnymi (co zresztą jest beznadziejne, bo idioty nikt nie przekona...), woleli zamówić budowę takich stacyj u swoich kuzynów - i zarobić trochę grosza! Co tam jakieś głupie 100.000 ! Połowa miast Polski zakłada sobie linie trolejbusowe, ładując w to spory szmal. Po kilku latach okazuje się, że jest to do luftu, linie się rozbiera... ...a za 10 lat znów ktoś wpada na pomysł, że "silnik elektryczny jest ekologiczny"! Ktoś szybciutko liczy, ile na tym zarobi. A "obywatel" znów będzie się obywał bez, powiedzmy, 50 złotych miesięcznie. Wiedzą Państwo, ilu ludzi obłowiło się na "biopaliwach"?!? Pomysł jest, oczywiście, absurdalny: gdyby biopaliwa były dobre, koncerny naftowe dawno by je same produkowały, a ludzie kupowali. Skoro do ich nabywania trzeba zmuszać - to jasne, że są gorsze. Ale ktoś na tym zarabia... A wiedzą Państwo, ilu ludzi zarobiło na niedawnej "epidemii świńskiej grypy"? Żadnej epidemii (ONI mówili nawet o "pandemii"!) nie było, na świecie więcej ludzi zmarło na katar niż na tę "świńską grypę" - ale niektóre firmy wcisnęły ministrom "zdrowia" kilku państw europejskich po DWIE szczepionki na łeb "obywatela"!!! Proste zadanie: koszt produkcji szczepionki poniżej dolara, sprzedawano ją po 13 dol. - ile wynosiła łapówka? Dla ułatwienia podaję, że normy europejskie przewidują na łapówki 10 proc. zysku. I tak jest ZE WSZYSTKIM. Jest to zjawisko nieusuwalne. Jak ktoś wydaje cudze pieniądze, to nimi szasta. Większość: w przekonaniu, że robi nam dobrze. Inni: bo przy szastaniu dorabiają się prywatnych fortun. Wiedzą Państwo, ile "sprywatyzował" p. prof. Franciszek de Lorenzo, minister "zdrowia" Włoch - za zezwalanie na sprzedaż leków na terenie Włoch? A ile kradną w Polsce? Dla ułatwienia podaję, że gdyby nie Ministerstwo Zdrowia, to leki (nie mam na myśli aspiryny) byłyby sześciokrotnie tańsze! Tu nie wystarczy zmiana rządu. Tu trzeba zmienić ustrój! Chyba że Państwo uważają, że ONI rządzą świetnie!