On - 22-letni Adrian P. i ona, również 22-letnia Majka H. Mają za sobą 7-letni okres znajomości, której owocem jest dwoje dzieci. Karolinka ma 5 lat, a Ada - roczek. A co przed nimi? W środę 11 lipca o 9.30, w momencie rozpoczęcia tego widzenia we wrocławskim Zakładzie Karnym nr 1, tylko on wie, co się stanie. I to już za pół godziny. To dlatego ma przy sobie ukryty nożyk od jednorazowej golarki. Kiedy Majka wychodzi do toalety, Adrian wstaje i rusza za nią. Nie zwraca niczyjej uwagi, bo przecież nic nie wskazuje na to, że przystępuje oto do realizacji mrocznego planu. Jak później zeznają świadkowie, rozmawiali kulturalnie, nie kłócili się i w ogóle prawie Wersal. Tymczasem po wejściu do toalety Adrian nieoczekiwanie dopada dziewczynę. Brutalny uścisk splecionych na szyi dłoni i... już jest po wszystkim. Nikt niczego nie widział i nie słyszał. W sali widzeń nad tłumem 80 głów unosi się łagodne szemranie prowadzonych rozmów. Strażnicy z uwagą obserwują obecnych, ale jest spokój. Jak zwykle... (?) Tymczasem, kiedy martwa Majka leży nieruchomo na posadzce, on rozpoczyna akt drugi dramatu. Za pomocą ostrza z nożyka jednorazowej golarki usiłuje poderżnąć sobie gardło. Stara się jak może, ale... W odniesieniu do siebie samego najwyraźniej jednak przeliczył siły na zamiary. Niby rżnie się po gardle, ale jakoś widać za płytko. Ech te nożyki! W rezultacie stoi zakrwawiony i w takiej sytuacji zastaje ich inny więzień, który chce skorzystać z toalety. Dopiero teraz podnosi się krzyk, zamieszanie, ktoś woła strażników. Ci energicznie przystępują do akcji. W rezultacie sprawca trafia do więziennego szpitala, gdzie na szczęście personel nie strajkuje. Przynajmniej na razie. Rana na szyi zostaje więc bez większego trudu zacerowana, a lekarze wkrótce obwieszczają, że życiu skazanego nic nie zagraża. Kiedy zabójca i niedoszły samobójca wraca do zdrowia w więziennym szpitalu, przychodzi czas na refleksje i pytania o tym, dlaczego tak się stało i dlaczego to było możliwe? Jak wyjaśnia pani prokurator Beata Łęcka, siedzący w kryminale od 5 miesięcy Adrian kierował się zazdrością. Przeciekły mianowicie do niego dramatyczne wieści, że w czasie kiedy on odsiaduje w kiciu dwa lata za rozbój, ukochana popija z różnymi takimi, zaniedbuje dzieci i Bóg jeden wie, co jeszcze robi. I z kim?! Więc się w nim zagotowało z wściekłości, a że ciśnienie było ogromne, więc musiało to poczucie krzywdy i głębokiego zawodu z niego wykipieć. To przecież normalne. No i zabił z miłości, bo kochał "na zabój".