Dariusz Jaroń, Interia: Czy wśród mieszkających w Polsce muzułmanów są głosiciele radykalnego islamu, którzy mogliby dążyć do przeprowadzenia ataku terrorystycznego? Prof. Selim Chazbijewicz: - Ryzyko zorganizowania takiego ataku nie jest duże. Środowisko muzułmańskie w Polsce po pierwsze nie jest liczne, po drugie radykalnych nastrojów, przynajmniej z tego co ja wiem, w tym środowisku nie ma. Są oczywiście konwertyci, którzy wyrażają skrajne poglądy na Facebooku czy innych forach internetowych, ale nie spotkałem się z tym, żeby ktoś nawoływał do fizycznych aktów agresji. Istnieje natomiast potencjalne niebezpieczeństwo przeniknięcia do kraju pojedynczego terrorysty lub wrogo nastawionej grupy. Czyli zagrożenia nie ma co demonizować? - Nie można demonizować, ale wykluczyć też nie. Z tego co ostatnio słyszeliśmy, w tych rewelacjach przekazanych przez byłego szefa ABW w 2003 roku takie potencjalne zagrożenie zamachów było. Nie wiadomo natomiast, czy dziś ewentualne zagrożenie wyszłoby ze strony środowiska muzułmańskiego. Pamiętajmy o przypadku Andersa Breivika. Taką potencjalność też trzeba brać pod rozwagę. W sieci już mamy przesadne głosy, świadczące o rosnącej islamofobii. Są organizacje na zachodzie Europy ale też w Polsce, którym zależałoby na eskalacji społecznej nienawiści do muzułmanów, co w polskim wydaniu byłoby absurdem. Dlaczego? - Ponieważ muzułmanów w Polsce jest tyle, co kot napłakał! To nieliczna garstka, której część to polscy Tatarzy, przed laty walczący o Rzeczpospolitą. Oni żadnych złych pomysłów nie mają, poza tym są zasymilowani z polską kulturą. Zaufajmy też naszym służbom. Jest ich sporo. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Służba Wywiadu Wojskowego - wszystkie są powołane do tego, żeby czuwać nad naszym bezpieczeństwem. Jakie zagrożenie niesie za sobą utożsamianie terrorystów z muzułmanami i nawoływanie do zatrzymania islamizacji Europy? - Zagrożenie jest spore. Demonizowanie zagrożenia ze strony islamu może doprowadzić do powtórki z Breivika i czynnych napaści na muzułmanów. Modne jest dziś mówienie o zagrożeniu muzułmańskim dla Europy, tymczasem jest to w tym momencie zagrożenie znikome. Poza tym jedyne zagrożenie jakie może wystąpić, to ze strony terrorystów, a nie religii. Islam w żadnym stopniu nie jest zagrożeniem dla zachodniej cywilizacji? - Świat islamu nie tylko nie jest zagrożeniem, ale nawet partnerem dla Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. To jest rezerwuar siły roboczej. Mówienie o islamizacji Europy jest grubą przesadą. To jest tworzenie demona. Kiedyś do potęgi n-tej podniesiony był antysemityzm, czego jaskrawym przejawem było państwo hitlerowskie, dzisiaj mamy antyislamizm, który też może doprowadzić do katastrofy. Niemcy, gdzie niedawno zorganizowano protesty, mogą odczuwać napływ muzułmanów, ale to jest konsekwencja ich własnej polityki. Nikt im nie kazał sprowadzać imigrantów w takiej ilości. Wielka Brytania też narzeka.... - Francję i Wielką Brytanię można zrozumieć o tyle, że tam osiedlają się mieszkańcy ich dawnych kolonii. Tymczasem Niemcy w latach 60. świadomie sprowadzali do kraju Turków w okresie boomu gospodarczego. Przybywali w takich ilościach, że po latach stali się problemem. Żaden z ówczesnych polityków o tym nie pomyślał. Polsce podobny napływ nie grozi. Natomiast można się spodziewać zalewu obywateli z Rosji i Ukrainy, a zatem nie islamizacji co rusyfikacji. Jeżeli Rosja popadnie w recesję, a sytuacja na Ukrainie nie zmieni się, to Rosjanie i Ukraińcy będą uciekać przed biedą. Przyznał Pan Profesor niedawno, że o ile islamizacja nie zagraża Europie Zachodniej, tak może wystąpić w Rosji. - Uważam, że to możliwe. Rdzenna ludność rosyjska zmniejsza się, a wzrasta liczba ludności muzułmańskiej. Pamiętajmy, że w ramach Federacji Rosyjskiej żyje około 100 narodowości. Duża część z nich to muzułmanie, jak Tatarzy nadwołżańscy czy Baszkirzy. Północny Kaukaz, Przedkaukazie, obszar między Morzem Kaspijskim a Morzem Czarnym, tereny na wschód od Morza Kaspijskiego do granicy z Kazachstanem, część Syberii, Nowosybirsk, Orenburg - to wszystko są tereny ludności muzułmańskiej. Za 50-60 lat może dojść do tego, że etniczni Rosjanie staną się mniejszością we własnym państwie, a muzułmanie w sposób naturalny przejmą władze. Wróćmy do teraźniejszości. Terroryści zasłaniają się religią, mówią, że mordują niewiernych w imię Allaha, przez co działalność skrajnych islamistów utożsamiana bywa z islamem. Jak głoszone przez radykałów hasła mają się do nauki islamu? - Z punktu widzenia tradycyjnej teologii islamu to, co oni głoszą, a przede wszystkim robią, w żaden sposób nie przystoi z naukami islamu. Od lat 90. poprzedniego stulecia, począwszy od zamachów samobójczych na terenie Palestyny i Izraela, rośnie nowa sekta polityczna w ramach islamu. Bardzo niebezpieczna. Jej wyznawcy próbują zrobić z islamu narzędzie polityczne i pretekst do ich politycznego bandytyzmu. Przecież niedawny zamach talibów pakistańskich na szkołę w Peszawarze czy atak na kawiarnię tego idioty w Australii to skrajny przykład bandytyzmu o podłożu religijnym, gdzie religię trzeba rozumieć jedynie jako pretekst do bandyckich i terrorystycznych zachowań. Nie można jednak zaprzeczyć, że wiele osób daję się omamić przedstawioną przez terrorystów wersją islamu. Dostają ją w pakiecie obok obiecanych dziewic, pieniędzy i innych bonusów... - Ten pakiet obejmuje uproszczoną, skrajną i radykalną wersję islamu. To zespół haseł, które niewiele mają wspólnego z teologią tej religii. Agresywną i prymitywną retorykę trudno nawet nazwać ideologią, bo jakby te hasła rozebrać na czynniki pierwsze, okazałoby się, że są one puste i stanowią atrakcję jedynie dla tych, co chcą się wyżyć i potrzebują do tego przyzwolenia. Atrakcyjny jest dla nich odłam radykalnego islamu, skierowanego przeciwko zachodniej kulturze. Swoją drogą historia tego nurtu nie jest stara, sięga ruchów terrorystycznych z lat 60. i 70. ubiegłego stulecia. To też spadkobierstwo ideologii sowieckiej. Istnieje sposób na zatrzymanie ekstremistów? Dialog jest możliwy? - Dialog jest potrzebny, łagodzi obyczaje, więc trzeba go prowadzić wszędzie tam, gdzie dwie strony chcą rozmawiać. Według mnie rozwiązanie tkwi w długofalowym inwestowaniu w zmianę szkolnictwa w krajach muzułmańskich. Wraz z rozwojem oświaty rośnie świadomość, poszerzają się horyzonty. To mogłoby, przynajmniej w sporej części, doprowadzić do zaniku fundamentalizmu, bo bierze się on z ograniczonego myślenia. Nieprzypadkowo talibowie zaatakowali szkołę w Peszawarze. Dla nich oświata w rozumieniu zachodnioeuropejskim to jest największy wróg, oni żerują na ciemnocie fanatyzmu.