to niemal mityczny obiekt dla badaczy kosmosu. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat wysłano w jego stronę 37 różnych sond. Niestety, do celu dotarło zaledwie 18 z nich. Wszyscy, którzy twardo stąpają po ziemi, powiedzą, że takie straty to ryzyko wliczone w cenę, ale jest też inna teoria... Pod koniec lat 90-tych jeden z dziennikarzy "Time'a" wymyślił Galaktycznego Ghula pożerającego sondy. Z kolei mówi o klątwie ciążącej nad Czerwoną Planetą. Niezależnie od tego, czy to bujdy, Mars przynosi naukowcom pecha. Surveyor, gdzie jesteś? Jak informuje , inżynierowie z NASA stracili już nadzieję, na odzyskanie łączności z sondą , której problemy zaczęły się 2 listopada po tym, jak posłuszeństwa odmówiły silniki poruszające panelami słonecznymi. Sonda "znikała" na jakiś czas, po czym prosiła o dalsze instrukcje z Ziemi. Ostatecznie postanowiono ratować Surveyora poprzez zlokalizowanie go przy pomocy innych sond krążących "w okolicy". Na razie nie wiadomo czy to się uda. NASA ma o co walczyć. Mars Global Surveyor to nieocenione źródło informacji o Czerwonej Planecie. Przez 10 lat swojego istnienia przesłał na Ziemię ponad 240 tys. zdjęć, wśród nich najlepsze wielkoformatowe widoki Marsa, jakie dotychczas udało się zrobić - pisze Associated Press. Dzięki niemu mamy pierwszą trójwymiarową mapę marsjańskiego bieguna i szczegółowe informacje o tamtejszych burzach piaskowych. To on rozszyfrował zagadkę tajemniczej "marsjańskiej twarzy". - W oczywisty sposób sonda przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania. Zrewolucjonizowała myślenie o Marsie - powiedział, cytowany przez "Rzeczpospolitą", Phil Christensen z Uniwersytetu Stanu Arizona. Wspólny pech Amerykanie w porównaniu z Rosjanami i tak mają sporo szczęścia. Pech zaczął prześladować rosyjskich naukowców już w latach 60-tych, kiedy bezzałogowe sondy Marsnik 1 i Marsnik 2 nie zdołały nawet rozpocząć swojej misji. Dopiero po latach prób, w 1971 roku, na orbitę Czerwonej Planety dotarł Mars 2. Niemniej jednak to NASA ma na swoim koncie najbardziej spektakularną katastrofę w historii badań czwartej planety od Słońca. W 1998 roku roztrzaskał się o jej powierzchnię Mars Climate Orbiter, bo inżynierom z firmy Lockheed Martin, która go stworzyła, pomylił się system miar (ciąg silnika był podany w funtach zamiast w niutonach). Jakby nieszczęść było mało, niektóre sondy mimo udanego startu nie dotarły do celu. Po prostu się zgubiły. Do dziś - jak informuje "Dziennik" - wokół Słońca krążą amerykański Mariner 3 i rosyjski Mars 7. A może się uda... Mimo tylu niepowodzeń naukowcy nie rezygnują z dalszej eksploracji Czerwonej Planety. Już w przyszłym roku NASA planuje wystrzelenie w jej kierunku lądownika Phoenix, który jest częścią programu Mars Scout Program. W 2008 roku ma wylądować na północnej półkuli planety i zebrać dane geologiczne, które mają pomóc w zrozumieniu historii klimatu Marsa. Jeszcze dalej sięga zaplanowany na rok 2009 projekt "Mars Science Laboratory", który - jak sama nazwa wskazuje - ma na celu zbudowanie na powierzchni planety wyspecjalizowanego, mobilnego laboratorium, które stałoby się następcą łazików Spirit i Opportunity. Misja ma zbadać potencjał planety pod kątem warunków dla rozwoju życia. Nie wolno też zapomnieć o planach wysłania na Marsa człowieka. Ciekawe, czy do wyspecjalizowanego sprzętu naukowcy dodadzą jakiś talizman na szczęście.