Pierwszy przeprowadzony przez IBRiS po październikowych wyborach parlamentarnych sondaż preferencji partyjnych okazał się typową "kropką nad i" potwierdził to, czego od początku można się było spodziewać. Na pozycji lidera z 36-procentowym wynikiem utrzymało się triumfujące w wyborczym starciu <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-prawo-i-sprawiedliwosc,gsbi,39" title="Prawo i Sprawiedliwość" target="_blank">Prawo i Sprawiedliwość</a>, a tuż za nią uplasował się jego największy polityczny rywal, czyli wyrzucona do opozycyjnych ław <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-platforma-obywatelska,gsbi,40" title="Platforma Obywatelska" target="_blank">Platforma Obywatelska</a>, na którą chęć oddania głosu deklaruje 19 procent ankietowanych. Największe zagrożenie dla PO "Czarnym koniem" sondażowego rozdania okazała się jednak Nowoczesna Ryszarda Petru, która odnotowała najwyższy skok poparcia. W zestawieniu z ostatnim sondażem zyskała 6 punktów procentowych, a w stosunku do wyborczego rezultatu poprawiła swoją notę o 5 punktów procentowych. Skupieni wokół energicznego lidera debiutanci w Sejmie wydatnie zwiększyli grono swoich zwolenników, cieszą się już poparciem sięgającym 12 procent i stanowią największe zagrożenie dla Platformy Obywatelskiej, na elektoracie której wsparli swój polityczny kapitał. Przewaga pomiędzy nimi błyskawicznie topnieje, a na korzyść nowej siły w Sejmie zdaje się przemawiać nie tylko społeczny klimat i dążność do szeroko rozumianej zmiany, ale przede wszystkim rak kryzysu, który toczy dotychczasowy obóz władzy. "Platforma dostała lanie" - Platforma Obywatelska obecnie cierpi i jeszcze długo cierpieć będzie na różnego typu wewnętrzne problemy. Są one związane zarówno z przywództwem, jak i zapewne bardzo ostrym rozliczeniem samej kampanii wyborczej, czy wreszcie laniem, które dostała. Bo dwucyfrowa różnica i samodzielne rządy Prawa i Sprawiedliwości są dla niej laniem, nawet jeśli różnego typu harcownicy z Platformy Obywatelskiej ogłaszają w mediach, że 20-procentowy wynik osiągnięty w wyborach po ośmiu latach rządzenia wcale nie oznacza wielkiej klęski - argumentuje w rozmowie z Interią doc. dr Ewa Pietrzyk-Zieniewicz. Proces ogólnego "niepozbierania" Platformy, a nawet jej powolnego demontażu może się jeszcze wydatnie wydłużyć, zwłaszcza jeżeli zwycięży wariant wyborów na wszystkich partyjnych szczeblach. A ów stan "wewnętrznego rozkładu" mogą sprytnie wykorzystać najwięksi rywale PO, którym i tak udało się wdzięcznie "podkraść" jej elektorat. Nasza rozmówczyni zwraca uwagę, że największym atutem Nowoczesnej jest jej świeżość. - Wyróżnia ich światło nowości i jednocześnie osiągnęli w wyborach całkiem ładny wynik - podkreśla. Największa siła ugrupowania Ryszarda Petru nie tkwi jednak w charyzmie lidera, czy w zaprezentowanym wyborcom programie, ale w zwróceniu się w jego kierunku części zamożnego elektoratu Platformy Obywatelskiej, dla której ta ostatnia okazała się produktem mało atrakcyjnym i mocno zużytym. Teatr jednego aktora - Ta ostatnia przyczyna moim zdaniem okazała się najbardziej ważka, bo Platforma Obywatelska mocno sobie u nich nagrabiła - argumentuje ekspertka i zaznacza, że znamion charyzmy w osobie lidera Nowoczesnej jeszcze się nie dopatruje, ale ich obecności bądź rychłego ujawnienia nie wyklucza. - Na pewno staje się coraz bardziej popularny i jesteśmy go coraz bardziej ciekawi, bo najwyraźniej umie liczyć - dodaje. Problem polega jednak na tym, że w Nowoczesnej grono osób rozpoznawalnych i kojarzonych z konkretnymi inicjatywami mocno się zawęża i sprowadza raczej do teatru jednego aktora. - W Nowoczesnej mamy ludzi nieznanych i dopiero będziemy ich oglądać. Daj Boże, żeby okazali się ludźmi godnymi zaufania. Na razie jest pan <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ryszard-petru,gsbi,2394" title="Ryszard Petru" target="_blank">Ryszard Petru</a> i długo długo nic. Zatem to jest taka "Platforma Bis", ale na razie bardzo malutka - zaznacza dr Pietrzyk-Zieniewicz. Siła trzech tenorów Brak solidnej ekipy przywódców wyraźnie odróżnia Nowoczesną od jej największej i jednocześnie najbardziej naturalnej rywalki, jaką jest Platforma Obywatelska i może się w przyszłości okazać jej słabym punktem. - Przypominam, że Platforma Obywatelska miała na wejściu trzech bardzo znanych liderów, u których można było dopatrzyć się pierwiastków charyzmy. Weszła na scenę polityczną po stosunkowo ładnie zakończonych przez jednego z tenorów, a konkretnie Andrzeja Olechowskiego, wyborach prezydenckich i od razu wiadomo było, że 15 procent obywateli, którzy już poparli go w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego, będą mu kibicować dalej - punktuje ekspertka. - Poza tym każdy z pozostałych liderów wprowadził ze sobą jakiś zespół. Donald Tusk działaczy dawnego Kongresu Liberalnego-Demokratycznego, których zresztą nadal w Platformie widzimy, a <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-maciej-plazynski,gsbi,275" title="Maciej Płażyński" target="_blank">Maciej Płażyński</a> prawicę, która zawsze w Platformie Obywatelskiej była, zatem tam było z czego budować. Pojawiło się też kilka znanych twarzy. Choćby pod tym względem trudno Nowoczesną obecnie z Platformą porównywać - dodaje. 40 szabel w parlamencie Zdaniem ekspertki formację Ryszarda Petru śmiało można za to zestawiać z Unią Pracy. - W przypadku Nowoczesnej mamy do czynienia z bytem, jakim była Unia Pracy w 1993 roku, która po zaledwie 9 miesiącach miała 40 szabel w parlamencie, a wśród nich znane twarze. Zestawiać można ją też z Ruchem Palikota, bo tak się nazywała partia założona kiedyś przez byłego działacza Platformy Obywatelskiej, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-janusz-palikot,gsbi,3178" title="Janusza Palikota" target="_blank">Janusza Palikota</a> - wyjaśnia. Potencjału drzemiącego w nowej sile z pewnością lekceważyć nie można, ale na obecnym etapie nie jest to partia, która byłaby w stanie rozsadzić od środka tak wielkiego gracza, jakim jest Platforma Obywatelska. - Być może będzie. Na diagnozę trzeba jednak poczekać co najmniej pół roku - dowodzi ekspertka. Platforma zatonie? "Każdy wariant jest możliwy" Dopytywana, czy Platforma Obywatelska firmowana twarzą Grzegorza Schetyny, mogłaby stanowić skuteczną przeciwwagę i zastopować niekorzystny dla niej trend sondażowy zaznacza, że w zasadzie każdy scenariusz jest możliwy. - Schetyna to osoba znana na politycznej scenie i ma zarówno swoich przeciwników jak i zwolenników. Pytanie dotyczy jednak tak naprawdę tego, jak zachowa się sama Platforma i ile z niej zostanie. Możliwy jest przecież wariant wskazujący na to, że w Platformie Obywatelskiej dojdzie do pęknięcia i jakieś grupy działaczy z niej wyjdą. Być może to właśnie oni zasilą partię pana Ryszarda Petru - wskazuje. - Pamiętajmy też, że wiele osób twierdzi, iż Grzegorz Schetyna jest czymś w rodzaju koła ratunkowego, dzięki któremu Platforma Obywatelska na powierzchni się utrzyma. Zobaczymy, która opcja zwycięży. Zadecydują członkowie partii - puentuje ekspertka.