Zak Ebrahim przyszedł na świat w Pittsburghu, w stanie Pensylwania (USA), 24 marca 1983 roku. Miał wówczas na imię Abdulaziz El Sayyid Nosair. Ojciec Zaka - El Sayyid Nosair - urodził się w Egipcie w 1955 roku i był inżynierem. W 1981 r. wyemigrował do USA, gdzie w 1989 roku otrzymał amerykańskie obywatelstwo. Matka chłopaka przyszła na świat w Pittsburghu i początkowo nosiła imię Karen Mills. W 1982 roku porzuciła katolicyzm na rzecz islamu i zmieniła imię na Khadijah. Kiedy Zak miał siedem lat, jego ojciec zamordował rabina Meir Kahane’a, który był żydowskim politykiem i działaczem społecznym. Kahane zasłynął z tego, że założył kontrowersyjną organizację Jewish Defense League. Wkrótce po tym ruszył proces, w którym próbowano dowieść, że to Nosair w pełni odpowiadał za śmierć aktywisty. W 1991 roku sąd uznał jednak, że mężczyzna jest niewinny. El Sayyid Nosair został skazany jedynie za czynną napaść i nielegalne posiadanie broni. Wpływ na ten wyrok mogło mieć to, że Osama bin Laden zapłacił sporo pieniędzy obrońcom terrorysty (choć oczywiście, żaden z prawników oficjalnie się do tego nie przyznał). Po ogłoszeniu wyroku Nosair został osadzony w więzieniu stanowym Attica w Nowym Jorku. Pobyt tam jednak niewiele zmienił, bo jak się później okazało, nawet siedząc za kratkami, Nosair był niebezpieczny. - W jego więziennej celi odwiedzało go wielu gości. Kontaktował się też telefonicznie z mężczyznami, który przeprowadzili atak na World Trade Center w 1993 roku. Wiem, że był zamieszany w planowanie tego ataku - napisał później w swojej książce "Syn Terrorysty" Zak. Sam moment, kiedy dowiedział się o ataku, Zak wspomina tak: "Zostali zaatakowani niewinni ludzie. Nawet będąc dzieckiem, rozumiałem, że to jest złe, i że nie ma na to żadnego wytłumaczenia. To był moment, w którym uświadomiłem sobie, że nasza rodzina już nigdy nie będzie tak naprawdę razem". W wyniku wybuchu, do którego doszło pod północną wieżą WTC, sześć osób straciło życie, a ponad tysiąc zostało rannych. Ofiar miało być zdecydowanie więcej. Terroryści liczyli na to, że całe budynki się zawalą. Do osiągnięcia tego celu miała służyć ciężarówka wypełniona kilogramami materiałów wybuchowych. Obecnie El Sayyid Nosair odsiaduje dożywocie za konspirację terrorystyczną w więzieniu federalnym w Illinois, a jego syn, już z nowym imieniem Zak, wreszcie odważył się odpowiedzieć swoją historię. Dziedzictwo Zak nabrał odwagi i opowiedział o tym, jak jego ojciec chciał, aby on sam został dżihadystą i poszedł w jego ślady. Od dziecka był więc indoktrynowany. W jego domu obecna była przemoc i ubóstwo. - Byłem dzieckiem, które miało zostać ekstremistą - powiedział ostatnio Ebrahim w rozmowie z CNN. - Czasami robiliśmy też "normalne rzeczy". Graliśmy w baseball, chodziliśmy do parku - mówił Zak, odpowiadając na pytanie, jak wyglądało jego codzienne życie. - Często z ust ojca słyszałem słowa "wszyscy Żydzi są źli", "każdy, kto nie jest Muzułmaninem, ma na ciebie zły wpływ". Byłem przekonany, że każdy, kto nie żyje w moim świecie i w moim otoczeniu jest dla mnie zagrożeniem. Wychowywano mnie w pewnego rodzaju "bańce" - wspomina. Ebrahim ma kilka tego typu wspomnień. Wśród nich jest wyprawa na strzelnicę, gdzie zabrał go jego ojciec, aby nauczyć go strzelać. Zak był tam w towarzystwie terrorystów, odpowiedzialnych za późniejszy atak na World Trade Center. - Byli dla mnie wzorem. Nazywałem ich wujkami - opowiada dzisiaj ze łzami w oczach. Teraz Zak otwarcie przyznaje, że wybrał ścieżkę pokoju. Walczył sam ze sobą, aby udźwignąć ciężar, jaki pozostawił mu jego ojciec, kiedy trafił do więzienia. - Spędziłem życie, próbując zrozumieć, co sprawiło, że mój tata został terrorystą i walcząc ze świadomością, że w moich żyłach płynie jego krew. Poprzez opowiedzenie mojej historii, chcę zdziałać coś dobrego, konstruktywnego - tłumaczy Zak. - Każdy ma wybór. Nawet jeśli jesteś uczony tego, żeby nienawidzić, możesz wybrać tolerancję i empatię - dodaje.