W ciągu dnia dało się zauważyć rosnącą mobilizację zwolenników odpowiedzi "nie". W godzinach rannych przewaga "tak" nad "nie" była momentami ogromna (sięgała 50 proc.). Później liczba zwolenników obu opcji stopniowo się wyrównywała. Wśród czytelników dało się zauważyć różne, skrajne nieraz opinie. Od wyważonych w stylu "potrzebuję (nie potrzebuję) Boga i tyle", aż po ostre dyskusje "Bóg jest i to jest oczywiste", "Boga nie ma, nie dajcie się omamić". Na szczęście wśród internautów pojawiło się sporo komentarzy mówiących o wolności wyboru, o poszanowaniu własnych poglądów, o swobodzie dyskusji. Oto niektóre komentarze czytelników naszego dzisiejszego tematu dnia: wierząca: Ja jestem katoliczką i dzięki Bogu moje życie jest piękne i wartościowe wiem, że on mnie nie opuści nigdy:). Aż się łza w oku kręci jak na tę sondę i niektóre komentarze patrzę. I nie rozumiem ateistów. Dlaczego uważacie nas za wcielenie zła i czemu nagle nas nawracać chcecie? Nie wiem może jesteście zazdrośni, że my naprawdę żyjemy? Bo nie wiem jak to wyjaśnić! I skąd wiecie, że Boga nie ma nigdy nie chcieliście Go poznać i nagle komentujecie! Nie wiem... AnioŁeczeK: Bóg może być naszym wyobrażeniem... Przez pewne sytuacje związane z moim życiem przestałam wierzyć w coś co rzekomo istnieje ale tak poważnie to sami nie wiemy czy to jest... Więc po co wierzyć w "coś"? Skoro możemy wierzyć w osoby które kochamy i są przy nas kiedy jest źle??Wierzyć w coś co możemy dostać od naszych najbliższych... Wpędzamy się w tzw "kozi róg" wierząc, że tam coś jest tylko główne pytanie brzmi dlaczego? Bo niektórzy z nas tego potrzebują ale to są nieliczne jednostki... Bo osoby które wierzą w Boga potrzebują czegoś czego nie dostają od bliskich osób... Mam wspaniałego męża i to on daje mi wiarę w lepsze jutro a nie Bóg... To on mnie wspiera a nie "coś co może nie istnieć"... Każdy z nas ma wolną wolę wyboru i dokonuje czego tylko zapragnie a sprawa wiary jest sprawa indywidualna... A tak na marginesie czasem ludzka wyobraźnia lubi płatać figle... Sandra: nie chodzę do kościoła, bo uważam go za firmę żerującą na ludzkich uczuciach. w Boga jednak wierzę, nie podpisuje Go sobie pod żadną religią, ale wiem, ze jest dobry. Autorowi tej książki szczerze współczuje, bo gdyby nie fakt, ze wierzę w Boga, byłabym już pewnie na samym dnie społecznego marginesu ciesząc się swoim hedonizmem. Coś trzyma mnie przy życiu i daje mi jego sens. Potrzebuje Boga, potrzebuje rozmyślań i potrzebuje tej Siły. polecam zresztą książkę ,"życie po życiu". niektórych spraw nie da się wytłumaczyć - i dlatego właśnie są Boskie, bo nie podlegają miarom , ani dyskusji.