"Przyjmuję to jako akt szowinizmu i nacjonalizmu" - wymyślił na swoim blogu - "bowiem gdyby było inaczej, zrobiłaby Pani wystawę o biedzie jako zjawisku ogólnym". Pewnie. Przecież polską biedą mogą zajmować się wyłącznie Polacy. Brudy się pierze u siebie i wara od nich obcym! Idąc tym tropem - nikomu spoza Rosji nie wolno się zająknąć, że w Rosji jest alkoholizm. I że nastolatki w Wielkiej Brytanii co weekend obracają miasta w perzynę. I że Grecy, zamiast podpalać policjantów na ulicach mogliby się zabrać za wypracowywanie tego swojego nieszczęsnego PKB. Pewien komediant w Islandii nakręcił filmik, na którym Polak kręci się po mieście. Polaka gra Islandczyk. Ma wąsy i plastykową reklamówkę w ręce. Pojawiła się też reklama, na której facet w koszulce polskiej reprezentacji piłkarskiej pokazuje starpolskiego "faka". Polonia Islandzka dostała wścieku. Konsul interweniował. I znów domagamy się przeprosin, zlikwidowania, posypania głowy popiołem, a najchętniej - wykupienia ogłoszeń na wszystkich billboardach w Europie, że jak świat światem nigdy nikt nigdzie wąsatego Polaka nie widział, a reklamówki są u nas przyrządem kompletnie nieznanym. Czy Amerykanie mieliby grzmieć za każdym razem, kiedy pokazuje się stereotypowego Amerykanina, kowboja z wielkim rewolwerem w dłoni? A Włosi - gdy pokazuje się Włocha z makaronem zwisającym z wąsów i otoczonego dziewczynami? A Niemcy - gdy pokazuje się Niemca jako sztywaniaka i gdy ktoś się nabija z ich hitlerowskiej przeszłości? Czy grecka ambasada powinna interweniować za każdym razem, gdy komuś coś się wymsknie na temat przyczyn greckiego zadłużenia? Czy Amerykanie powinni odwołać ambasadora z Paryża gdy francuska kreskówka "Trio z Belleville" pokazała Statuę Wolności jako tłuścioszkę z hamburgerem w łapie? Przecież filmów, książek, komiksów, gdzie Amerykanie pokazywani są stereotypowo jest zatrzęsienie. Francuzi też. Niemcy też. Włosi, Hiszpanie... Pamiętacie słynny monolog Eda Nortona z "25 godziny"? Kto zna angielski i nie boi się anglojęzycznych przekleństw - niech zobaczy. Ale co tu daleko szukać. Komiksy o Asteriksie to w zasadzie stereotyp na stereotypie. Germanie "mówią" tam szwabachą, bo wszyscy wiedzą, że chodzi o Niemców. Noszą pikelhauby z rogami, a najosobliwszą rozkosz odnajdują w maszerowaniu. Iberowie uganiają się za bykami, Brytowie są flegmatyczni i na końcu każdego zdania dodają "czyż nie?", Helweci mają hopla na punkcie czystości. Sardyńczycy są nerwowi i zawsze, kiedy wydaje im się, że ktoś ich obraża wyskakują ze sprężynowcem. Polaków w Asteriksie nie było. Ba, w ogóle Słowian w Asteriksie nie było, bo w czasie, gdy powstawał Asteriks stanowili w oczach Europejczyków z zachodu jednolitą szarą masę upchniętą przez Sowietów w ludowy gułag. Ale strach pomyśleć, co by się działo, gdyby byli. Ale weźmy swojskie i przez wszystkich uwielbiane "Jak rozpętałem II wojnę światową"? Przecież to jazda galopem po stereotypach: Włosi to tchórze i burdello bum bum, Anglicy punkt o 17 rzucają wszystko co robią, choćby akurat szli do ataku, i siadają do herbaty. Jest też, oczywiście, stereotyp Polaka, ale to jest stereotyp przez nas kontrolowany: Franek Dolas umie zakombinować, jest kochliwy, wiecznie go gdzieś niesie - słowem: uroczy szelma. Tak samo, jak Kania z "C.K. Dezerterów". Wszyscy inni też są pojechani ze stereotypu: Benedek to krwisty Madziar, Moryc to melancholijny Żyd, jest też Czech, popłuczyny po Szwejku - "Kompanienidiot" i symulant, jest kochliwy Włoch. No, ale Dolas jest lepszy od Kani, bo w przeciwieństwie do niego - nie ma wąsów. No, ale tak dobrze nie ma. Nikt nie zamierza patrzeć na Polaków polskimi oczami. Stereotypy są złośliwe, te wychodzące od nas też. Bo co, my niby jesteśmy lepsi? Startujemy z wyższej pozycji moralnej? Jasne, Polacy, jak wiadomo, to naród pełen szacunku do sąsiadów, Czesi to wcale nie są dla nas tchórzliwe Pepiczki, Ukraińcy to nie zabidzeni handlarze z torbami w kratę, a Rosjanie to nie zapite "Kacapy" z dwudziestoma zegarkami na każdej ręce. Nikt o nas nie słyszał o takich stereotypach, nikt nic nie wie. Co? Kacapy? Pepiczki? Kto? Migalski też nic nie słyszał. Polacy, po latach funkcjonowania jako ogólnowschodnioeuropejska szara masa, weszli w końcu na scenę Europy. I weszli z tymi nieszczęsnymi wąsami i z reklamówką. Cóż w tym takiego strasznego? Irlandczycy mają gorzej, bo w międzynarodowym stereotypie nic, tylko chleją i biją żony. Brytyjczycy mają obrzydliwe, żółte i wystające zęby, a Francuzki nie golą się pod pachami. Francuskie czołgi mają tylko jeden bieg - wsteczny. Szkoci i Walijczycy mają niezdrowe skłonności do owiec. Cóż strasznego jest w tej nieszczęsnej reklamówce i wąsiskach! Oskarżmy jeszcze z rozpędu wąsacza Bronisława Komorowskiego, że pogłębia stereotyp. I przy okazji wsiądźmy na Vaclava Klausa, że go przedrzeźnia. Powojenny stereotyp na nasz temat zmieniał się. Najpierw nas w ogóle nie było, zniknęliśmy po 1945 roku. Pojawiliśmy się na początku lat osiemdziesiątych jako bojownicy o wolność, dzielni, wąsaci i rozmodleni. Ta wąsatość i rozmodlenie pozostało, a do wizerunku doszła stereotypowa wschodnioeuropejska bieda. Później - "dzięki" działalności polskich (ale nie tylko) gangów w Niemczech przypięto nam łatkę sprytnych złodziei, nie wyłącznie samochodów. Ten stereotyp już w Niemczech znika, pojawił się natomiast nowy, pozytywny: Polska jest szybko rozwijającym się krajem. Pozostały wąsy, reklamówka, kościół, sikanie na poboczu i picie. Irlandczycy sami śmieją się ze swojego stereotypu. Rozbrajają go w ten sposób i nikt się na nikogo nie obraża. Umieją się z siebie śmiać. Cała Europa rechocze, że nasza drużyna piłkarska jest do d**y? Wiemy, ale co z tego. I tak pójdziemy na mecz i zaśpiewamy to nieszczęsne "Fields of Athenry", bo to - ostatecznie - nasza drużyna, a kibicowanie ogólnie jest przyjemne. Również Meksykanie kreatywnie (może nawet zbyt kreatywnie) przetwarzają własny stereotyp. Posępny, wąsaty muchacho, do którego lepiej nie fikać to ironiczny (tak, wiem, mnie też jest przykro, że to słowo jest zawłaszczane przez złych hipsterów) znak firmowy Meksykanów. To samo robią Rosjanie, bo doskonale zdają sobie sprawę, że świat widzi ich jako zapitych żuli rozbijających się po błotnistych bezdrożach zdezelowanymi ładami. Ale oni też coraz częściej wiedzą, w jaki sposób rozbroić ten stereotyp: doprowadzają go do absurdu. Tak wyglądała reklamówka jednej z rosyjskich stacji radiowych. Zresztą, stereotypy mogą być zabawne. Ludzie lubią się nimi bawić. Zerknijcie, na przykład, na ten teledysk Raya Williama Johnsona na temat narodowych stereotypów. Nie jest to mistrzostwo świata, ale spróbujcie. Jestem pewien, że będziecie się uśmiechać. Ale tylko do momentu, w którym pojawi się stereotyp dotyczący Polaków. Bo my, Polacy, uwielbiamy się nabijać z innych, ale nóż nam się w kieszeni otwiera, gdy ktoś próbuje śmiać się z nas. Jeśli to nie jest prawo Kalego, to nie wiem co nim jest. A teraz zróbmy mały trening. Pouczcie się dystansu do siebie. Obejrzyjcie poniższe filmy i postarajcie się przyjąć je spokojniej, niż muzułmanie film o Mahomecie: Co, wkurzeni jesteście? Weźcie głęboki oddech i policzcie do dziesięciu, bo mam złe wiadomości - to się nie skończy. Im bardziej Polska będzie dostrzegalna na forum międzynarodowym, tym wyraźniejsze będą stereotypy na jej temat. Tak samo, jak na temat każdego kraju na świecie.