Tak właśnie wygląda - a przynajmniej powinna wyglądać - nowoczesna armia. Dlatego grupki 30 najemników powstrzymują setki "żołnierzy" pospolitego ruszenia, którzy jak pod Korsuniem czy Żółtymi Wodami zastanawiają się, czy wykonać polecenia hetmanów. Niedawno w Katowicach sądzono ludzi, którzy wykonali rozkaz. I - odwrotnie, niż w przypadku tych najemników - skazano ich (na szczęście: nie na rozstrzelanie...) za wykonanie rozkazu!!! Dziś wszystko, k***a, stoi na głowie! Postawa tych ludzi przed sądem głęboko mnie zresztą rozczarowała. Zamiast powiedzieć: "Tak, mieliśmy rozkaz. Tak - wykonaliśmy go. Tak - strzelaliśmy, zabiliśmy - a jakby było trzeba strzelać na rozkaz tego rządu, to strzelalibyśmy i zabijali na rozkaz tego rządu! Bo my jesteśmy od wykonywania rozkazów!" - ci ludzie tłumaczyli, że strzelali - ale tak, by nie trafić, że właściwie to nie oni strzelali, tylko koledzy, a w ogóle to oni są już starzy, chorzy i mają rodziny na utrzymaniu! Tfu! Takim samym rozczarowaniem była ongiś dla mnie postawa śp. gen. Augusta Pinocheta. Gdy - wbrew wszelkim prawom boskim i ludzkim - zaaresztowano Go w Londynie, gdzie przybył na leczenie, też winien był powiedzieć: "Tak, kazałem zabijać Czerwonych Sk***synów! Tak: gdybym nie kazał zabić ok. 1500 najzawziętszych rewolucjonistów, to za pół roku, jak w Rosji, Kambodży czy Chinach, ONI wymordowaliby co najmniej pół miliona najlepszych Chilijczyków!". A On, zamiast się tym szczycić, tłumaczył, jaki to On słabeńki, stareńki i chorowity! Tfu! (Tak nawiasem: mało kto wie, że gen. Pinochet, mianowany na szefa sztabu armii przez nieświętej pamięci Zbawiciela Allendego, wcale nie chciał robić zamachu stanu! Został do tego zmuszony przez dowódców Marynarki, Lotnictwa i Policji, pod wodzą śp. gen. Gustawa Leigha Guzmána - którzy oświadczyli: "Albo robisz pucz i ratujesz Chile - albo odsuwamy Ciebie i robimy to sami!"). Parę lat temu do Warszawy przyjechało ze 30.000 bandytów, byłych górników - i zażądało po 50.000 zł odprawy za zwolnienie ich z pracy - bo im się, wg nich, "należało'. Powiedzcie Państwo: czy jak kogoś z Was, z Waszych znajomych lub krewnych, zwalniano z pracy - to wypłacano im po 50.000 zł? Oczywiście: nie! A im wypłacono. Bo mieli w łapskach kilofy i laski z dynamitem. I mając je w rękach ograbili każdego z nas z tych pieniędzy. Bo tzw. Rząd nie zdecydował się na użycie policji, by bronić naszych pieniędzy. Pozwolił nas okraść! A my płacimy podatki na te "Rządy", wy płacicie podatki, za które szkoli się policję, kupuje się jej broń i ostrą amunicję. Po to, by używali ich w naszej obronie. Tymczasem wystarczy 30.000 bandziorów - i "Rząd" potulnie płaci haracz (pobierając 19 proc. podatku; tym samym "Rząd" stał się wspólnikiem rabunku z bronią w ręku!!!). Ale wcale się ówczesnemu "Rządowi" nie dziwię. Gdy ci, co strzelają na rozkaz rządów, są skazywani - to kto by strzelał na rozkaz? Generał rozkazałby: "Powstrzymać za wszelką cenę!" - a policjanci obróciliby broń przeciwko "Rządowi", powiedzieli "Takiego wała, zbrodniczy Rządzie!" - i zażądali podwyżki. Więc, Panowie! Po wyroku w Katowicach - nie ma na co czekać! Zbierać się w grupki, byle duże; cokolwiek ciężkiego i poręcznego w łapy - i haj-że na Warszawę! Niech płacą okupy! Bo po tym haniebnym wyroku ONI są już bezbronni! janusz@korwin-mikke.pl