Agnieszka Waś-Turecka: W wywiadzie dla INTERIA.PL Krzysztof Jackowski stwierdził, że policjanci z Olsztyna kontaktowali się z nim w sprawie zaginięcia kolegi. To prawda? Katarzyna Charubin, zespół prasowy KWP w Olsztynie - Policjanci, którzy pracowali przy akcji poszukiwawczej zaginionego policjanta, nie korzystali z pomocy Krzysztofa Jackowskiego. Nikt z policjantów wyznaczonych do tych działań nie kontaktował się z jasnowidzem w tej sprawie. A policjanci, którzy nie pracowali przy akcji poszukiwawczej? Czy wiadomo, by którykolwiek z policjantów kontaktował się przed odnalezieniem ciała z panem Jackowskim? - W jakim zakresie działali koledzy i rodzina zaginionego policjanta, najlepiej będą wiedzieli oni sami. Czy opisane przez Krzysztofa Jackowskiego wydarzenie, tzn. że nurkowie sprawdzili staw dopiero po interwencji matki zaginionego, która z kolei wcześniej rozmawiała z jasnowidzem, miało miejsce? - Podczas przeszukiwania stawu na miejscu był obecny Komendant Miejski Policji z Olsztyna insp. Andrzej Góźdź. Po uzyskaniu informacji od policjantów, którzy bosakami sprawdzali dno akwenu, że są miejsca, do których bosaki nie sięgają, zwrócił się on o pomoc do Straży Pożarnej w Olsztynie, by na miejsce przybyli płetwonurkowie. - Z informacji, jakie posiadam, nic mi nie wiadomo, aby na miejscu była matka zaginionego policjanta. Dziękuję za rozmowę. *** Wywiad z Krzysztofem Jackowskim przeprowadziłam w listopadzie. Chcąc zweryfikować niektóre z jego wypowiedzi zadzwoniłam do rzecznika Komendy Głównej Policji, rzeczniczki krakowskiej Prokuratury Okręgowej, policji w Olsztynie i fundacji ITAKA. Oto co Krzysztof Jackowski powiedział skonfrontowany z wypowiedziami przedstawicieli tych instytucji: Jeszcze raz odsyłam do mojej strony internetowej i zamieszonych na niej dokumentów policyjnych. Rzecznicy i organizacje nie mogą wypowiadać się inaczej niż z zachowaniem pewnego stopnia ogólności. Nie odnoszą się do mnie konkretnie, ale do jakiejś grupy bliżej nieokreślonych osób, np. wróżbitów, do których proszę mnie nie zaliczać. 2 grudnia 2011 na Uniwersytecie Łódzkim odbyła się konferencja pt. "Hokus-pokus w prawie karnym". Wzięli w niej udział m.in. specjalista z dziedziny psychiatrii prof. dr n. med. Piotr Gałecki, sędzia Sądu Najwyższego prof. Tomasz Grzegorczyk i ja. To nie pierwszy mój wykład na uniwersytecie, a chyba trzeci na łódzkiej uczelni. Skoro chcą mnie tam słuchać, to tym bardziej dziwi postawa ITAKI czy rzecznika policji. Poza tym, skoro Fundacja ITAKA przymyka oko na tak wiele spraw, które rozwiązałem, to chyba to nie najlepiej świadczy o jej solidności. A rzecznikowi policji za jego wcześniejsze wypowiedzi wysłałem już pismo przedsądowe z prośbą o sprostowanie. Jak dotąd nie otrzymałem odpowiedzi. Na wytoczenie procesu mam dwa lata i zamierzam to zrobić. Od pana Sokołowskiego nie chcę niczego, oprócz przywrócenia honoru. Co do sprawy w Olsztynie, to świadkiem może być dziennikarz z Super Expressu, który śledził całe wydarzenie, a potem napisał o tym artykuł. Poza tym, wciąż mam koszulkę i zdjęcie zaginionego policjanta, które otrzymałem, by wykonać wizję. Może to kwestia niedoinformowania w Zespole Prasowym, albo policjantom, którzy przeszukiwali staw zabrakło honoru, by przyznać, że to ja podałem im tę informację? Pani rozmawia z gryzipiórkami, a ja mówię o faktach. Agnieszka Waś-Turecka