Jerzy Stępień z pełnym przekonaniem mówi o tym, że wyrok TK nie może zostać nieopublikowany. Podkreśla, że jeśli nie opublikuje go obecny rząd, zrobi to następny. Zdaniem byłego prezesa TK, jest to jedyny sposób, by rozwiązać obecny pat konstytucyjny i spór wokół Trybunału. - Alternatywa jest taka: albo rząd opublikuje ten wyrok, albo ten wyrok opublikuje inny rząd - zaznacza Jerzy Stępień. - Nie wiem, kiedy to nastąpi. Tylko ile czasu całe społeczeństwo, cały naród, wszyscy obywatele muszą czekać na to, żeby premier wypełniła swój obowiązek? - pyta były prezes TK. Jak podkreśla, w polskim systemie prawnym nie występuje mechanizm, który pozwalałby na wyeliminowanie wyroku. - Nawet gdybyśmy zmienili konstytucję i zmusili sędziów do złożenia rezygnacji; nawet gdyby ci sędziowie potulnie wyszliby z Trybunału Konstytucyjnego na czele z prezesem Rzeplińskim, to jednej rzeczy z tego Trybunału nie mogą zabrać. Mianowicie - wyroku z dnia 9 marca 2016 roku, jak i wszystkich innych wyroków, które są i będą wydawane. Jednym zdaniem: tych wyroków nie da się unicestwić. Te wyroki muszą być opublikowane. Nie ma mechanizmu w polskim prawie, pozwalającego na wyeliminowanie tego wyroku z obrotu prawnego - zaznacza były prezes Trybunału. Władza wykonawcza Jerzy Stępień przypomina, że premier Beata Szydło często powołuje się na art. 7 Konstytucji RP, który mówi, że każdy organ władzy publicznej musi działać w granicach i na podstawie prawa. - Pytanie jest więc takie: na podstawie jakiego przepisu, jakiego prawa premier ocenia wyroki TK? Nie ma takiej możliwości. Premier to władza wykonawcza, a ta, jak sama nazwa wskazuje, jest od wykonywania. Od wykonywania ustaw, a także wyroków sądowych - podkreśla Jerzy Stępień. - Wyroki Trybunału Konstytucyjnego są ostateczne, podlegają wykonaniu i koniec kropka - dodaje były prezes TK. - Premier mówi: "nie możemy opublikować tego wyroku, bo to nie jest wyrok". Nie, to jest wyrok w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Został podpisany przez wszystkich sędziów, łącznie z tymi dwoma, którzy zostali wybrani w grudniu i jest w systemie. Nie ma żadnego mechanizmu, żadnej procedury, która pozwalałaby go uchylić. Nie ma takiej możliwości. Ten wyrok musi zostać ogłoszony - powtarza Jerzy Stępień. Odrzucenie wyroku TK Były przez TK podkreśla, że w Polsce nie ma podstawy prawnej do zakwestionowania wyroku Trybunału przez rząd. - Kiedyś w przeszłości, do 1999 roku Sejm mógł odrzucić wyrok TK, ale tylko większością 2/3 głosów. Dziś rząd uzurpuje sobie prawo do odrzucania wyroków Trybunału w ogóle bez stanowiska Sejmu - mówi Jerzy Stępień. - Władza wykonawcza chce być nadzorcą TK w sytuacji, kiedy to TK jest nadzorcą przestrzegania prawa przez rząd. Nie możemy dać się zwariować. Niektórzy unoszą się w oparach absurdu, a tak prawdę mówiąc, to już chyba osiągnęli samo centrum tego absurdu - podkreśla były prezes TK. Strażnik konstytucyjności Jerzy Stępień zaznacza, że Konstytucja RP mówi jasno, kto jest strażnikiem konstytucyjności w Polsce. - Nasza konstytucja mówi: strażnikiem konstytucyjności jest Trybunał Konstytucyjny. Jego wyrok jest ostateczny i jest powszechnie obowiązujący - mówi ekspert. - Kiedyś mówiło się: Roma locuta, causa finita ("Rzym przemówił, sprawa skończona" - przyp. red.). Można powiedzieć tak: Trybunał Konstytucyjny locuta, causa finita ("Trybunał Konstytucyjny przemówił, sprawa skończona" - przyp. red.) - dodaje były prezes TK. "Wyroku się nie usuwa" Jerzy Stępień w rozmowie z Interią zaznaczył, że nawet, gdyby Trybunał popełnił jakiś błąd przy wydawaniu wyroku, nie ma możliwości zakwestionowania go. - Sądy popełniają przy wydawaniu wyroków różnego rodzaju błędy, ale jeśli wyrok stanie się prawomocny, to już nie ma możliwości jego nieegzekwowania - dodaje ekspert. Zwraca przy tym uwagę, że nawet, gdy polski sąd popełni błąd i dana sprawa zostanie zaskarżona do Strasburgu, to Trybunał w Strasburgu też nie uchyla polskiego wyroku. - Trybunał w Strasburgu co najwyżej może zasądzić odszkodowanie komuś pokrzywdzonemu przez ten wyrok, ale wyroku się nie usuwa. Wyrok to wyrok. Na tym polegają rządy prawa. Dlatego właśnie świat zachodni tak protestuje i tak żywo interesuje się tym, co dzieje się w Polsce - mówi Jerzy Stępień. - Ni stąd, ni zowąd okazuje się, że Polacy stanęli na głowie i usiłują robić wszystko to, co normalni ludzie, tylko stojąc na głowie. To jest naprawdę niewygodna pozycja do robienia czegokolwiek, a na pewno do rządzenia państwem - podsumowuje były prezes Trybunału Konstytucyjnego.