Kim jest Stinson Hunter? To bohater wyemitowanego w brytyjskim programie Channel 4 filmu dokumentalnego "Paedophile Hunter" ("Łowca Pedofilów"). 32-letni Brytyjczyk, wraz z grupą współpracowników, postanowił na własną rękę tropić i ujawniać osobników polujących w internecie na dzieci. Stosuje prowokacje, podszywając się pod dziewczynki. Tak jak na przykład w esemesie przynęcie o szokującej treści: "Chyba nie chcesz mi tego zrobić, bo przecież mam tylko 14 lat". Ta wiadomość tekstowa - z zaakcentowanym wiekiem potencjalnej ofiary - została wysłana do 29-letniego mężczyzny polującego na dziewczynki w sieci. Nie wszystkie tego typu konwersacje za pośrednictwem internetu czy telefonów komórkowych przynoszą efekt. Jeśli jednak Stinsonowi Hunterowi uda się doprowadzić do konfrontacji z pedofilem, wtedy spotkanie ze złapanym w pułapkę zboczeńcem jest rejestrowane przez kamery. Następnie "łowca pedofilów" publikuje nagranie w sieci, a zebrane materiały przesyła policji. Dlaczego to robi? Czy chodzi wyłącznie o ujawnienie i upokorzenie pedofilów? Czy może w jego działaniu jest element zemsty? Nie wiadomo. Wychowujący się w domach opieki społecznej Stinson Hunter nie chce też odpowiedzieć na pytanie, czy w dzieciństwie był ofiarą molestowania seksualnego. "Bez komentarza. Nie będę o tym rozmawiał" - powiedział w filmie dokumentalnym, zaznaczając jednocześnie, że nie poluje na pedofilów bez powodu. Bez wątpienia coś dramatycznego musiało wydarzyć się jego życiu. Dowodem na to może być scena, w której Stinson Hunter otrzymuje informację o skazaniu jednego z wytropionych pedofilów. Na surowej, pozbawionej emocji twarzy 32-latka pojawia się wzruszenie, którego świadectwem są łzy. Można się tylko domyślić, że list od policji wzywającej Stinsona Huntera do natychmiastowego zaprzestania działalności został przyjęty przez "łowcę pedofilów" w inny sposób - grymasem irytacji. W chórze pochwał dla niego pojawiają się również głosy odrębne. Czy działalność Stinsona Huntera nie doprowadzi do współczesnego polowania na czarownice za pośrednictwem powszechnie dostępnego internetu? Czy "łowca pedofilów" nie znajdzie samozwańczych naśladowców? Czy pojęcie straży obywatelskiej nie zostanie opacznie zrozumiane? Czy nie dojdzie do nieprzewidzianych konsekwencji, a nawet linczów? Nawet sprawca tak drastycznego przestępstwa, jak pedofilia, w cywilizowanym świecie powinien mieć prawo do sprawiedliwego procesu sądowego. Czy nam się to podoba, czy nie, osoby sfilmowane przez "łowcę pedofilów" to wciąż tylko podejrzani, a nie skazani czy nawet oskarżeni. Na działalność Stinsona Huntera cień rzuca przypadek 45-letniego Michaela Parkesa, który wpadł w zastawioną pułapkę i przyszedł na spotkanie z 12-letnią dziewczynką, pod którą podszywał się "łowca pedofilów". Kilka dni po ujawnieniu przez Stinsona Huntera przesłuchany przez policję mężczyzna popełnił samobójstwo. "To był jego wybór, nie mój. Czy powinienem mieć z tego powodu wyrzuty sumienia? To jest pytanie, czy powinienem? Nie znam na nie odpowiedzi" - tak śmierć Michaela Parkesa skomentował Stinson Hunter. W wyniku dotychczasowej działalności "łowcy pedofilów" skazano 10 osób, a ujawniono od 60 do 70 mężczyzn podejrzanych o zamiar uprawiania seksu z nieletnimi. Milewczyk: Nic nie jest czarno-białe O ocenę działalności "łowcy pedofilów" czy innych samozwańczych stróżów prawa tropiących rzekomych pedofilów poprosiliśmy Jarosława Milewczyka, redaktora naczelnego serwisu Pedofile.info, na którym można zgłosić przypadki pedofilii. - To działalność popularna zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Sprawa jest skomplikowana, bo nic nie jest czarno-białe. Z tego powodu moja ocena tego typu działalność idzie w kierunku negatywnym. A Polska? Jest ogromny rozdźwięk pomiędzy naszą mentalnością a poziomem cywilizacyjnym. Proszę pamiętać, że w polskim prawie ten, kto jest świadkiem przestępstwa lub ma podejrzenie popełnienie przestępstwa ma obowiązek zgłosić ten fakt policji czy prokuraturze - powiedział Interii red. Milewczyk. - W przypadku prowokacji amerykańskich czy też pokazanych w brytyjskim filmie "Łowca Pedofilów" nie jestem w stanie wydać jednoznacznej oceny, bo nie znam systemu prawnego. Jeżeli jednak tego typu działalność jest w stanie uchronić dziecko, to należy ocenić ją pozytywnie. Jednocześnie należy przypomnieć, że w Polsce niedawno doszło do samosądu i linczu. W miejscowości Banie, w województwie zachodniopomorskim, pobito domniemanego pedofila [mężczyzna został pobity, rozebrany i wrzucony do kanału - przyp. AW]. Z tego powodu wydaje mi się, że w Polsce mogłoby się to wymknąć spod kontroli. Świadomość społeczna u nas wciąż jeszcze dojrzewa. Jednocześnie w mojej opinii organy państwa nie spełniają swojej roli. Pedofile.info działa w ramach prawa i staramy się chronić dzieci - dodał Jarosław Milewczyk. Artur Wróblewski