Myjmy nogi Rozmowa z prof. ANDRZEJEM ZIELIŃSKIM z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego Od kilku tygodni w mediach panuje prawdziwa histeria związana z chorobami przenoszonymi przez kleszcze. Czy to tylko fakt medialny, czy prawdziwy problem społeczny? Występujące w Polsce kleszczowe zapalenie mózgu jest łagodniejsze od innych zapaleń mózgu i stanowi pewien problem, lecz znacznie mniejszy niż borelioza. Myślę, że na boreliozę może chorować nawet dwa razy więcej osób, niż podają oficjalne statystyki. Może o tym świadczyć fakt, że na przykład po czeskiej stronie granicy notuje się znacznie więcej przypadków zachorowań niż po naszej stronie, a przecież warunki w obu krajach są bardzo zbliżone. Borelioza to poważna choroba, przed którą powinniśmy starać się zabezpieczyć. Jak, skoro nie ma na nią szczepionki? W wielu światowych ośrodkach trwają prace nad szczepionką, ale na razie nic nie wskazuje na to, że pojawi się ona za rok lub dwa. Na razie powinniśmy więc być bardziej przezorni. Dorosłe kleszcze bywają nosicielami chorób, ale głównym sprawcą zakażeń są larwy, a przede wszystkim nimfy, pośrednie stadium rozwojowe owada, między larwą a dorosłym osobnikiem. Są bardzo małe, więc często je przegapiamy. Najlepszą formą profilaktyki jest po powrocie z lasu umycie nóg wodą z mydłem za pomocą miękkiej szczotki, przynajmniej do wysokości uda. Amerykanie jako pierwsi rozpowszechnili ten sposób zapobiegania chorobie. Uczą tego dzieci i dorosłych w stanach, w których występują kleszcze. Bardzo często słyszymy potoczne opinie, że na Mazurach czy na Podlasiu ludzie przez pokolenia zbierali runo leśne, byli kłuci przez kleszcze i nie chorowali. Nie ulega wątpliwości, że borelioza jest chorobą narastającą, choć ten wzrost nie jest szczególnie dramatyczny. Na pewno na zwiększenie ilości zachorowań ma wpływ szybko rozwijająca się turystyka. Mamy coraz więcej wolnego czasu, który aktywnie spędzamy na świeżym powietrzu, zwłaszcza w lasach. Wspomniał pan o większej niż w innych regionach zachorowalności na boreliozę na Podlasiu. To prawda. Jednak wiązałbym to nie tylko z tym, że jest tam duże skupisko lasów, ale także ze szczególnym zaangażowaniem naukowców z białostockiej uczelni, co przekłada się na dużo mniejszą niż w innych regionach liczbę przegapianych przypadków tej choroby. Czy boreliozę da się całkowicie wyleczyć? Tak. Problem polega na tym, że wielu chorych zaniedbuje leczenie i wówczas choroba może przejść w stan przewlekły. Na stronie internetowej Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę można przeczytać, że na tę chorobę zmarł znany aktor Eugeniusz Priwiezieńcew. A więc z tą wyleczalnością może być różnie. Nie znam historii leczenia pana Priwiezieńcewa, ale przypuszczam, że musiał także cierpieć na inne dolegliwości. Odsetek przypadków śmiertelnych jest naprawdę znikomy - podobnie jak kleszczowego zapalenia mózgu. Szóstka w Dużym Lotku Rozmowa z KATARZYNĄ KMIEĆ, wiceprezesem Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę Ilu Polaków może chorować na boreliozę? Żadna instytucja nie prowadzi dokładnej statystyki. Dane są tylko szacunkowe. Do tego z nieznanych mi powodów laboratoria od roku nie mają już obowiązku zgłaszania do sanepidu przypadków boreliozy. Bardzo wielu ludzi nie ma świadomości, że cierpi na tę chorobę. Zdarzają się przypadki, gdy osoby, u których postawiono diagnozę stwardnienia rozsianego, reumatoidalnego zapalenia stawów, chorobę Alzheimera czy Parkinsona, są chore na boreliozę i po zastosowaniu odpowiedniego leczenia wracają do zdrowia.