O "niepowtarzalności" polityków wiele mogą powiedzieć Włosi. Poprzedniego premiera Italii znają przecież wszyscy - nawet ci, którym z polityką zagraniczną nie po drodze. Silvio Berlusconi, magnat medialny i jeden z najbogatszych Włochów dokonał rzeczy - zdawałoby się - niemożliwej: jednym zdaniem obraził 1,3 miliarda osób! Stwierdził mianowicie, że "chińscy komuniści jedli dzieci". Pogrążył się dodatkowo, próbując ratować sytuację: "Przeczytajcie Czarną Księgę Komunizmu, a dowiecie się, że w Chinach za czasów Mao nie jedzono dzieci, ale gotowano je, by nawozić pola". Robi wrażenie? A to dopiero początek "przypadków premiera Berlusconiego", ponieważ wywoływanie konsternacji wśród dyplomatów okazało się być jednym z jego ulubionych zajęć. Gafy polityków to dowód ich niekompetencji? Podyskutuj na czacie "Żarty" premiera Berlusconiego W lipcu 2003 roku krewki Włoch powiedział do niemieckiego europosła Martina Schulza: "Panie Schulz, znam jednego producenta filmowego, który akurat kręci film na temat nazistowskich obozów koncentracyjnych. Sugeruję, że powinien pan zagrać rolę obozowego kapo. Byłby pan świetny!" . Paradoksalnie Schulz był członkiem partii socjalistycznej, zaciekle zwalczanej w III Rzeszy, Berlusconi natomiast współrządził z sukcesorami włoskich faszystów. Żeby dyplomatom jeszcze bardziej utrudnić życie, premier pozwolił sobie na ten - jak mówił - "żart" dzień po objęciu przez Włochy przewodnictwa w Unii Europejskiej. Ponad rok wcześniej, podczas oficjalnej sesji zdjęciowej na szczycie ministrów spraw zagranicznych UE, Berlusconi wykonał popularny gest "przyprawienia rogów" z tyłu głowy hiszpańskiego ministra Josepa Pique. Jak zawsze skończyło się na tłumaczeniach, że był to jedynie "żart", a premier chciał "rozluźnić" atmosferę i rozbawić grupkę skautów, którzy przyglądali się sesji. Kontakty z kobietami Berlusconi nie grzeszy też taktem w kontaktach z kobietami. Kiedy w 2005 roku otwierano Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności w Parmie (Włochy rywalizowały o lokalizację urzędu z Finlandią) premier Włoch powiedział, że w negocjacjach z prezydent Finlandii Tarją Halonen użył "całego swojego wdzięku playboya", by przekonać ją, że lokalizacja urzędu w Parmie jest korzystniejsza niż w Finlandii. Finowie nie kryli oburzenia, a włoski ambasador w Helsinkach został wezwany na dywanik tamtejszego ministra spraw zagranicznych. To jednak nie koniec, ponieważ Berlusconiemu udało się pogorszyć tę - i tak już niezręczną - sytuację. Tłumacząc, co miał na myśli, mówiąc w uwodzeniu fińskiej pani prezydent, premier Włoch powiedział: "Każdy, kto widział zdjęcie Halonen wie, że nie mogłem mówić poważnie". Żona wybaczyła Protest wszystkich kobiet zasiadających we włoskim parlamencie wywołał natomiast sposób, w jaki Berlusconi przekonywał amerykańskich handlowców do inwestowania we Włoszech. Wymieniając powody, premier zaczął od stwierdzenia: "Mamy najładniejsze sekretarki na całym świecie..."