Od kiedy zaczęła osypywać się Jugosławia, do końca zbierana i klecona przez Serbów, zachodnie Bałkany sypią się nadal. Jugosławia ostatecznie zamieniła się w Serbię i Czarnogórę, później od federacji odpadła Czarnogóra, a teraz - już od Serbii saute - Kosowo. Wątpliwe, żeby komukolwiek zależało na dalszym przycinaniu i tak zniechęconej już do Zachodu Serbii, ale w samej Serbii tendencje separatystyczne nie zakończyły się na Kosowie. Jugokebab Była Jugosławia, okrawana z każdej strony jak kebab, teoretycznie może podzielić się jeszcze bardziej. Autonomii, o ile nie o odrębności, domagają się Bośniacy z Sandżaku, terytorium podzielonego pomiędzy Serbię a Czarnogórę. Nazwa tego regionu pochodzi od tureckiego słowa oznaczającego "sztandar", a w kontekście administracyjnym oznaczającego turecką jednostkę terytorialną, prowincję. Część Słowian zamieszkałych w regionach, którymi przez kilkaset lat rządziła turecka Porta nawracała się na islam - czy to z racji ekonomicznych (niewierni płacili dolegliwy podatek -"dżizję" - i nie mogli kupować ziemi ) czy światopoglądowych. Za Bośniaków uważa się właśnie takich zislamizowanych Słowian, choć obecnie wielu obywateli Bośni rozszerza ten termin również na osoby identyfikujące się kulturowo z Bośnią i Hercegowiną, niekoniecznie muzułmanów. W każdym razie - sandżaccy wyznawcy islamu dystansują się coraz bardziej od prawosławnej Serbii, tym bardziej, że chrześcijański serbski kler otwarcie nawołuje do wojny w celu odebrania muzułmańskim Albańczykom Kosowa. Nie bez znaczenie jest też fakt, iż Belgrad próbuje scentralizować wszystkich serbskich muzułmanów za pomocą organizacji "Islamska Zajednica Srbije", nieuznawanej przez sandżackich muzułmanów, którzy uznają to za próbę podporządkowania. To - wbrew pierwotnym zamierzeniom - zdaje się umacniać odśrodkowe tendencje. Nie stanowi natomiast - mimo, że i takie głosy się pojawiają - zagrożenia dla jedności Serbii Wojwodina, autonomiczny region ze znacznym odsetkiem ludności węgierskiej. Serbowie stanowią tam większość (60 proc.), wielu natomiast mieszkańców Wojwodiny popiera ideę autonomii niezależnie od przynależności etnicznej (ale w ramach Serbii) z innego powodu - Wojwodina to najbogatszy i najbardziej proeuropejski region Serbii i z tego powodu zależy mu na względnej niezależności od Belgradu. Również Macedończycy mają swoją muzułmańską (głównie albańską) mniejszość, jednak konflikty na tym gruncie pojawiają się tam daleko rzadziej, niż w Serbii. Do rzadkości należały kuriozalne - w sumie - próby ustanowienia niezależnego albańskiego podmiotu politycznego, jak Ilirida, którą postanowili założyć w 1990 roku włodarze wsi Šipkovica niedaleko kosowskiej granicy. Teraz - w obliczu secesji Kosowa - istnieją obawy zradykalizowania się postaw Albańczyków, choć Macedończycy starają zapewnić się swoim mniejszościom szerokie prawa. Jeśli zaś chodzi o samych Macedończyków, to - choć mają własne państwo - ich narodowa tożsamość bywa kwestionowana: większość Bułgarów uważa język macedoński za dialekt własnego języka, Serbowie również popatrują podejrzliwie na ich odrębność. Grecy natomiast uważają macedońskich Słowian za uzurpatorów, którzy przywłaszczają sobie prawa do greko-macedońskiej spuścizny. W końcu - sami Serbowie mogą powołać się na kosowski precedens i domagać się niepodległości północnej części Kosowa zamieszkanej głównie przez Serbów, oraz Republiki Serbskiej w Bośni i Hercegownie, gdzie z kolei mieszka wielu Bośniaków. A wiadomo, jak zakończyło się ostatnie starcie tych dwóch narodów. Narody i ludy niereprezentowane Zarówno Sandżak, jak i macedońscy Albańczycy są członkami Organizacji Narodów i Ludów Niereprezentowanych (UNPO) z siedzibą w Hadze. UNPO zrzesza społeczeństwa, które albo nie posiadają własnego kraju, mimo wyraźnej odrębności od kraju, w którym żyją, albo takie, które posiadają własne państwo, ale nieuznane przez większość krajów na świecie. Do organizacji tej należy więc zarówno Tajwan, Czeczenia, Abchazja, turecki Cypr Północny czy podzielony pomiędzy kilka państw Kurdystan, jak i afrykańscy Masajowie, czy niektóre szczepy rdzennych ludów amerykańskich. Niektóre z członków UNPO - jak Estonia, Łotwa, Gruzja, Timor Wschodni czy - obecnie - Kosowo - są już niepodległymi państwami. Należy przypuszczać, że zachęcone przykładem, szczególnie tym najświeższym, niektóre kraje UNPO zintensyfikują swoją separatystyczną działalność, jak na przykład Czeczenia, która - jak wiadomo - o niepodległość walczy nie od dzisiaj i jest solą w oku Rosji. Wolna Czeczenia. A czemu nie Syberia? Jest też jednym z powodów, dla których Rosja tak stanowczo sprzeciwia się uznaniu oderwania Kosowa od Serbii. Pierwszym jest tradycyjna sympatia i sojusz pomiędzy oboma prawosławnymi, słowiańskimi krajami (w czasach późnego Miloszevicia zagrożona NATO-wskimi nalotami Serbia przebąkiwała nawet o przystąpieniu do Związku Białorusi i Rosji). Drugim byłby właśnie precedens, na który mogłaby powoływać się Czeczenia, domagając się własnej niepodległości.