Ale czy Jezus Chrystus - jeśli naprawdę istniał - naprawdę tak właśnie musiał wyglądać? Jezus o południowej urodzie Jezus Chrystus - w końcu najprawdopodobniej rodowity Galilejczyk - był zapewne urody typowo śródziemnomorskiej. Ergo - jego wygląd nie różnił się od wyglądu współczesnych nam mieszkańców <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-palestyna,gsbi,2665" title="Palestyny" target="_blank">Palestyny</a>, Libanu czy Izraela - choć tutaj należy wziąć poprawkę na fakt, że ogromna liczba obecnych izraelskich obywateli, dawnej żydowskiej diaspory, posiada obecnie rysy praktycznie wszystkich ras świata: oprócz osób reprezentujących urodę bliskowschodnią, mieszkają w Izraelu Żydzi o skórze czarnej, reprezentanci wszystkich białych odcieni europejskich, a nawet Żydzi hinduscy i chińscy. Jezus jednak, żyjący w Palestynie w I w n.e., włosy miał najprawdopodobniej czarne (a nie kasztanowe) i sztywne albo kręcone (a nie opadające łagodnymi falami na ramiona). Oczy miał zapewne ciemne, podobnie, jak skórę. Nie nosił prawdopodobnie również długich szat. W tamtych czasach noszono raczej znacznie wygodniejsze i bardziej odpowiednie dla gorącego klimatu tuniki. Richard Neave, specjalista od rekonstrukcji twarzy na potrzeby kryminalistyki zatrudniony w University of Manchester, spróbował pokazać światu, jak mogła wyglądać prawdziwa twarz Jezusa. Na podstawie kilku czaszek galilejskich wieśniaków z czasów Chrystusa odtworzył wygląd typowego lokalnego przedstawiciela nizin społecznych, z których najpewniej wywodził się Jezus (mimo, że według ewangelii pochodzić miał z królewskiego rodu Dawida). Oczywiście, że przypominało to ewentualną rekonstrukcję twarzy Józefa Piłsudskiego na podstawie wyglądu czaszek wilnian sprzed I wojny światowej, ale rekonstrukcja taka pozwala nam zorientować się, jakie typy urody dominowały w Galilei w czasach, w których żył i działał Chrystus. Broda Przestawiano go jednak w sposób najróżniejszy. Przyjrzyjmy się, jak wizerunek Jezusa ewoluował w dziejach. Jezus mógł być brodaty. Tak też przedstawił go Neaves, wychodząc z założenia, że brody po prostu były rzeczą w ówczesnym Izraelu powszechną. Podobnie, jak krótkie - a nie długie - włosy. O "brodatości" Jezusa wie każde dziecko socjalizowane w kulturze chrześcijańskiej, ale nie od zawsze przedstawia się go w ten właśnie sposób. Przed VI w. naszej ery jego obraz nie był w żaden sposób ustalony. Przez długi czas w ogóle unikano jakichkolwiek przedstawień Jezusa: uważano, że byłoby to bałwochwalstwo. W przedstawieniach z rzymskich katakumb z początków naszej ery Jezus zazwyczaj brody nie ma. Często natomiast wyposażany jest w atrybuty postaci z rzymskiej czy greckiej kultury. I tak na przykład w katakumbach rzymskiego mauzoleum Marcelina i Piotra przedstawiony jest jako Orfeusz, a w mozaice w "grobowcu Juliuszów" pod bazyliką św. Piotra w Watykanie - jako bóg Słońca Helios, o ile w tym przypadku mamy faktycznie do czynienia z wizerunkiem Chrystusa, co nie jest na 100 procent pewne. Przypomnijmy, że do tej właśnie wczesnochrześcijańskiej tradycji portretowania Chrystusa nawiązał Michał Anioł na słynnym fresku z Kaplicy Sykstyńskiej. Przedstawił tam Jezusa jako muskularnego, potężnego, herkulesowego wręcz młodzieńca. Po epoce Konstantyna, gdy chrześcijaństwo przestało być prześladowaną sektą, a stało się religią panującą w Imperium Rzymskim i państwach, które powstały na jego gruzach - zdarzało się, że przedstawiano Chrystusa jako potężnego władcę, często - jak na raweńskim wizerunku z V wieku - w wojskowym stroju. Aleksamenos i jego bóg o oślej głowie Jako o ciekawostce należy wspomnieć o graffiti z rzymskiego Palatynu, na którym ktoś szydzi z chrześcijanina o imieniu Aleksamenos. Możliwe, że szydzący i wyszydzany to rzymscy żołnierze. Na rysunku widzimy ukrzyżowanego człowieka z głową osła. Grecki podpis głosi: "Aleksamenosie, czcij swojego boga". Każdy po swojemu Rzymianie przedstawiali Chrystusa najczęściej dokładnie tak, jak większość ludów po nim - jako osobę o urodzie typowej dla własnego regionu. Na mozaice przedstawiającej chrzest Chrystusa, również z katakumb Marcelina i Piotra, Jezus wygląda jak rasowy Rzymianin. Chrześcijanie z Bliskiego Wschodu - czyli w szerokim rozumieniu krajanie Jezusa - malowali Chrystusa takim, jakim według nich był - czyli na swój obraz i podobieństwo. Na bliskowschodnich przedstawieniach Jezus przypomina więc - jeśli chodzi o kolor skóry, oczu i włosów - rekonstrukcję Neave'a. Jest może nieco bardziej przystojny. Ale o ile wierni kościołów lewantyńskich mieli podstawy uważać, że Chrystus wyglądał podobnie do nich, to przedstawiciele innych regionów świata po prostu sami tworzyli dla siebie obraz boga. Również na swój obraz i podobieństwo. Często chodzić mogło o wąski horyzont artystów - nie wyobrażali sobie oni po prostu świata innego, niż ich własny. Dlatego też na wielu obrazach również żołnierze rzymscy i tłum gapiów na Golgocie nosi stroje charakterystyczne dla epoki, w której powstawał wizerunek. Jezus: prawdziwy Europejczyk Jak przedstawiają Chrystusa Europejczycy - wiemy: wystarczy wejść do pierwszego lepszego kościoła. Jak wspomniano na początku tego artykułu - dominuje wizerunek kasztanowłosego brodacza o przyjemnej urodzie i jasnej cerze. Zdarzają się także wizerunki cokolwiek rudego Chrystusa (jak na irlandzkiej księdze z Kells), a także Chrystusa - blondyna. Być może ich autorzy opierali się na teorii, którą sformułował w II w. Celsus, grecko-rzymski filozof niechętny chrześcijaństwu. Głosił on, nie bardzo wiadomo, na jakiej podstawie, że Jezus był nieślubnym synem Żydówki Marii i rzymskiego legionisty o imieniu Pantera (w oryginale "Panthera"). Według jednej z teorii Pantera ów miałby być służącym w rzymskich legionach Germaninem. Teoria ta była jedną z ulubionych teorii nazistów, którzy mieli słabość do tajemniczych legend i bajdurzeń, a echa jej można odnaleźć choćby w "Rozmowach z katem" Moczarskiego. Moczarski ze zdumieniem stwierdza, że Gruppenfuehrer SS Juergen Stroop, kat żydowskiego getta w Warszawie, naprawdę wierzy w germańskie pochodzenie Jezusa. Czarny Jezus W kościele etiopskim dominuje wizerunek Chrystusa czarnoskórego. Jego rysy twarzy to po prostu rysy charakterystyczne dla etiopskich wyznawców. Niektórzy czarnoskórzy wierni kościołów chrześcijańskich (głównie amerykańskich) również teoretyzują na temat afrykańskiego pochodzenia Jezusa odwołując się w swoich zawiłych wywodach do Nubijczyków, którzy jakoby mieli być pośród przodków Chrystusa. W ostatnich latach wizerunek czarnego Chrystusa pojawia się coraz częściej w popkulturze. Tutaj jednak, jak się wydaje, sprawa traktowana jest z dystansem i chodzi w niej przede wszystkim o efekt, a nie o domaganie się jakiejkolwiek "dziejowej sprawiedliwości". Afroamerykanie śmieją się, że Jezus musiał być czarny. "Mówił do wszystkich >>bracie