25 kwietnia w krakowskim centrum kongresowym ICE redakcja Tygodnika Powszechnego i zaproszeni przez nią goście świętowali 70. urodziny magazynu.Uroczystość rozpoczęła się od wspomnienia wieloletniego współpracownika Tygodnika, zmarłego dzień wcześniej Władysława Bartoszewskiego. - Jego obecność kształtowała mentalność tego środowiska, wizję świata i wizję naszych zadań - mówił ks. Boniecki. Doradca Bronisława Komorowskiego Jan Lityński, w imieniu prezydenta wręczył Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski pośmiertnie Tadeuszowi Jagodzińskiemu. Ks. Jan Kaczkowski, zmagający się z glejakiem mózgu dyrektor puckiego hospicjum, został odznaczony medalem św. Jerzego - wyróżnieniem przyznawanym od 1993 roku przez kapitułę związaną z Tygodnikiem Powszechnym. - To medal za walkę ze smokiem nieczułości - mówił w laudacji przewodniczący kapituły, ks. Boniecki nawiązując do patrona medalu. - Sądzę, że ks. Jan walczy z wieloma smokami i demonami, ale większość z nich pierzcha na sam jego widok. Nie chcę twierdzić, że ks. Jan jest aniołem, bo jest człowiekiem, ale na świat i na drugiego człowieka patrzy z czułością. - Własne cierpienie bywa usprawiedliwieniem dla nieczułości wobec drugiego, a ten medal jest za czułość - uzasadniał ks. Boniecki. - Gdybym powiedział, że jestem prawy i sprawiedliwy, to by mnie posądzono o politykę i dostałbym zakaz wypowiadania się w mediach - żartował ks. Kaczkowski odbierając medal. - Pomyślmy o tym, że tu i teraz to tylko chwila. Chciałbym, żeby kiedyś, kiedy mnie tu już nie będzie - prędzej czy później - okazało się, że byłem prawy i sprawiedliwy. Chciałbym też, aby ten medal odebrali ze mną inni księża z całej Polski - moi "koledzy z pracy", którzy robią wiele dobrych rzeczy. Jubileusz 70-lecia tygodnika zbiegł się również z 90. urodzinami mentorki Tygodnika Józefy Hennelowej. Jubilatka wysłuchała specjalnie na tę okazję przygotowanej przez Grzegorza Turnaua i Dorotę Miśkiewicz muzycznej aranżacji wiersza "Tyniec", odebrała wielki bukiet róż i upominki od redakcji. - Damom się lat nie liczy, ale patrząc na Józefę Hennelową po prostu jest czego zazdrościć. Słowo "zazdrość" ma złą konotację. Lepiej powiedzieć: jest od kogo się uczyć, jest kogo naśladować - mówił kierownik działu religijnego Artur Sporniak. W swojej przemowie Józefa Hennelowa wspominając jej ulubione zajęcie w redakcji - odpisywanie na listy czytelników, przestrzegła młode pokolenie dziennikarzy Tygodnika, by nie zapomnieli wysłuchiwać zdania czytelników, bo dla nich tworzą to czasopismo. Po części oficjalnej nastąpiła część artystyczna: utrzymany w atmosferze Gwiezdnych Wojen jubileusz 700-lecia Tygodnika Powszechnego. W role androidów czytających informacje tygodnika wcielili się Tadeusz Huk i Jacek Romanowski, redakcyjny chór robotów, który w stylu Kraftwerk opowiedział o pracy w Tygodniku przyszłości, Joanna Szczepkowska została aniołem z wiersza Leszka Kołakowskiego, Karolina Czarnecka zaśpiewała piosenkę o Arturze Sporniaku, a Piotr Mucharski odbył intergalaktyczny dialog z księdzem Adamem Bonieckim. Poruszającą częścią przedstawienia wyreżyserowanego przez Bartosza Szydłowskiego, dyrektora teatru Łaźnia Nowa, była piosenka "Space Oddity" z repertuaru Davida Bowiego zaśpiewana przez Pawła Tomaszewskiego. Podczas niej w tle pojawiały się zdjęcia "niebiańskiej redakcji" Tygodnika, czyli jej zmarłych redaktorów, mentorów i przyjaciół. Ostatnie z nich przedstawiało Władysława Bartoszewskiego. Kiedy tylko podczas gali robiło się zbyt poważnie, inicjatywę przejmował Grzegorz Turnau, który dynamicznie zmieniał swój występ, czyniąc to w stylu krakowskich spotkań towarzyskich, podczas których wszystko może się zdarzyć. Dzięki temu na szacownym jubileuszu zabrzmiały żartobliwe opowieści o aptekarce zamordowanej pod Korzkwią oraz o... śmierdzielu. W wielkim finale, przy dźwiękach "Dni, których jeszcze nie znamy", na sali pojawił się urodzinowy, tygodnikowy tort. Agnieszka Łopatowska, Kraków