W mediach zrobiło się głośno na temat kartek, które nie docierają do prezydenta i są zwracane nadawcom z pieczątką "Adresat nie pracuje w Kancelarii Prezydenta". Wszystko za sprawą zdjęcia opublikowanego na Facebooku przez jedną z autorek. Cytowana przez "Wyborczą" kobieta mówi, że chciała zrobić "pozytywny gest po wielkiej nagonce, jaka spotkała Bronisława Komorowskiego". Na Facebooku opublikowała zdjęcie koperty z pieczątką Kancelarii Prezydenta oraz kartkę, którą jej syn wysłał do Bronisława Komorowskiego. Na zdjęciu - poza wpisem "Szacun, Bronek. Na zawsze Twój" - widać imię i nazwisko chłopca. Ze względu na dobro osoby niepełnoletniej wymazujemy te dane. Choć tego typu komunikaty na zwracanych przesyłkach są z pewnością nie na miejscu, to - z drugiej strony - informacja była zgodna z prawdą. Na stemplu pocztowym widnieje data 4 sierpnia - list musiał więc dotrzeć po zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy. Kancelaria się jednak tłumaczy po wpadce: "Sprawdzamy w kancelarii, co się tak naprawdę wydarzyło. Wygląda to na nieszczęśliwą pomyłkę" - mówiła "Wyborczej" rzeczniczka prezydenta Katarzyna Adamiak-Sroczyńska.