Szykują się bowiem naprawdę ogromne przekręty - i dobrze byłoby, by taka komisja już pracowała, zbierając materiały; w roku 2013 będą jak znalazł. O tym, jakie sterty kłamstw serwowane są "obywatelom" na hasło "Euro 2012" już bodaj dwa razy w ANGORZE pisałem. Przed tygodniem ANGORA przedrukowała zresztą artykuł z businessman. pl pt. "Czy już po zawodach?", upstrzony na honorowym miejscu, po prawej u góry, inseratem "Ile zarabia się na Euro?" - z którego dowiedzieli się Państwo, że "Całkowite wpływy z turnieju Euro 2004 w Portugalii wyniosły blisko 800 mln euro i były trzykrotnie wyższe..." itd. A na następnej, po lewej u dołu, był inserat: "Ostatni gospodarz finałów, Portugalia, wydał na organizację ponad 1 mld euro". W tekście informacyjki w stylu: "Potrzeby są ogromne. Tylko na budowę nowych, wielkich stadionów w Warszawie, Wrocławiu i Gdańsku oraz modernizację obiektów w Krakowie, Chorzowie i Poznaniu będziemy musieli wyłożyć blisko 0,9 mld euro" (ponad 3 mld zł). Przypominam, że od stycznia tego roku "koszt" budowy tzw. Stadionu Narodowego w Warszawie rósł: 300 mln - 600 mln - 1 mld - a obecnie mówi się o 2 mld zł. W inseracie straszą: "Niewykluczone, że łączna suma wydatków sięgnie 100 mld euro". By rozkraść te pieniądze, szykowana jest instytucja pn. "partnerstwo publiczno- prywatne". Jak wiadomo, największe afery są na styku publicznego z prywatnym - a tu się świadomie taki styk organizuje. Nie miejmy złudzeń, o co tu chodzi. W Londynie po wprowadzeniu takiego "partnerstwa" koszt budowy stadionu olimpijskiego poszedł w górę 7.(siedmio!)-krotnie - i spece od tego "partnerstwa" przyjeżdżają już do Polski, by instruować "naszych", jak się to robi. Powstał nawet Instytut Partnerstwa Publiczno-Prywatnego!! Jednocześnie płatni pismacy biorą się za podgrzewanie atmosfery, mamiąc ludzi zyskami. Poza cwaniakami, którzy inkasują za to spore pieniądze, pełno jest też naiwnych, robiących to za darmo, tzn. za gołą wierszówkę. Oto p. Beata Krowicka, z niemieckiej gazety DZIENNIK, twierdzi, że "Mistrzostwa (świata, w Niemczech) minęły, hotele wciąż pełne" - przekonując, że "Niemcy zyskały na sportowej imprezie". Przyjrzenie się podanym cyfrom rozwiewa jednak złudzenia. Podaje Ona np., że cena średniego pokoju w hotelu od 2005 zdrożała ze 105 na 116 euro (mnie to nie cieszy: nie jestem hotelarzem...). Nie dodaje wszakże, że nastąpiło to dlatego, że bardzo wzrosły podatki; dla hotelu, netto, wpływ z pokoju spadł... Ta podwyżka nie ma z MŚ nic wspólnego! Kapitalna jest informacja: "Średnie obłożenie [hoteli] jest obecnie wyższe nawet niż w roku [MŚ] i wynosi 67,5 proc. wobec 66,6 proc. w 2006 roku". Gdyby p. Krowicka, zamiast przepisywać bzdury, chwilę pomyślała, zdałaby sobie sprawę, że to właśnie dowodzi, że obecny wzrost nie ma nic wspólnego z MŚ. To znaczy: ma, ale odwrotnie! Turyści rozumują: "Uff, w tym roku nie ma żadnych mistrzostw - można bezpiecznie przyjechać do Niemiec". Dokładnie to samo pisałem w swoim artykule w ANGORZE: kibice na Euro 2012 nie zwiększą liczby turystów: po prostu "wypchną" normalnych. Gwoździem tekstu jest informacja: "w całym kraju nadal rosną przychody ze sprzedaży żywności i napojów". Czyli: albo wzrosły ceny, albo Szwaby dziś żrą i piją więcej, bo przed rokiem były MŚ!!?! Ciekawe teraz, kiedy Bundestag, wzorem Kortezów, zabierze się za "walkę z otyłością dzieci"?... janusz@korwin-mikke.pl