Usiłował prostować moje rzekome błędy - w sposób świadczący, że z lewem już dawno nie miał do czynienia (za danego dziecku klapsa w Polsce naprawdę można wylądować w kryminale - to od wprowadzenia nowej Konstytucji, p. lewniku). W odróżnieniu też od Pana siedziałem po więzieniach: pozycja mordercy jest w nich naprawdę luksusowa, proszę mi wierzyć! Zostawmy jednak drobiazgi (w żadnym p. Bednarek nie ma racji!) i przejdźmy do rzeczy. Otóż żądam wykonywania KS na mordercach nie z uwagi na "chęć zemsty" (na kim miałbym się mścić???), ani z uwagi na oszczędność w karmieniu dożywotniaków - lecz gwoli sprawiedliwości. Mówimy o karze śmierci za "morderstwo" - a nie za "zabójstwo". Wbrew p. lewnikowi "morderstwo" to nie jest "zabójstwo dokonane ze szczególnym okrucieństwem", lecz "zabójstwo podstępne i zaplanowane". Mordu można dokonać mniej lub bardziej okrutnie - ale to inna sprawa. I morderca, planując zbrodnię, oczywiście bierze pod uwagę możliwość zawiśnięcia na stryczku - co nie dotyczy zabójstw dokonywanych przez pijanych wyrostków wymachujących na lewo i prawo kłonicami (co p. Bednarek podaje jako przykład, że "kara śmierci na nich nie działa"). Na nich nie, ale morderca planuje. I kalkuluje. A co do morderców-psychopatów - to im szybciej zawisną, tym lepiej. Po co mają zamordować jeszcze tuzin osób - współwięźniów, lekarzy, strażników? Najważniejszy argument p. Bednarka, to możliwość pomyłki sądowej. W dobie testów DNA jest to praktycznie wykluczone - zresztą sądy bardzo niechętnie szafują karą śmierci. P. Bednarek podaje przykład mężczyzny, który wyszedł na wolność, bo znalazł się prawdziwy sprawca; nie wiem, czy był on skazany na dożywocie - podejrzewam, że nie. Mogę się jednak założyć, że gdyby sędzia nawet miał do dyspozycji KS, to - nie mając pewności - też zastosowałby co najwyżej dożywocie. Znów nawiasem: we Włoszech trwa głodówka paruset dożywotniaków domagających się wykonania na sobie kary śmierci. Euro-merdia o tym jakoś nie informują... Weźmy jednak byka za rogi: świat nie jest idealny! P. Bednarek, kupując samochód, zakłada możliwość, że nawalą hamulce i zginie całkiem niewinnie. Dlaczego bezbłędnie miałaby działać Machina Sprawiedliwości? Jej wyłączenie spowodowało za to, że ginie więcej całkiem niewinnych ludzi, jak np. śp. Krzysztof Olewnik. Na zakończenie cytat: Na tym śledztwie Muldowney, który był katolikiem i miał nieposzlakowaną kartę życia za sobą, oświadczył wręcz, że Skarbkównę zabił z powodu miłości do niej i jest całkowicie winny. Sędzia był człowiekiem ludzkim (...). "Radzę Panu - powiedział na rozprawie śledczej, która odbywała się publicznie - nie przyznać się do winy i zażądać adwokata". - Nie zrobię tego - zawołał Muldowney - raz jeszcze powiem, że zabiłem. Na to sędzia: "A, w takim razie niech Bóg ma pod opieką duszę twoją". Formuła powyższa oznacza wydanie wyroku śmierci. "Będzie ją miał!" - powiedział znów Muldowney z przekonaniem. I to wszystko. Kilka dni później Muldowney został powieszony. To autentyczna, opisana przez śp. Stanisława Mackiewicza (ps. Cat) historia z Anglii - rok 1955, kiedy jeszcze Anglia nie została skolonizowana przez prymitywów z Brukseli. A te wszystkie ceregiele, apelacje, kasacje - są tylko po to, byście Wy, pp. lewnicy, brali grubą kasę! Jak sprawa jest oczywista, a facet sam się przyznaje - to na co czekać kilkanaście lat? By powiesić zupełnie już innego człowieka? Ciekawe, że p. Bednarek sam tego argumentu używa... janusz@korwin-mikke.pl