Sama procedura podawania medycznej marihuany dzieciom chorym na padaczkę lekoodporną trwała przez kilka miesięcy, a lekarze chwalili się, że przynosi ona bardzo dobre rezultaty. Problemy pojawiły się jednak wtedy, gdy okazało się, że Marek Bachański, neurolog prowadzący terapię, nie posiadał na nią zgody od Komisji Bioetycznej. - Taka zgoda jest niezbędna. Na badaczu ciąży obowiązek złożenia takiego wniosku do komisji. Lekarz otrzymał od swoich przełożonych niezbędną w tej kwestii pomoc, czyli informacje jak taki wniosek powinien wyglądać i co powinien zawierać. Do tej pory jednak taki wniosek do Komisji Bioetycznej nie trafił - wyjaśnia Komolka. Początkowo lekarz deklarował, że terapię medyczną marihuaną odbywało pod jego nadzorem dziewięcioro dzieci. Jednak podczas postępowania wewnętrznego rodzice dwojga z nich przyznali, że ich dzieci nie przyjmowały żadnych leków. Sprawa jest jednak nieco bardziej skomplikowana.- Dodatkowo zgłosiły się kolejne osoby spoza listy pacjentów lekarza. Stąd konieczność zweryfikowania dokumentacji wszystkich pacjentów Marka Bachańskiego, tak, aby na tej podstawie móc cokolwiek odtworzyć - wyjaśnia w rozmowie z Interią rzeczniczka Centrum Zdrowia Dziecka. Jeśli chodzi o samą dokumentację, to władze CZD zauważyły w niej widoczne braki. - Z dokumentacji, która do tej pory została sprawdzona, wynika, że brakuje w niej podstawowych rzeczy: planów leczenia, zgód na leczenie, badań i wyników badań kontrolnych, informacji o tym, czy takie badania zostały wykonane, rodzaju leku, nazwy leku, stosowania, kontrolowania i dawkowania leku. To są rzeczy, które dotyczą nie tylko eksperymentu medycznego, ale także procesu leczenia - dodaje Komolka. Neurolog informował, że pacjenci wyrazili zgodę na przeprowadzenie terapii, a jego przełożeni wyrazili zgodę na kontynuowanie terapii. To pierwsze jest prawdą, to drugie sprawdzają teraz władze CZD. - Jedna z osób, która była przełożoną Marka Bachańskiego, już otrzymała naganę, która jest według dyrekcji wynikiem braku nadzoru pracy lekarza, w tym braku nadzoru nad prawidłowo uzupełnioną przez niego dokumentacją. Postępowanie wyjaśniające trwa, więc niewykluczone, że tych osób, które mogą ponieść konsekwencje służbowe, będzie więcej - zaznacza. Bachański: Dokonano na mnie linczuW poniedziałek Marek Bachański wystosował list otwarty do ministra Mariana Zembali, jako do osoby odpowiedzialnej za funkcjonowanie służby zdrowia, a także bezpośrednio nadzorującej IPCZD. Lekarz napisał, że Instytut w wydanym kilkanaście dni temu oświadczeniu dokonał na nim linczu i podważył w sposób nieludzki i niezgodny z prawdą jego kompetencje i dotychczasowe doświadczenie zawodowe."Smutna konstatacja nasuwa się sama - aby kontynuować to, co umiem i lubię robić - czas emigrować. Z tą wiedzą, którą nabyłem do tej pory, nie będę miał problemów z pracą w jednym z renomowanych ośrodków zagranicznych. Jedyne, kogo byłoby mi szkoda w takiej sytuacji, to moich polskich pacjentów i ich rodziców" - pisał rozczarowany sytuacją lekarz. Eksperyment w CZD trwaInformacje, które neurolog podał w liście zostały zdementowane przez wiceministra zdrowia Igora Radziewicza-Winnickiego. Chodzi tu między innymi o zaprzestanie leczenia chorych dzieci. Doniesienia neurologa dementuje również rzeczniczka CZD. - W Centrum Zdrowia Dziecka jest prowadzony obecnie eksperyment, który dotyczy leczenia padaczki lekoodpornej. To eksperyment przy użyciu leku Sativex. On właściwie już się rozpoczął, trwa kwalifikacja pacjentów. Będzie obejmował 15 pacjentów, 6 już jest zapisanych. Odbywa się za zgodą Komisji Bioetycznej i pod nadzorem medycznym. Tak, jak to być powinno - wyjaśnia Joanna Komolka. Jak się okazuje Centrum Zdrowia Dziecka posiada również zgodę, na ewentualną kontynuację leczenia tych pacjentów, którymi zajmował się Marek Bachański. Część z nich już była w placówce i otrzymała wnioski na kontynuację leczenia. - Nikt nie zaprzestał kontynuowania takiej terapii, uznaliśmy jedynie, że doktor Marek Bachański nie może jej kontynuować w takiej formie, skoro pomimo próśb i poleceń, nie zdecydował się tego zalegalizować. Nikt nie podważa tego, czy jest to skuteczna metoda, czy też nie. Nie może być ona jedynie prowadzona w sposób nielegalny, urągający standardom medycznym tak jak było to prowadzone. Stąd doniesienie do prokuratury i do okręgowej liczby lekarskiej - mówi Joanna Komolka. Doktor Marek Bachański nie został zawieszony. Do 27 sierpnia przebywa na urlopie. Po powrocie będzie mógł, pod nadzorem przełożonych, kontynuować badania.