Po pierwsze: część jest niemożliwa do realizacji. Po drugie: część jest nonsensowna - więc chwała Bogu, że ich nie spełnią. Po trzecie: bo obiecując, wcale nie chcieli ich spełniać. Po czwarte: bo chcieli - ale po objęciu władzy im się odechce (np. mieli słuszny postulat, by Prokurator Generalny nie był po prostu Ministrem Sprawiedliwości, lecz osobnym, mianowanym przez Prezydenta, nieusuwalnym urzędnikiem... To co: mają zrezygnować z posiadania "swojego" prokuratora i zaryzykować, że JE Lech Kaczyński mianuje kogoś stronniczo pro-PiS-owskiego?) Po piąte: bo im koalicjant, czyli PSL, nie pozwoli. I to zupełnie wystarczy. Nic się nie zmieni, za miesiąc ci, co głosowali na PO, będą stukać się w głowy. A największe stukanie się w głowy nastąpi, gdy obecny "Rząd" podpisze "Traktat Reformujący" (parafowany już uprzednio przez PiS i JE Lecha Kaczyńskiego!), potem PT Naród ucieszy się, że Parlament to-to ratyfikuje (albo i Sam Naród w referendum uchwali...) a w 2009 zostaną zlikwidowano te dopłaty do hektara, które przecież są płacone po to, by durnych Polaczków przekupić... A co - myśleliście Państwo, że ONI tak z miłości do nas? Niech mi tylko nikt, kto zagłosował za WE i UE dla forsy, jaką Bruksela nam daje - nie narzeka, że w Polsce panuje korupcja!! Tak więc obietnice możemy wsadzić do zielnika, zasuszyć - i czekać. Za 8 lat obiecają to samo. Natomiast prawdziwość pewnych obietnic można sprawdzić już dziś. Oto JE Donald Tusk obiecał, że "nie będzie zemsty politycznej". Pierwsze objawy braku zemsty mogliśmy już zobaczyć: pierwszą decyzją (zresztą słuszną, moim zdaniem!) nowego Ministra Wojny, p. Bogdana Klicha, było zdjęcie WCzc. Antoniego Macierewicza z samolotu lecącego do Afganistanu. Czy leciał tam On potrzebnie - to ja nie wiem, ale (jak podejrzewam) nie wiedział również p. Minister. Skoro poprzedni minister kogoś tam wysłał, to może miał powód - i warto się najpierw spytać, a potem dopiero odwoływać. Przecież tam, w Afganistanie, coś było już przygotowane? Znacznie ważniejsza jednak jest informacja, że IPN wszczyna postępowanie w sprawie uznania za "zbrodnię komunistyczną" to, że p. Andrzej Kryże, najpierw stupajka PZPR, obecnie stupajka PiS, "W 1980 skazał na więzienie Andrzeja Czumę, Wojciecha Ziembińskiego, Bronisława Komorowskiego i Jana Józefa Janowskiego za zorganizowanie w Warszawie 11 listopada 1979 r. obchodów Święta Niepodległości oraz "publiczne okazywanie lekceważenia Narodowi Polskiemu" poprzez wypowiadanie twierdzeń, że Polska nie jest niepodległa". Otóż ja też uważam, że PRL była wtedy państwem niepodległym - ale nikogo nie wsadzałbym do więzienia za to, że uważa, że jest inaczej i takiego poglądu nie nazywałbym "publicznym okazywaniem lekceważenia Narodowi Polskiemu". Wszelako nazywanie tego "zbrodnią komunistyczną" jest i śmieszne - i jest obrazą pamięci np. pomordowanych w Katyniu. Czy można jako ten sam czyn kwalifikować zamordowanie bez powodu kilkunastu tysięcy ludzi - i skazanie na pobyt przez rok w suchej i czystej celi z wyżywieniem czterech facetów - w dodatku, o ile pamiętam, z zawieszeniem? Ja przypominam, że ostro krytykowałem sędziego Kryże za łamanie prawa "w słusznej sprawie" (w sprawie FOZZ groziło przedawnienie...) - ale jeśli to nie jest zemsta polityczna? To samo tyczy pp. Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego - prokuratura wyraźnie spełnia tu zamówienie polityczne, bo płacenie kobietom za usługi erotyczne nie jest przestępstwem - a jak wyglądał "gwałt" w wykonaniu p. Łyżwińskiego, to Państwo mogli przeczytać parę numerów temu w "ANGORZE". Więc niech się prokuratorzy zajmą wreszcie mordercami, bandytami i złodziejami! O czym za tydzień. janusz@korwin-mikke.pl