O tym, jak kwestia przejazdu motocyklistów z rosyjskiego klubu "Nocne Wilki" przez nasz kraj wpłynie na stosunki polsko-rosyjskie i jak sprawie mówią media ukraińskie i rosyjskie w rozmowie z Interią opowiada dr Piotr Kuspys, politolog, tłumacz i ekspert ds. polityki wschodniej. Justyna Tomaszewska, Interia: Jak ocenia pan decyzję polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które odmówiło wjazdu na terytorium Polski zorganizowanej grupy motocyklistów? Dr Piotr Kuspys: - Myślę, że całe to zamieszanie było niepotrzebne. Przed "Wilkami" kilka grup zmotoryzowanych wjechało do Polski i nikt tego nie zauważył. Gdyby wjechali, to nie byłoby prowokacji, o której mówią polskie media i politycy, a którą tak naprawdę sami stworzyli. W zasadzie administracyjna decyzja była przewidywalna. Niezależnie od tego, czy istniały przeszkody formalne, czy nie, było wiadome, że "Nocne Wilki" nie wjadą. To był, moim zdaniem, bardzo duży błąd - dyplomatyczny, polityczny i międzynarodowy. Decyzja MSZ była błędem? - Tak, decyzja polskiego ministerstwa była błędem. Uczestnicy rajdu to nie to samo, co Putin. Wyraźnie pokazuje to zachowanie polskich motocyklistów, którzy "przejęli pałeczkę" i powiedzieli swoje zdanie, odmienne od zdania rządu. To jest dopiero pożywka dla mediów rosyjskich i światowych, które teraz pokazują, że w Polsce rządzą rusofobi, a Polacy zupełnie nie zgadzają się z polityką rządu. Podobne rajdy, jak pan wspomniał, miały w Polsce miejsce i przechodziły niemal bez echa. Może właśnie teraz przyszedł czas na reakcję, w myśl powiedzenia: "Lepiej późno niż wcale"? - Zakaz padł, bo nagłaśniano, że "Nocne Wilki" to formacja putinowska. Spotkałem się z określaniem tej grupy jako wręcz dywizję pancerną, która wjeżdża do Polski. Od początku padały wyłącznie argumenty polityczne. Chodziło o to, że członkowie "Wilków" są proputinowscy, dlatego nie wjadą do Polski. To był główny, nie merytoryczny argument. Jak, pana zdaniem, wpłynie to na stosunki polsko-rosyjskie? - Ta decyzja sprowokuje cały szereg reakcji ze strony Rosji. Np. jak Polacy będą chcieli jechać do Katynia, Rosjanie odmówią bez podania merytorycznych przyczyn. W stosunkach międzynarodowych obowiązuje zasada wzajemności. - Stosunki polsko-rosyjskie i tak są złe. W najbliższych latach Polska będzie ignorowana. To już teraz ma miejsce, jak choćby w przypadku rozwiązywania konfliktu na Ukrainie. Przy stole decydentów nie ma Polski, która na Majdanie była najbardziej zaangażowanym krajem. - Ignorowanie Polski przez Rosję na arenie międzynarodowej jest akceptowane przez inne kraje, które, nie ma co ukrywać, bardzo cenią sobie współpracę z Rosją i robią wszystko, żeby ta współpraca była aktywna, a sankcje miały charakter bardziej papierowy. Co robimy źle? - Polska się wychyla, a potem zostaje wyproszona jako nadaktywna, a ta nadaktywna szkodzi w relacjach między Rosją a Zachodem. - W przypadku przejazdu "Nocnych Wilków" nadaktywne są media i politycy. Została wykreowana rosyjska prowokacja i rosyjska dyplomacja to teraz wykorzysta. - Przed chwilą sprawdzałem, co o tej sprawie mówią ukraińskie media. I tak np. stacja telewizyjna Poroszenki, "Piąty kanał", podała, że Polska bez żadnych trudności wpuściła na swój teren dwustu rosyjskich "Wilków". Sprawdziłem inne stacje i agencje prasowe. Nie wiem, na jakie źródło się powołują, ale donoszą, że Polska bez żadnych przeszkód przyjęła putinowskich "Nocnych Wilków". A rosyjskie media? - Rosyjskie media z kolei podają, że polski rząd jest rusofobiczny, dlatego nie chce wpuścić motocyklistów za swoje granice. Za to polski naród jest zupełnie innego zdania. Transmitowali hymn polski, który poprzedził wyruszenie polskich motocyklistów. - Właśnie w takim świetle nas pokazano: W Warszawie rządzi podobna klika jak w Kijowie, a Polacy - tak jak Ukraińcy - nie popierają swoich rządzących. Zobacz też:MSZ Rosji protestuje po decyzji Polski ws. rajdu motocyklistów. "Jawne kłamstwo" "To nie są sympatyczni chłopcy na motorach" "Nocne Wilki" wróciły na Białoruś